[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cathy nie miała pojęcia, czy Randy jest w środku.Nie wiedziała, co zrobi, jeśli go tam zastanie.Nie wiedziała, co zrobić, jeśli go nie zastanie.Ale musiała znaleźć Jimmy'ego.I wiedziała, że żywy czy martwy, on jest w tym domu.Dotarła do frontowych drzwi i zawahała się tylko sekundę, zanim nacisnęła dzwonek.Zastukała głośno.Wstrzymała oddech, jednak ze środka nie dochodził żaden dźwięk.A jeśli Randy zabrał Jimmy'ego gdzie indziej?Odepchnęła od siebie tę myśl i sięgnęła do klamki.Nacisnęła, lecz drzwi nie ustąpiły.Zamknięte na klucz.Niezrażona, przeszła na tył domu.Tylne drzwi również były zamknięte na klucz, jak przewidywała; to tymi drzwiami David zakradał się do domu i jeśli Katrina nie pofatygowała się zmienić zamków, powinny się otworzyć od mocnego, szybkiego pchnięcia klamki.Rozejrzała się ukradkiem, wytężyła słuch, łowiąc dźwięki z wnętrza domu, po czym mocno nacisnęła klamkę.Drzwi zagrzechotały, ale się nie otworzyły.Spróbowała jeszcze raz.Nic.Widocznie Katrina zmieniła zamek.Cathy oblizała wargi, wytarła spocone dłonie o dżinsy i znowu pchnęła, tym razem całym ciężarem ciała.Drzwi otwarły się z głośnym szczęknięciem.Natychmiast zwiększyła czujność.Odstąpiła i czekała na jakaś reakcję, lecz w domu nic się nie poruszyło.Panowała cisza.Cathy na wpół świadomie zdawała sobie sprawę, że właśnie przekroczyła granicę pomiędzy wykroczeniem a przestępstwem, że wejście do domu oznaczało włamanie z wtargnięciem, ale było jej wszystko jedno.Wolno, po cichu, ostrożnie pchnęła drzwi i weszła do głównego pokoju.W domu było ciemno, zaciągnięte zasłony skutecznie tłumiły blask popołudnia.Cathy sklęła się w duchu.Powinna zabrać latarkę.Mogła jeszcze wrócić po nią do domu, ale wiedziała, że gdyby tak zrobiła, nie wystarczyłoby jej odwagi, żeby ponownie tu przyjść.Oczy przyzwyczaiły się do półmroku.Dookoła wciąż stały pudła, spiętrzone wysoko jedno na drugim, na podłodze walały się różne drobiazgi.Lekko cuchnęło zepsutym jedzeniem.Nadal nie potrafiła wymyślić żadnego planu.Wiedziała, że nie myli się co do Randy'ego, lecz nie miała dowodu.Co mogła zrobić? Zgromadzić poszlaki? Jakie poszlaki? Czy upośledzony dzieciak trzymał w domu pamiątki po swoich zbrodniach?A jeśli Randy tu był? Jeśli go spotka? Co wtedy? Czy powinna go zabić? Mogła go zabić, nie czekając na dowód.Mogła zaufać instynktowi i zwyczajnie zadźgać go nożem we śnie albo wywabić z domu i przejechać samochodem.Ale wiedziała, że nigdy się na coś takiego nie zdobędzie.Chociaż nienawidziła i bała się tego chłopca, nie potrafiła odebrać życia drugiemu człowiekowi.Zastanawiała się, czy jego matka wiedziała, co on robił.Na pewno wiedziała.Przede wszystkim trzeba znaleźć Jimmy'ego.Tylko to się liczy.Kiedy już go stąd zabierze, policja może przejąć sprawę.Niech wyjaśnią wszystko do końca, mech załatwią resztę.Powoli ruszyła do przodu, starając się nie hałasować, przestępując przez pudła i torby.Dom mógł przyprawiać o klaustrofobię, duszny i zatęchły.Słodkawy smród gnijącej żywności przybrał na sile.Cathy próbowała wstrzymać oddech, oddychała nieregularnie, tylko przez usta.Przerażała ją myśl, że dzieciak gdzieś tu jest, czeka w swoim pokoju, trzymając piłkę futbolową i patrzy na samotny obrazek psa w zamieci.Oblewała się potem.Strach ogarniał ją na samą myśl o Randym Weście.Fakt, że takie wyrafinowane zło ukryło się w takim topornym ciele, napełniał ją grozą większą niż najgorsze koszmary.Weszła na korytarz i natychmiast zobaczyła, że wszystkie drzwi są zamknięte: drzwi sypialni, drzwi łazienki.W korytarzu było jeszcze ciemniej niż w głównym pokoju.Mięśnie Cathy zesztywniały z napięcia.Powinna zabrać latarkę.I broń.Zza zamkniętych drzwi po lewej stronie dobiegło stłumione łupnięcie.Podskoczyła, jakby usłyszała strzał.Znieruchomiała.Odgłos się powtórzył.Zupełnie jakby ktoś w pokoju rzucał czymś o ścianę.Piłką? Czy tam był Randy? Łup.Cathy oblizała wargi.Żałowała, że nie ma przy niej Allana.Gdyby teraz wpadł do tego domu, pewnie aresztowałby ją natychmiast i wtrącił do więzienia, ale sprawdziłby również, co się kryje za drzwiami i co powoduje te odgłosy.Jak staroświecka, zacofana kobiecina chciała mieć przy sobie mężczyznę.Chciała znaleźć w nim oparcie, pozwolić mu podejmować decyzje, żeby nie musiała się tak cholernie bać.Mogła wytrzymać aresztowanie, mogła wytrzymać więzienie.Więzienie jej nie przerażało.Weszła do cudzego domu, świadomie popełniła przestępstwo, ponieważ wiedziała, żę Randy popełnił znacznie gorsze zbrodnie.Nie bała się, że złamała prawo, że oskarżają o włamanie.Bała się czegoś gorszego.Znacznie gorszego.Śmierci.Morderstwa.Łup.–Randy? – zawołała cicho.Brak odpowiedzi.Zastukała do drzwi.–Jimmy?Z walącym sercem sięgnęła do klamki.Nie podjęła świadomej decyzji, żeby otworzyć drzwi, tylko działała instynktownie.Złotożółta metalowa gałka była zimna w dotyku.Przekręciła ją powoli, niemal z nadzieją, że drzwi okażą się zamknięte na klucz, ale klamka obróciła się gładko w ręku.Łup.Odrobinę uchyliła drzwi, przez szparę widziała tylko gołą ścianę i wezgłowie mosiężnego łóżka.Zebrała całą odwagę.Zabrnęła tak daleko, że teraz nie mogła się cofnąć.Wciągając powietrze przez zęby, pchnęła drzwi.Zamrugała i wytrzeszczyła oczy.Na wielkim łóżku pośrodku pokoju leżał rozkrzyżowany nagi mężczyzna, przywiązany i zakneblowany.Nagi mężczyzna z ogromną erekcją.Cathy mimowolnie zrobiła krok do tyłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •