Eugieniusz Debski O włos od serca

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciemno�� szybko i zr�cznie sztukowa�aswoje ci�te ognistymi ostrzami mroczne fa�dy i nie dopu�ci�a do rozdarcia, aleod do�u zacz�y j� pod�era� j�zory ognia wznieconego w obozie.Przez ca�� noc trwa�y zapasy mroku z upartymi lud�mi.W ko�cu, po szóstymstrzale, blad� �un� ponad wierchami zapowiedzia� swoje nadej�cie �wit.Na murach sta�a ca�a za�oga twierdzy, pod nogami wala�y si� olbrzymie no�ne�uki z podartymi ci�ciwami.Kopci�y trójnogi z resztkami �aru, ludzieprzecierali oczy i wpijali rozognione rado�ci� i nadziej� spojrzenia wwylewaj�ce si� z doliny mrowie oblegaj�cych.-Trza by pój�� tam i mo�e poszuka�.- nie�mia�o zaproponowa� Tugryba.Odpowiedzia�a mu cisza.- Nie?Cadron nie patrz�c na niego pokr�ci� przecz�co g�ow�.Nie odrywa� wzroku odza�mieconej równiny.-To by� nie mo�e - powiedzia� wyzywaj�cym tonem.- Nie-mo-�e!Asanseel posapa� troch�, w ko�cu st�kn�� - wida� by�o, �e s�owa, te s�owaulatuj� z jego ust z wysi�kiem, jakby ka�de mia�o uwi�zany do ogona ci�kikamie�.- Jakby mu si� ud.- Teraz - nie, ale pod wieczór pojad� za nimi.Je�li ucieknie to pieszo, bokonno za bardzo by si� rzuca� w oczy.- Dam ci ludzi! - ucieszy� si� Tugryba.- A dzi�ki, dzi�ki - skorzystam.- Odcharkn�� i z ca�ej si�y splun�� przezmury.- Niech si� rychtuj�.Przygotowani byli zaraz po obiedzie, wyruszyli gdy s�o�ce nadzia�o si� napierwsz� turni�.A spotkali Hondelyka tu� przed pó�noc�,- Spotkali�my go o pó�nocy - powiedzia� Cadron na g�os.Gaber prychn��, Pokstukn�� kopytem: "Id� st�d i nie przeszkadzaj w zas�uponym wypoczynku!"-Id�!Plasn�� d�oni� po kolei w oba zady, wyszed� ze stajni i starannie j� zamkn��.Chwil� potem by� ju� na górze.-Deszcz zimny, jakby ju� by�a jesie� - powiedzia� popukuj�c paznokciem w nie�lewykonan� szybk� z magmiki.Kto� ko�cem sztyletu wydrapa� w usztywnionej b�onie:"By�em tu.Aordenik".- Przypomnia�a mi si� Strzebrzyca.- Zerkn�� przez rami�na przyjaciela.Ziewa� sied�c na �awie, wyci�gn�wszy d�ugie nogi dalegko przedsiebie.- Mo�e niepotrzebnie uczy si� byle kogo pisania? - zmieni� tematCadron.Odwróci� si� i zobaczywszy, �e przyjaciel marszczy czo�o, próbuj�czrozumie�, co ma na my�li, wskaza� palcem napis, a Hondelyk pokiwa� g�ow�:"Widzia�em".- Mo�na by sobie wyobrazi� czasy - otrz�sn�� si� - brr!, kiedyka�dy b�dzie umia� pisa� i czyta� i na ka�dym wolnym kawa�ku muru co� b�dziesta�o.Wyobra�asz sobie? Tu: "Selma to dziwka", tam: "Karponos si� gzi z �on�grodarza", a jeszcze gdzie indziej: "Ch�tni spu�ci� gluty parobkom z karczmy"Pod Obcasem" - zbieramy si� jutro o zachodzie s�o�ca".Pokr�ci� g�ow� dziwi�c si� w�asnym spaczonym my�lom.Podszed� do sto�u,poprztyka� paznokciem w le��ce na nim ko�ci, ustawiwszy wszystkie siedem wszereg, prowokuj�co popatrzy� na Hondelyka: - O najbli�sze czyszczenie koni?-A id�! Przecie� wygrasz, to wiadomo.-Czasem przegrywam.-Je�li nawet tak, to nie ze mn�.Hondelyk rozpar� si� wygodnie na krze�le, zmru�y� oczy i wpatrywa� si� w ko�ci,usi�uj�c wypyta� je, jaki te� maj� dzisiaj humor i komu b�d� s�u�y�.Si�gn�� donaszytej pod po�� kaftana kieszeni i wyj�� co�, co ukry� w stulonych d�oniach,a d�onie opar� na stole.-Zagrajmy po prostu jak uczciwi ludzie.o pieni�dze.Cadron prychn�� pogardliwie.-Co to jest "uczciwa gra"? - zapyta� pe�nym ró�nych odcieni tonem.-Mówisz jak cz�owiek stoj�cy nad pijan� i pi�kn� ladacznic�: nie taj�cniezdrowego zainteresowania, wielkiej pogardy i nieskrywanej ochoty.-Krótko mówi�c, o pieni�dze graj�c, nie mog� oszukiwa� czy si�ga� do wszelkichdost�pnych �rodków, to nie honor.Ale graj�c o co innego!.- zatar� obiecuj�cod�onie.-A-a-a tam.- Hondelyk rozprostowa� palce, na stó� opad� rulonik ze sztywnejskóry, w którym spoczywa� niez�y kapitalik, ze czterdzie�ci rekli, poza tymsprz�czka z przysiod�owej sakwy i p�askie, ci�ko po�yskuj�ce ciep�opurpurow�barw� puzderko.Cadron szybko wyci�gn�� palec, ale w�a�ciciel b�yskawicznieodgrodzi� przedmioty od ciekawskiej r�ki d�oni�.- Gdzie???-Co to jest?-Sprz�czka.-Diab�a tam! Nie o to pytam, wiesz przecie.To puzderko.-A, to?! - Wzi�� w palce, pokr�ci� z dziwnym wyrazem twarzy.- Kupi�em tam nawyprzeda�y, tam gdzie futra.-Je�li równie tanie co futra.-Och, t�umaczy�em ci - futra z bradenswansa musz� kosztowa� fortun�.To jestptak, którego trudno dogoni� na jednym �mig�ym koniu, trzeba mie� kilka iprzeskakiwa� z jednego na dru.-Wybacz, ale gdy s�ysz� "futro z ptaka" pytam, gdzie s� granice ludzkiejnaiwno�ci.-Cadronie, widzia�em takiego ptaka i goni�em go.Mia�em �wietnego konia, alenawet nie poczu�em zapachu tego giganta.-Powa�nie?Hondelyk pokiwa� g�ow�, Cadron skrzywi� si� jakby, chcia� powiedzie�: "No,trudno, ja ju� nic nie wiem!"-Jego pióra to w�a�ciwie tysi�ce cieniutkich rureczek, w te rureczki wchodzipowietrze i st�d te niemal magiczne w�a�ciwo�ci futer, st�d ich cena.-Magiczne w�a�ciwo�ci?! - odzyska� uszczypliwy ton Cadron.-Je�li po�o�ysz albo lepiej powiesisz je obok ognia, w te rurki wchodzi ciep�epowietrze i futro przez kilka godzin grzeje jak nic na �wiecie.A gdyby�zostawi� je w lodowni na pó� dnia, to w najwi�kszy skwar b�dzie ci w nim zimnoprzez ca�y nast�pny dzie�.-Aha [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony