[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspina³ siê ciê¿ko, krok pokroku, szybko oddycha³, czubki podków wczepia³y siê w grunt, a z wielkich bokówzwierzêcia la³y siê strumienie potu.Ów widok nape³nia³ wszystkich podziwem.Clover ostrzega³a niekiedy Boxera, ¿eby uwa¿a³ na siebie i nie przeci¹¿a³miêœni, jednak koñ jej nie s³ucha³.Uzna³, ¿e jego dwie maksymy: "Bêdê pracowaæjeszcze wiêcej" i "Napoleon ma zawsze racjê" s¹ wystarczaj¹c¹ recept¹ nawszystkie problemy.Umówi³ siê z kogutkiem, by ten budzi³ go trzy kwadransezamiast pó³ godziny przed innymi zwierzêtami.W wolnych chwilach, które terazzdarza³y siê jedynie z rzadka, chadza³ samotnie do kamienio³omu, ³adowa³ wózod³amkami wapienia i bez niczyjej pomocy ci¹gn¹³ go na plac budowy.Mimo ciê¿kiej pracy zwierzêtom nie dzia³o siê tego lata Ÿle.Jeœli nawet niemia³y wiêcej po¿ywienia ni¿ za rz¹dów Jonesa, nie mia³y te¿ go mniej.Korzyœæwyp³ywaj¹ca z tego, ¿e produkowa³y ¿ywnoœæ tylko dla siebie i nie musia³y ju¿utrzymywaæ piêciorga ludzi--mamotrawców, by³a tak wielka, i¿ trzeba by³obywielu pora¿ek, by to zniwelowaæ.Wielokroæ zwierzêce metody pracy okazywa³y siête¿ wydajniejsze i szybsze od ludzkich.Niektóre czynnoœci, na przyk³adpielenie, mo¿na by³o teraz wykonaæ tak starannie, jak nie potrafi³by ¿adencz³owiek.A poniewa¿ ¿adne zwierzê ju¿ nie krad³o, nie by³o potrzebyodgradzania pastwisk od pól uprawnych; w ten sposób zaoszczêdzono wiele pracyna utrzymaniu w dobrym stanie ogrodzeñ i furtek.Niemniej jednak, u schy³kulata zaczêto odczuwaæ rozmaite nieprzewidziane niedostatki.Brakowa³o parafiny,oleju, gwoŸdzi, sznura, biszkoptów dla psów, ¿elaza na koñskie podkowy, a¿adnego z tych artyku³Ã³w nie da³o siê wyprodukowaæ w³asnymi si³ami.PóŸniejspodziewano siê zapotrzebowania na nasiona, nawozy sztuczne, ponadto ró¿nenarzêdzia, wreszcie zaœ - maszyny do wiatraka.Nikt nie mia³ zielonego pojêcia,sk¹d to wszystko wzi¹æ.Pewnego niedzielnego poranka, gdy zwierzêta siê zebra³y, aby wys³uchaærozkazów, Napoleon og³osi³, ¿e zdecydowa³ siê prowadziæ now¹ politykê.Odt¹dFolwark Zwierzêcy nawi¹¿e stosunki handlowe z s¹siednimi gospodarstwami,oczywiœcie nie dla zarobku, ale po prostu w celu zdobycia pewnych towarów,które s¹ pilnie potrzebne.Uruchomienie wiatraka jest wa¿niejsze odczegokolwiek innego, oznajmi³.Poczyni³ tedy odpowiednie kroki, by sprzedaæstertê siana oraz czêœæ tegorocznego zbioru jêczmienia, a póŸniej, jeœlipotrzeba bêdzie wiêcej pieniêdzy, zdobêdzie siê je sprzedaj¹c jaja, na którejest zawsze zbyt w Willingdon.Kury, doda³ knur, powinny z radoœci¹ ponieœæ têofiarê, traktuj¹c j¹ jako w³asny, szczególny wk³ad w dzie³o budowy wiatraka.Równie¿ tym razem zwierzêta poczu³y siê jakoœ niewyraŸnie.Nigdy nie zadawaæsiê z ludŸmi, nigdy nie zajmowaæ siê handlem, nigdy nie u¿ywaæ pieniêdzy - czy¿postanowienia te nie znalaz³y siê wœród najwczeœniejszych uchwa³, podjêtych naich pierwszym, triumfalnym wiecu po wygnaniu Jonesa? Wszystkie zwierzêta mia³yw pamiêci te uchwa³y lub przynajmniej tak im siê wydawa³o.Cztery m³odewieprzki, które protestowa³y, gdy Napoleon skasowa³ wiece, wyda³y nieœmia³ykwik sprzeciwu; ten jednak natychmiast ucich³, bo psy warknê³y wœciekle.Potem,jak zwykle, owce zabecza³y: Cztery nogi: dobrze, dwie nogi: Ÿle!" i szybkozapomniano o tym drobnym incydencie.Wreszcie Napoleon uniós³ racicê, byuciszyæ zgromadzenie, i og³osi³, ¿e wszystko ju¿ za³atwi³.