[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszedł i zamknął za sobą drzwi.Szybko podszedł do biurka i wyciągnął z kieszeni wycinek z gazety.Zerknęła.Zobaczyła zdjęcie przedstawiające napad na aptekę, na pierwszym planie widać było dwóch napastników.- Rose znalazła to w przepisach, które zabrała, odchodząc z domu Perrych.Twierdzi, że ta osoba z lewej strony to Virginia - rzekł drżącym głosem.- Twoja żona? - Connie przyjrzała się zdjęciu.- Fotografia jest niezbyt wyraźna, trudno kogokolwiek rozpoznać.- To prawda, już sam nie wiem, ale mogłaby to być Virginia.Kilka osób mówiło mi, że w czasach studenckich podobno wpadła w jakieś podejrzane towarzystwo.Wiem, że przebywała przez rok poza domem, nigdy nie chciała mi opowiedzieć, co w tym czasie robiła.- Jeżeli okazałoby się, że Virginia była wmieszana w ten napad, to mogłoby to pomóc w dochodzeniu?- Możliwe.Jeśli rzeczywiście miała na swoim koncie jakieś wykroczenia, jej śmierć mogła mieć związek z przeszłością.Muszę to sam sprawdzić, zanim przekażę tę informację prawnikom.Nie chciałbym oczerniać jej imienia, jeśli okazałaby się niewinna.To wszystko wydaje się absurdalne.Connie znowu spojrzała na zdjęcie.- Nie ma daty ani żadnej nazwy, która wskazywałaby na miejsce napadu.- Nie, poza tym nie wiem, jak rozpoznać Virginię, skoro zdjęcie jest tak niewyraźne.Connie podeszła do okna, żeby przyjrzeć się fotografii w świetle dziennym.- Jeżelibyśmy powiększyli zdjęcie, szczegóły w tle mogłyby stanowić cenne podpowiedzi.Widzę, że na oknie jest jakiś napis, może to nazwa apteki.Można by poszukać w Internecie jakiejś informacji.- Nie umiem poruszać się po Internecie, nigdy z tego nie korzystałem.- Jeżeli chcesz, pomogę ci w tym - rzekła Connie.- Powiększę zdjęcie i może ułatwi nam to rozszyfrowanie napisów.W Internecie musi być dostępna jakaś kronika policyjna, a na pewno są archiwa gazet.- Byłbym ci wdzięczny, Connie.Potrzebuję każdej pomocy.Chcę jak najszybciej udowodnić, że nie mam nic wspólnego ze śmiercią żony.Moja sytuacja kojarzy mi się z komiksową scenką, w której nad bohaterem unosi się wiecznie czarny dymek z ogromnym znakiem zapytania.Czuję się tak, jakby wisiała nade mną wielka niewiadoma.- A gdybyś porozmawiał o tym zdjęciu ze szwagrem? Może on wiedziałby coś więcej na ten temat?- Nie widziałem się z George’em od dnia, kiedy wysunął przeciwko mnie oskarżenie, że zabiłem żonę dla jej fortuny.Wątpię, czy będzie chciał się ze mną spotkać i słuchać o moich podejrzeniach wobec Virginii.To go tylko rozwścieczy.Najpierw muszę zdobyć dowody.- Jeśli dowiemy się czegoś na temat tajemniczej przeszłości Virginii, bez względu na twoje obawy, powinieneś z nim o tym porozmawiać.Jeśli brała udział w przestępstwie, jej brat na pewno coś o tym wie.- Masz rację, zawsze byli ze sobą silnie związani.Może dlatego poznał mnie z nią i zachęcał do małżeństwa, bo myślał, że uchronię ją przed kolejnymi błędami?Connie wyszła na chwilę, aby zrobić powiększoną kopię zdjęcia.Wróciła i oddała Josephowi oryginał.Schował go do kieszeni i podszedł do niej.- Connie, nie potrafię w tej chwili wyrazić, jak ważna stałaś się dla mnie przez te trzy miesiące.Dałaś mi nadzieję i przywróciłaś pragnienie miłości.Nie mogę znieść, że teraz muszę cię opuścić.- Też będę za tobą tęsknić, musimy oboje wierzyć, że pewnego dnia nadejdzie dla nas czas.Gładził jej włosy.- Czy po zdobyciu Góry Wiary ciągle muszę prosić cię o zgodę, gdy chcę cię pocałować?Potrząsnęła głową i objęła go za szyję.Przyciągnął ją do siebie i delikatnie zaczął całować jej usta.Przytuliła się mocniej, jakby chciała w ten sposób zatrzymać go na dłużej.Była szczęśliwa, że spotkała Josepha i że go pokochała.Miłość do niego powoli zacierała zawód, jaki przeżyła przez Raya.Ufała, że tym razem się nie pomyliła.- Będę do ciebie często dzwonił - obiecał, zanim wyszedł.Rozdział siódmyConnie zatelefonowała do Raya w piątek wieczorem i umówiła się z nim na dziewiątą rano następnego dnia.Spała niespokojnie, z jednej strony denerwowała się czekającym ją spotkaniem, a z drugiej zdała sobie sprawę, że nie ma już w pobliżu Josepha i poczuła się samotnie.Przywykła, że wyjeżdżał na weekendy, ale wiedziała, że tym razem w poniedziałek już nie przyjedzie.Tęskniła za nim.Kiedy rano biegała z Peggy, nawet ścieżki przypominały jej chwile spędzone z Josephem.Rozmyślała o przyszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •