[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Więc jeśli już nie z innego powodu, to przynajmniej dlatego powinnaś przyjechać.Cyganie i gra na skrzypcach! Mali czuła, że obie te sprawy od dawna dławią ją w gardle.Mimo wszystko na propozycję siostry powiedziała „tak”.Weźmie dzieci i przyjedzie do Innstad.W bardzo miłym nastroju pili kawę przy kamiennym stole.Dzieci bawiły się na podwórku, płoszyły kury i biegały za kotem.Sivert i Olaus mieli w szkole wolny tydzień i teraz zniknęli w stodole - Sivert ze skrzypcami pod pachą.Kiedy się dowiedział, że Martin jest w cygańskim taborze, oczy rozbłysły mu radośnie.Cicho niczym duch zniknął za drzwiami, poszedł do sypialni i przyniósł swoje skrzypce.- Muszę teraz iść do stodoły i zapytać, co Martin ma do powiedzenia na temat gry Siverta - powiedziała Mali po dłuższej chwili.Serce biło jej mocno.Znowu dławił ją śmiertelny strach, że natknie się na Torgrima.Gdyby tak się stało, potrafi stawić temu czoła.Byłoby jednak czymś dziwnym, gdyby nie zainteresowała się oceną gry Siverta, skoro wszyscy dookoła nie mówią o niczym innym.- Ja też chcę iść - zawołał Oja, czepiając się jej spódnicy, kiedy tylko wstała.- I ja też - piszczała Ruth, wyciągając rączki do matki.W końcu cały orszak wyruszył w stronę stodoły.Na miejscu Mali przenosiła wzrok z jednego Cygana na drugiego, nigdzie jednak Torgrima nie dostrzegła.Zresztą nie było też innych znajomych, z wyjątkiem starego Martina.On i Sivert siedzieli na progu.- No i co ty sądzisz o naszym skrzypku? - spytała Mali z uśmiechem.Czuła, że ten uśmiech jest dziwnie sztywny, miała jednak nadzieję, że nikt tego nie zauważy.- Ten chłopak mi po prostu zaimponował tak, że nie mam słów! - wykrzyknął Martin i patrzył na nią rozgorączkowany.- Nigdy jeszcze nie słyszałem, żeby jakiś mały chłopiec grał tak jak Sivert, ale to ci mówiłem już za pierwszym razem.Mówiłem, że ten chłopak ma talent.- Tak, rzeczywiście mówiłeś - potwierdziła Mali.- Więc te pieniądze, które wydaliśmy na skrzypce, nie są stracone, prawda?- Skrzypce to najlepsza rzecz, jaką ten chłopiec ma - powiedział Martin, przyglądając się jej uważnie.- On ma muzykę we krwi.Tak po prostu jest.Już niedługo będzie mógł grywać na uroczystościach i wszędzie, gdzie chcesz.Takie są moje słowa - powiedział i poczochrał włosy zarumienionego, rozpromienionego Siverta.- On ma wielkie zdolności ten twój syn - dodał.- I ja te zdolności odkryłem!Mali i Margrethe rozglądały się po stodole, czy nie znajdą czegoś do kupienia, dzieci jednak szybko się znudziły i chciały wracać na podwórze.- Ty też chodź, Sivert - powiedziała Mali.- Niedługo musimy wracać do domu.- No to wracajcie - odparł Sivert.- Ja przecież znam drogę, wrócę sam.- Sivert, chodź!To wołał Olaus.Trzymał coś pod progiem stodoły.- Co tam masz? - Sivert pochylił się nad krawędzią i spoglądał na dół.- Złapałem mysz - wołał Olaus podniecony.- Trzeba znaleźć jakieś pudełko, to ją tam wsadzimy.Sivert podniósł się niechętnie.- Puść ją po prostu - powiedział, ale mimo to zszedł do kuzyna.Mali rozglądała się dookoła.Margrethe wracała już do domu otoczona gromadką dzieci.- Cieszę się, że myślisz, że Sivert jest zdolny - powiedziała do Martina.- A co z tamtymi wszystkimi, którzy zwykle jeździli w tym taborze? Ubiegłej jesieni spotkałam na przykład brata Jo, tego, który kiedyś dawno temu latem pracował w Stornes, może pamiętasz, że ci o nim opowiadałam? - dodała.- Co się dzieje z tym jego bratem? Torgrim miał chyba na imię.- Och, to wielka tragedia - odparł Martin i spoważniał.- Torgrim utopił się w zimie.- Utopił się? - szepnęła Mali i poczuła, że krew odpływa jej z twarzy.- Jak mogło do tego dojść?- Chciał łowić ryby, ale woda jeszcze dobrze nie zamarzła.Tak, tak, wszyscy mu mówili, że lód jest niepewny, ale on zawsze robił to, co chciał, ten Torgrim - dodał Martin.- Nie dobiegliśmy do niego na czas, nikt nie mógł mu pomóc.Karoline bardzo to przeżyła.Bo przecież znasz Karoline, siostrę Jo i Torgrima? Teraz tylko ona została z całego rodzeństwa.- A taki był młody - westchnęła Mali.- Tak, przynajmniej wyglądał na bardzo młodego - dodała pospiesznie.- Masz rację, ledwo skończył dwadzieścia łat - przytakiwał Martin, potrząsając głową.- Została po nim wdowa i maleńkie dziecko.Bo ożenił się w tamtym roku późną jesienią.Mali wolno skinęła głową.Torgrim nie żyje.Jo nie żyje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]