[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy nie ma pan nic do powiedzenia przeciw tej farsie?Loudoun odchrząknął, zasłaniając usta dłonią.- Przedstawiono pani nasze warunki, lady Anne.Proponuję, by je pani przyjęła.Anne spojrzała twardo.Loudoun wytrzymał cały ładunek jej odrazy prawie przez minutę, po czym przesunął dłoń do kołnierzyka.Wetknął palec pod płócienny krawat, by go rozluźnić, a kiedy to mu się nie udało, jego policzki zaczęły drżeć, broda obwisła, zaczął charczeć jak przyciężki buldog.W końcu zaczął się dławić tak poważnie, że oficerowie pomogli mu wstać i wyprowadzili go, potykającego się, tylnymi drzwiami, skąd jeszcze przez jakiś czas dało się słyszeć kaszlanie, bełkotanie i pomstowanie na temat „przeklętych diabelskich oczu”.- Czy możemy przyjąć, że potrzebuje pani trochę czasu, by przemyśleć swoją odpowiedź? - spytał Cumberland, leniwie wyskrobując jakiś pyłek zza paznokcia.„Nie możesz mu pokazać, że ci na tym zależy.Nie wolno ci pokazać mu, że tak bardzo się tym przejmujesz, bo inaczej oboje z Angusem jesteście straceni.”- Może pan przyjąć, sir, że najdłuższy czas, jaki pan i ja mamy na tej ziemi, nie wystarczyłby, żebym ugięła się przed tak nieuprzejmymi żądaniami.- Odważnie powiedziane, moja droga, ale może kilka dni w celi ze szczurami tak wielkimi jak psy pasterskie, trochę złagodzi pani brak rozwagi.Cumberland skinął na pułkownika Cockayne’a, który wystąpił naprzód z najwyższą niechęcią.- Proszę odprowadzić pułkownik Annę do jej nowej kwatery.Radziłbym też panu starannie ją obszukać, nim przekręci pan za nią klucz; jeśli wdowa potrafiła przemycić przy sobie nóż dość duży, by wykłuć oko jednemu ze strażników, to jestem pewien, że ta tutaj jest zdolna do tego samego.Ma pani ostatnią szansę, by się jeszcze namyślić i zmienić zdanie.Annd dała mu odpowiedź, zebrawszy dość śliny pod językiem, by dosięgła wyglansowanego do połysku buta księcia.28Inverness, maj 1746Strach dławił jąjak ciężka derka narzucona na głowę.Oślizłe kamienne ściany celi wydawały się zamykać z każdym dniem ciaśniej; powietrze było tak duszne i paskudne, że musiała dyszeć, by osłabić ucisk w płucach.Odgłosy dobiegające z innych cel przenikały ją do szpiku kości i świdrowały w uszach jak bitewne wrzaski, które nawiedzały ją w snach każdej nocy.W ciągu minionych sześciu tygodni Cumberland przychodził do więzienia trzykrotnie, proponując jej uwolnienie w zamian za dostarczenie dowodów przeciwko przywódcom jakobitów.Za każdym razem kazała mu iść precz, tak że oddalał się jak niepyszny, mamrocąc niemieckie przekleństwa.Włosy Anne zmatowiały od brudu.Skóra była szara.Pod oczyma pojawiły się głębokie sińce.Dłonie miała poplamione na czarno, paznokcie popękane i zdarte od wielokrotnego podciągania się do wąskiego okna wyciętego wysoko w ścianie celi.Nie wiedziała, co ma nadzieję zobaczyć oprócz błysku słabnącego światła, wskazującego, że jeszcze jeden dzień przechodzi w noc.Zarówno dzień, jak i noc wlokły się bez końca, jedno wypełnione koszmarami żywych, drugie zmarłych.Zaczynała nachodzić ją myśl, że byłoby błogosławieństwem, gdyby po prostu nie obudziła się któregoś ranka.Cumberland powiedział, że Angus wciąż żyje, ale nie miała powodu mu wierzyć.Jeśliby przeżył gorączkę i ropienie rany brzusznej, gdyby wciąż żył, z pewnością znalazłby sposób, by przekazać jej słowo od siebie.Nie wszyscy strażnicy byli wybrani ze względu na swoje okrucieństwo.Trafiali się i tacy, którzy nie patrzyli na nią lubieżnie i nie ocierali się, gdy przechodzili koło jej celi, tacy, którzy przemycali dodatkowy kubek wody lub, co się zdarzyło, na pół ogryzionej nogi kurczaka w zamian za guzik od jej stanika w kształcie rozetki.Oddała już wszystkie guziki, jedwab stanika stał się bardziej szary niż różowy, a jedyną wartościową rzeczą, która jej została - jedyną rzeczą, z którą by się nigdy nie rozstała, chyba że byłaby zdjęta z jej martwego ciała - była srebrna brosza z kryształem górskim, którą Angus dał jej w noc przed Culloden.Trzymała ją na piersi, wetkniętą pod gorset, i kiedy czuła, że słabnie, kiedy ogarniała ją rozpacz, a głosy umierających mężczyzn prawie ją ogłuszały, przyciskała do siebie metalowy talizman, aż przecinał jej skórę.Nie podsunie Cumberlandowi łatwego wyjścia.Jeśli chce ją mieć martwą, będzie musiał wydać rozkaz powieszenia jej, a ponieważ Anne jest żoną liczącego się wodza, nie można tego zrobić bez zabrania jej najpierw do Londynu, by stanęła przed sądem.Pospolici żołnierze i dezerterzy nie byli w tak szczęśliwym położeniu.Trzydziestu mężczyzn, których znaleziono w szeregach jeńców jakobickich, ale którzy wcześniej podpisali zobowiązanie, że będą służyć królowi, zostało ostatecznie skazanych i powieszonych, a sąd wojenny odbył się na godzinę przed tym, nim ich ciała zawisły obnażone i martwe.Jeden z tych ludzi był prowadzony obok celi Anne, wzywany na dziedziniec sądu biciem w bębny.Kiedy zatrzymał się na chwilę pod jej drzwiami, z trudem rozpoznała w nim pod warstwą krwi i brudu młodego Douglasa Forbesa.Skazaniec zdobył się na pożegnalny uśmiech, a później powiedziano Anne, że szedł pod szubienicę z podniesioną głową i nie przyjął przepaski na oczy, woląc patrzeć w przestwór nieba nad głową, póki zapadnia nie usunęła mu się spod nóg.Co dzień przybywało więźniów, a kiedy Toolbooth wypełniło się ponad granice możliwości, ludzie byli zabierani do kościołów, a potem na okręty, które kolejno przekształcano w statki więzienne.W ostatnich dniach kwietnia Cumberland przysłał rozkazy, że wszyscy znani z jakobickich przekonań lub o nie podejrzewani, mają być nadzorowani przez angielskich oficerów.Duchownym kazano sporządzić listy tych parafian, którzy byli nieobecni podczas trwania rebelii; wydano nakazy aresztowania wszystkich wodzów i szlachty, za których ujęcie i aresztowanie były wyznaczone nagrody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]