[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli ktoś wiedział, jak zamienić jeden posiłek w tuzin, to na pewno była to Kate.Mei Li stanowiła dla niej wielką pomoc.Kate odkryła, że sympatyczna Chinka i jej ojciec, Czeng, opiekowali się Denningtonem w czasie choroby.Szczęśliwie w tym dziwnym obcym świecie miał dobrych przyjaciół, którzy się nim zajęli, kiedy najbardziej tego potrzebował.Cieszyła się, że zarówno Vickery, jak i Mei Li przenieśli tę przyjaźń na nią.Vickery zaoferował jej dach nad głową, ale mu odmówiła.Jego żona miała niedługo wrócić i Kate nie wyobrażała sobie, by zgodziła się tolerować kogoś obcego w swoim domu.Poza tym chatka, którą jej ojciec zamienił w sklep, miała mały pokoik na zapleczu, z łóżkiem, piecem i miejscem do gotowania.Było to o wiele lepsze od nory, którą zajmowali w pobliżu mostu Halfpenny w Dublinie.Nie było tu szczurów, tylko polne myszy, które przyszły z pobliskich pól, i trochę nieszkodliwych owadów.Kate podeszła do okna i spojrzała na firmę Landerfelta.Od wczorajszej awantury kupiec nie wysunął nosa na ulicę.A może, od czasu wyjazdu Crocketta, rywalizacja została zakończona? W tak dynamicznie rozwijającym się miejscu jak Tinberbox było dość miejsca dla dwóch sklepów.Miała nadzieję, że pozostanie tu tak długo, aż zgromadzi odpowiednią sumę, by wrócić do domu i spłacić dług.Stukanie w szybę wystawową przerwało jej rozmyślania.Wyjrzała przez umytą szybę i zobaczyła pana Vicke-ry’ego.Wyglądał na zaniepokojonego.Boże, musiał być bardzo przestraszony! Kate zdjęła ścierkę zawiązaną w talii i wrzuciła ją za ladę oraz przygładziła niesforne włosy.- Pan Vickery.- powiedziała, kiedy wszedł do sklepu.- Miło mi pana widzieć.Zdjął kapelusz, lecz nie odwzajemnił uśmiechu.- Panno Dennington.Pani Crockett.- Jego marsowa mina powiedziała jej, że wiele myślał o tym, co zrobiła, żeby zachować spadek.Przygryzła wargi.- Proszę mi mówić Kate.- Dobrze, Kate.Przyszedłem sprawdzić, co z tobą.Chciałbym, żebyś została w moim domu, bo tu nie jest dla ciebie bezpiecznie.Jestem pewny, że gdy moja żona wróci z San Francisco, będzie tego samego zdania.- Doceniam pański niepokój, ale nie ma powodu do obaw.Jest mi tu dobrze.- Tak naprawdę jeszcze nigdy nie czulą się tak zagrożona, choć wychowała się w bardzo podłej dzielnicy.- Już od najmłodszych lat, panie Vickery, chodziłam sama po ulicach Dublina.Umiem zadbać o swoje bezpieczeństwo.Spojrzał na nią uważnie, starając się rozpoznać, czy jej pewność siebie jest szczera, czy tylko udawana.Kate wyprostowała się i spojrzała mu w oczy.No cóż, trochę udawała.- Tak, wierzę, że potrafisz o siebie zadbać.Nie spodziewałem się niczego innego po córce Denningtona.Uśmiechnął się wreszcie, wyraźnie odprężony.Kate była zadowolona.Potrzebowała sprzymierzeńców i pan Vickery był jednym z tych, których warto było mieć po swojej stronie.- Zupełnie nie jesteś podobna do pierwszej pani Crockett.- Pierwszej pani Crockett? - Oczy Kate rozszerzyły się.To znaczy, że Will był już przedtem żonaty? Nigdy nie pomyślała o takiej możliwości.Nie wyglądał na człowieka, który miał kiedyś żonę.- Co się z nią stało?- Stało?- To znaczy.czy ona nie żyje? - Na jej twarzy pojawił się grymas strachu.Pan Yickery rozwiał jej obawy.- Oczywiście że nie żyje.Czy myślisz, że Will mógłby.- Pokręcił głową.- Że mógłby.gdyby żyła?- Och, nie!Kate też pokręciła głową na samą myśl o czymś takim.Jednak na podstawie krótkiej znajomości z Willem Cro-ckettem, pomijając oczywiście jego szlachetny postępek wobec chińskiej rodziny, nie zdziwiłaby się, gdyby miał żonę w jednym mieście i ożenił się z drugą gdzie indziej, w dodatku wiedząc, że jej już więcej nie zobaczy.Podsunęła stołek Vickery’emu i poprosiła go, aby usiadł.Zachęciła go do dalszej opowieści.- Dobrze.a zatem umarła na cholerę.Niecałe pół roku po tym, jak Crockett przywiózł ją tu ze Wschodu.- To znaczy, że on jest ze Wschodu, z Nowego Jorku?- Z Filadelfii.Ach.Kate nie miała pojęcia, gdzie leży ta Filadelfia.Jedynym miejscem, które znała na Wschodzie, był Nowy Jork.- Nazywała się Sherrilyn Rogers Browning.Mówiono o niej, że jest piękna.- Naprawdę? - Kate odruchowo wygładziła znoszoną suknię i poprawiła kosmyk niesfornych włosów.- Pewnie kochała luksus i różne piękne rzeczy.I wyszła za trapera? - Było to wręcz nieprawdopodobne.- Tak, tak zrobiła.- Niech mi pan powie, panie Vickery, skąd pan to wszystko wie? Czy Crockett zwierzał się panu?- On? Skądże.To miłczek, mało co mówi, a już na pewno nie o swojej rodzinie.Matt Robinson mi powiedział.- Ach, ten nieznośny Matt Robinson.- Uśmiechnęła się na wspomnienie jego wczorajszego zawadiackiego zachowania.- Całkiem malownicza postać.- Tak, całkiem.- Vickery nachylił się do niej, jakby miał jej powierzyć jakąś ważną tajemnicę.- Powiadają, że Will Crockett jest synem bogacza, ważnej figury na Wschodzie, polityka czy bankiera.Ale nikt tego dokładnie nie wie.Sześć miesięcy na statku pełnym imigrantów o bardzo różnym statusie społecznym nauczyło Kate wielu obcojęzycznych słów, a także odróżniania przynależności klasowej.Wyczuła jakąś wytworność w głosie i zachowaniu Willa, mimo że starał się to ukryć.Ciężko pracował nad tym, by zataić swoją tożsamość.Dlaczego? Kate wstała ze stołka i popatrzyła przez okno na czyste jesienne niebo.Lecz to nie ma już znaczenia.Will Crockett odszedł na zawsze i tak jest najlepiej.Miał w końcu rację.Dostała to, co chciała.Dlaczego więc była tak przygnębiona? Kiedy pan Vickery pożegnał się i poszedł do siebie, Kate odwróciła się znów do okna i popatrzyła za nim niewidzącym wzrokiem.Myślała o tym, czego dowiedziała się o Willu Crocketcie.Dotykając palcem ust, przypomniała sobie ich pocałunek.Jej pierwszy pocałunek! Miała dwadzieścia dwa lata, lecz nigdy nie była całowana.Nigdy, aż do wczorajszego ranka, gdy Will Crockett uczynił ją swoją żoną.Nieprawda, nie żoną, poprawiła się w myślach.To była czysto handlowa umowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]