[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tamten, ubrany w matowykombinezon, sta³ i czeka³ na niego.Terek podjecha³, wyhamowa³ dziesiêæ mitówprzed nieoczekiwanym wêdrowcem i uwa¿nie go obejrza³.Nie mia³ broni, jeœli nie liczyæ no¿a za pasem, ale nie wygl¹da³o, by chcia³ gou¿yæ.Wytrzeszcza³ zaczerwienione oczy na Terka i milcza³.Mo¿e szpieg-Unita,pomyœla³ Terek i po³o¿y³ d³oñ na kolbie broni.- Koleœ, co ty tu robisz? - omal nie doda³: na wojskowym terenie, ale wostatniej chwili ugryz³ siê w jêzyk.Obcy dziwnie chlipn¹³ i zatoczy³ siê w kierunku Tereka.Zd¹¿y³ zrobiæ dwakroki, gdy zobaczy³ trójk¹tn¹ lufê, której przed³u¿enie opar³oby siê o samœrodek jego czo³a.Stan¹.³ i coœ wychrypia³.- G³oœniej! Znasz ten jêzyk? - Terek na wszelki wypadek lew¹ rêk¹ ostentacyjnieprzestawi³ fiksator w po³o¿enie" Struga".- Jestem pilotem podœwietlnej fregaty" Koniczynka".Marat Boole, pilot wstopniu sier¿anta.Mia³em wypadek.jakieœ zak³Ã³cenie w przestrzeni i teraznie wiem, gdzie dok³adnie jestem.Obcy chwia³ siê na nogach i robi³ to bardzo przekonywuj¹co.Unia na pewno mog³asobie pozwoliæ na dobrych agentów, którzy potrafi¹ przekonywuj¹co chwiaæ siê nanogach.Terek zastanawia³ siê chwilê.Nie mia³ w wozie radiostacji, nie tenstopieñ.Nie móg³, rzecz jasna, zostawiæ faceta na szosie, nie bardzo móg³ gowzi¹æ do wozu."Cholerna sprawa", pomyœla³.- Gadaj jeszcze.Pos³ucham z przyjemnoœci¹ - powiedzia³ na wszelki wypadek,chcia³ zyskaæ trochê na czasie.- Cz³owieku! Ja nie widzê Dugei, wiem, ¿e mi nie uwierzysz, sam bym nieuwierzy³.Chodzê po jakiejœ tafli jak ze szk³a, nie widzê terenu, po którymchodzê.Nie widzê ludzi, ptaków, zwierz¹t, domów, samolotów.Nic! Ju¿ myœla³em,¿e Unia nas zaatakowa³a i jesteœmy za³atwieni - obcy zacz¹³ krzyczeæ falsetem,ale g³os mu siê za³ama³ i na koñcu zdania zapia³ skrzekliwie.- Za takie gadanie powinienem ciê rozstrzelaæ! - Terek ucieszy³ siê.Akuratwiedzia³, jak zareagowaæ na ostatnie zdanie, ale reszta tak nie trzyma³a siêkupy, ¿e agent musia³ zwariowaæ rzeczywiœcie.Przecie¿ nie udawa³by wariata takg³upio.Oczywiœcie, nie mia³ zamiaru strzelaæ do obcego, tym bardziej, ¿epodobno mia³ starszy stopieñ, cholera wie, mo¿e nie ³¿e.Mo¿e rzeczywiœcie mia³wypadek i wszystko mu siê œwignê³o? Tylko co robiæ? Z jednej strony - szansa nanagrodê, z drugiej - jak facetowi odbije do koñca? - Te! Jak jesteœ pilot, togarreta tym bardziej poprowadzisz, nie? - agent otworzy³ usta, ale Terekpostanowi³ nie bawiæ siê wiêcej w konwersacje.- No to wsiadaj i prowadŸ.Jasi¹dê z ty³u i oprê lufê na twoim karku, wiêc nie próbuj ¿adnych sztuczek,jasne?Agent jakoœ dziwnie zadr¿a³, lewe kolano wystrzeli³o mu do przodu, podgiê³a siêprawa noga i niemal run¹³ na szosê.Terek w ostatniej chwili powstrzyma³ siê,by nie wsadziæ w goœcia strugi.- Wsiadaj! - wrzasn¹³ Calomer.- Nie mogê.- jêkn¹³ agent -.ja nie widzê ¿adnego pojazdu.- zgard³a wydoby³ mu siê jakiœ charkot.Terek szybko przesun¹³ lufê w bok i nacisn¹³ spust.Smuga wbi³a siê w brzegszosy, dok³adnie tam gdzie chcia³ Terek.Zagotowa³ siê asfalt, buchn¹³ czarnyœmierdz¹cy dym.Agent zacz¹³ zbli¿aæ siê do pojazdu Tereka.Calomer wolno, niespuszczaj¹c lufy z g³owy agenta, wlaz³ na siedzenie i ostro¿nie przestawi³najpierw jedn¹, potem drug¹.nogê na skrzyniê z ty³u.- ChodŸ-chodŸ.Wsiadaj i do przodu.Bez cudów, bo zanim umrzesz, zobaczysz, jakci mózg wycieka.Obcy podszed³ bli¿ej, wyci¹gn¹³ rêkê jak niewidomy w kierunku drzwiczek wozu.Zrobi³ to doskonale, jak prawdziwy œlepiec.Wysun¹³ rêkê jeszcze dalej i jegod³oñ przesz³a przez wzmocnion¹ blachê burty garreta.Terek otworzy³ usta ipisn¹³.Laserwer wypad³ z d³oni i grzmotn¹³ o pod³ogê, jakimœ cudem nieucinaj¹cTerekowi obu nóg.Calomer zad³awi³ siê powietrzem, ale umys³ mia³dziwnie jasny i widzia³ œwietnie, jak obcy z jakimœ dziwnym histerycznymœmiechem wchodzi w jego wóz jak s³up w wodê, przecina piersi¹ kierownicê izatrzymuje siê miêdzy siedzeniami.Wyrasta³ czêœciowo z maski, czêœciowo, odkrocza, z siedzeñ.Mia³ twarz szaleñca, wykrzywion¹ w niesamowitym grymasie,b³yszcza³y zêby, z których zsunê³y siê szare spêkane wargi.Z k¹cika górnejs¹czy³a siê w¹skim strumyczkiem smu¿ka krwi.Upiór podniós³ rêkê, lecz zamiast przyci¹gn¹æ Tereka i za jednym zamachemwyssaæ z Calomera ca³e piêæ litrów krwi, trzepn¹³ go d³oni¹ w twarz.Zrobi³tomocno, s³oñce plasnê³o Tereka w oczy i chwilê nie widzia³ nic tylko czerwonekrêgi, jakby d³u¿sz¹ chwilê patrzy³ w Salar bez okularów.Gdy kó³ka sp³ynê³y,Terek pomyœla³, ¿e wola³by jednak patrzeæ w Salar ni¿ w oczy strzygi, któraprzybra³a postaæ agenta Unii i zmasakrowa³a duszê zastêpcy komendantaposterunku si³ zbrojnych Federacji.- Zrozum, ¿e ja naprawdê prze¿y³em katastrofê - powiedzia³ upiór.Postaraj siê przez chwilê myœleæ.Sytuacja jest niesamowita, ale tylkospokojnie mo¿emy do czegoœ dojœæ.Ja ju¿ od kilku dni prze¿ywam koszmar, musiszmi uwierzyæ.Widzê coœ, czego nie ma i nie widzê tego, co jest, zupe³nie bezsensu.Teraz widzê ciebie, jak lecisz w powietrzu.Pomyœl, przecie¿ takiejsztuczki nie mo¿na zrobiæ w ¿aden sposób - mê¿czyzna zrobi³ trzy kroki w ty³ iprzez maskê wycofa³ siê na szosê.W miarê wychodzenia wyrasta³y mu nogi, a¿stan¹³ ca³y z butami i patrzy³ na Tereka.Calomer pochyli³ siê i podniós³laserwer.Œcisn¹³ go w d³oni.Jeœli upiór, to i tak nic go nie weŸmie, a jeœliszpieg, to mo¿e byæ nawet w dwóch kawa³kach.Nagroda i tak bêdzie w ca³oœci. - Marios, zwalniam ciê z aresztu.Zawieszam wykonanie kary.Elt sta³ nieruchomo, tak jak powinien staæ w trakcie rozmowy z prze³o¿onym.Wbi³ wzrok w czo³o Sasa i by nie marnowaæ czasu, wyobra¿a³ sobie ró¿negorodzaju dziury w tym rozleg³ym placyku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]