[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Radoœæ wype³ni³a oczy starca ³zami.- Wiedzia³em zawsze - rzek³ do anio³a - ¿e strofy mojego syna s¹ piêkne inieœmiertelne.Czy móg³byœ mi powiedzieæ, który z poematów recytuj¹ ciludzie?Wówczas anio³ zbli¿y³ siê do niego ostro¿nie i usiedli na jednej z ³awekustawionych na placu.- Wiersze twojego syna poety by³y bardzo s³awne w Rzymie - powiedzia³ anio³ -Wszyscy czytali je z rozkosz¹.Jednak gdy dobieg³y koñca rz¹dy Tyberiusza,posz³y w niepamiêæ.S³owa powtarzane przez tych oto ludzi wysz³y z ust twojegodrugiego syna, tego który by³ ¿o³nierzem.Starzec s³ucha³ anio³a nie dowierzaj¹c w³asnym uszom.- Syn twój s³u¿y³ w odleg³ej prowincji, gdzie zosta³ mianowany setnikiem.By³to cz³owiek pe³en dobroci i sprawiedliwoœci.Pewnej nocy jeden z jego s³ugciê¿ko zachorowa³ i bliski by³ œmierci- Twój syn s³ysza³ kiedyœ wieœci orabinie, który uzdrawia³ chorych.Ruszy³ zatem bez zw³oki na jegoposzukiwanie.Po d³ugich dniach wêdrówki dowiedzia³ siê, ¿e cz³owiek, któregoszuka, jest Synem Boga.Spotka³ po drodze ludzi przez niego uleczonych,pozna³ jego nauki, i mimo ¿e by³ rzymskim setnikiem, przyj¹³ jego wiarê.Pewnego ranka stan¹³ wreszcie przed obliczem owego Rabina.Powiedzia³ mu, ¿e jeden z jego s³ug zaniemóg³ i Rabin by³ gotów pójœæ do jegodomu.Setnik ów by³ jednak cz³owiekiem wiary i gdy powstali wszyscy wokó³, a onspojrza³ Rabinowi g³êboko w oczy, poj¹³, ¿e naprawdê stoi przed obliczem SynaBo¿ego.- A oto s³owa twego syna - rzek³ anio³ do starca.- S³owa, którymi przemówi³do Rabina, i których nie zapomniano nigdy: Panie, nie jestem godzien abyœprzyszed³ do mnie, ale powiedz tylko s³owo, a bêdzie uzdrowiony s³uga mój.Alchemik popêdzi³ konia.- Ka¿da ziemska istota, cokolwiek by czyni³a - rzek³ - odgrywa zawsze g³Ã³wn¹rolê w dziejach œwiata.Oczywiœcie, nic o tym nie wiedz¹c.M³odzieniec uœmiechn¹³ siê.Nigdy nie przypuszcza³, ¿e zwyk³e ¿ycie pasterzamog³o byæ tak wa¿ne.- ¯egnaj - powiedzia³ Alchemik.- ¯egnaj - odrzek³ ch³opiec.Od dwóch i pól godziny cwa³owa³ przez pustynie, próbuj¹c s³uchaæ uwa¿nie g³osuswego serca.To ono bowiem mia³o mu wskazaæ, gdzie jest ukryty jego skarb.„Tam gdzie jest twój skarb, jest i twoje serce" - powiedzia³ mu kiedyœAlchemik.Ale jego serce mówi³o o czymœ innym.Opowiada³o z dum¹ historiê pasterza,który porzuci³ swoje owce, by pod¹¿aæ œladem snu, jaki dwukrotnie gonawiedzi³.Mówi³o o W³asnej Legendzie i o tych wszystkich, którzy tak jak onwyruszyli odkrywaæ dalekie kraje, szukaæ piêknych kobiet, próbuj¹c stawiæ czo³apogl¹dom i przekonaniom innych ludzi.Podczas tej wêdrówki jego serce mówi³o oodkryciach, o ksiêgach, o wielkich wydarzeniach.Ale gdy szykowa³ siê w³aœnie, by wejœæ na jedn¹ z wydm, szepnê³o mu do ucha:„Zapamiêtaj dok³adnie miejsce, w którym zap³aczesz, tam bowiem jestem i tamznajduje siê twój skarb".Powoli wdrapywa³ siê na wydmê.Ugwie¿d¿one niebo rozœwietla³ znowu ksiê¿yc wpe³ni, a zatem ca³y miesi¹c wêdrowali przez pustyniê.Ksiê¿yc oœwietla³ równie¿wydmê, a gra cieni upodobnia³a pustyniê do wzburzonego morza.Przypomnia³ te¿ch³opcu tamten dzieñ, kiedy wypuœci³ z r¹k wodze swojego konia i tym samymuczyni³ znak, na jaki czeka³ Alchemik.Ksiê¿ycowy blask sk¹pa³ pustynn¹ ciszêi ca³¹ d³ug¹ drogê, jak¹ ludzie przemierzaj¹ w poszukiwaniu skarbów.Kiedy po up³ywie kilku minut dotar³ na szczyt wydmy, serce zatrzepota³o mugwa³townie w piersi.Rozœwietlone jasn¹ poœwiat¹ ksiê¿yca i biel¹ pustynnegopiasku, wyros³y przed jego oczyma wynios³e i dostojne Piramidy Egiptu.Upad³ na kolana i zap³aka³.Dziêkowa³ Bogu za wiarê we W³asn¹ Legendê, zaspotkanie z sêdziwym Królem, Sprzedawc¹ Kryszta³Ã³w, Anglikiem i Alchemikiem.Anade wszystko za dziewczynê z pustyni, która pozwoli³a mu zrozumieæ, ¿e Mi³oœænie musi wcale odwodziæ cz³owieka od jego W³asnej Legendy.Ca³e stulecia spogl¹da³y z wysokoœci Piramid na mê¿czyznê klêcz¹cego u ichstóp.Jeœli by tylko zapragn¹³, móg³by zaraz wróciæ do Oazy, poœlubiæ Fatimê i¿yæ sobie jak zwyczajny pasterz.Bo przecie¿ Alchemik te¿ ¿y³ na pustyni, mimo¿e rozumia³ Jêzyk Wszechœwiata i potrafi³ przemieniæ o³Ã³w w z³oto.Przed nikimnie musia³ b³yszczeæ ani rozleg³oœci¹ swej wiedzy, ani zrêcznoœci¹ swejsztuki.Pod¹¿aj¹c szlakiem W³asnej Legendy, nauczy³ siê wszystkiego, copragn¹³ wiedzieæ, i prze¿y³ to wszystko, o czym œni³.W koñcu dotar³ do swojego skarbu, ale dzie³o poty nie bêdzie dokonane, pókiostateczny cel nie zostanie osi¹gniêty.Tu w³aœnie, na szczycie tej wydmy,zap³akat.Spuœci³ wzrok i ujrza³ skarabeusza, wêdruj¹cego po piasku tam, gdzieupad³y jego ³zy.Podczas pobytu na pustyni dowiedzia³ siê, ¿e w Egipcieskarabeusze by³y symbolem Boga.Z pewnoœci¹ chodzi³o o jakiœ znak.Zacz¹³ wiêc kopaæ w tym miejscu, myœl¹c zrozrzewnieniem o Sprzedawcy Kryszta³Ã³w.Nawet jeœli ktoœ przez ca³e ¿ycieuk³ada³by kamienie na stosie, nigdy nie uda mu siê wybudowaæ piramidy w swoimogrodzie.Ca³¹ noc kopa³, nic nie znajduj¹c.Z wierzcho³ka Piramid przygl¹da³y mu siê wmilczeniu ca³e wieki dziejów.Nie poddawa³ siê jednak.Kopa³ i kopa³ bezustanku, zmagaj¹c siê z wiatrem, który wielokrotnie zasypywa³ dó³ piaskiem.Jego miêœnie os³ab³y z wysi³ku, krwawi³y d³onie, ale on ufa³ swojemu sercu.Aserce kaza³o mu kopaæ tam, gdzie upad³y ³zy.Nagle, kiedy próbowa³ wydobyæ z piasku kamienie, na które natrafi³, pos³ysza³za sob¹ odg³os kroków.Zbli¿a³o siê kilku mê¿czyzn, a ¿e szli pod œwiat³oksiê¿yca, nie móg³ dojrzeæ ani ich oczu ani ich twarzy.- Czego tu szukasz? - spyta³ jeden z przyby³ych.Nie odrzek³ nic.Ba³ siê.By³tu¿ tu¿ od skarbu i opanowa³ go lêk.- Jesteœmy uchodŸcami wojennymi - rzek³ jeden z nich.- Chcemy wiedzieæ, co tuukrywasz.Potrzebujemy pieniêdzy.- Nie ukrywam niczego.Jeden z mê¿czyzn wyci¹gn¹³ go si³¹ z do³u, który kopa³.Drugi przeszuka³ go iznalaz³ z³oto ukryte w kieszeni.- On ma z³oto - powiedzia³ jeden z napastników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]