¯adne zwierzê niebêdzie musia³o stykaæ siê z ludŸmi; by³oby to wysoce niepo¿¹dane.On sam gotówjest wzi¹æ na barki wszelkie sprawy zwi¹zane z prowadzeniem transakcji.Niejakipan Whymper, prawnik z Willingdon, zgodzi³ siê poœredniczyæ miêdzy FolwarkiemZwierzêcym i œwiatem zewnêtrznym; w ka¿dy poniedzia³kowy ranek bêdzieprzyje¿d¿aæ po instrukcje.Napoleon zakoñczy³ przemówienie zwyk³ym okrzykiem:"Niech ¿yje Folwark Zwierzêcy!" i po odœpiewaniu hymnu "Zwierzêta Anglii"zebranie zosta³o rozwi¹zane.Wkrótce Squealer obszed³ obory, stajnie i kurniki, ³agodz¹c niepokój zwierz¹t.Zapewnia³ je, ¿e wniosek dotycz¹cy zakazu zajmowania siê handlem i u¿ywaniapieniêdzy nigdy w³aœciwie nie zosta³ uchwalony, czy te¿ nawet zg³oszony.Taksiê tylko wszystkim wydawa³o, a Ÿród³em nieporozumienia by³y zapewne k³amstwarozsiewane przez Snowballa.Wprawdzie kilka zwierz¹t mia³o jeszcze pewnew¹tpliwoœci, jednak Squealer zada³ im kilka chytrych pytañ: "Czy jesteœciepewni, towarzysze, ¿e to siê wam nie œni³o? Czy macie jakikolwiek dowód naistnienie takiej uchwa³y? Czy gdzieœ j¹ zapisano?" Poniewa¿ nie ulega³o ¿adnejw¹tpliwoœci, ¿e nikt nie widzia³ takiego dokumentu, zwierzêta uzna³y, ¿e siê poprostu pomyli³y.Tak jak ustalono, w ka¿dy poniedzia³ek na folwark przyje¿d¿a³ pan Whymper.By³on niedu¿ym cz³owieczkiem o cwaniackim wygl¹dzie; nosi³ bokobrody, a choæ by³tylko drobnym doradc¹, mia³ jednak sporo sprytu i pierwszy zrozumia³, ¿eFolwark Zwierzêcy bêdzie potrzebowaæ poœrednika i ¿e taki interes mu siêop³aci.Zwierzêta patrzy³y przera¿one, jak cz³owiek krêci siê po dziedziñcu, iunika³y go, jak mog³y.Tym niemniej, widok Napoleona na czworakach, wydaj¹cegopolecenia Whymperowi stoj¹cemu na dwóch nogach, ³echta³ ich pró¿noœæ iczêœciowo pozwoli³ pogodziæ siê z now¹ sytuacj¹.Obecnie stosunki z ludŸmiuleg³y zmianie.Zawiœæ s¹siadów, gdy zwierzêtom zaczê³o siê lepiej powodziæ, bynajmniej niezmala³a, wprost przeciwnie:ludzie nienawidzili teraz zwierz¹t jak nigdy dot¹d.Ka¿dy w okolicy by³ œwiêcieprzekonany, ¿e folwark prêdzej czy póŸniej zbankrutuje, a nade wszystko - ¿ewiatrak oka¿e siê wielkim niewypa³em.Udowadniano sobie przy piwie, pos³uguj¹csiê wykresami, ¿e budowla musi siê zawaliæ, jeœli zaœ nawet stanie, to i takmaszyny nie bêd¹ dzia³aæ.A jednak mimowolnie zaczêto stopniowo spogl¹daæ zpewnym szacunkiem na sprawnoœæ, z jak¹ zwierzêta sobie radzi³y.Jednym zobjawów tego szacunku by³o to, ¿e zaprzestano u¿ywaæ poprzedniej nazwy FolwarkuZwierzêcego i ju¿ nie upierano siê przy mianie "Folwark Dworski".Przestanorównie¿ popieraæ Jonesa, który porzuci³ nadzieje na odzyskanie gospodarstwa iosiedli³ siê w innej czêœci kraju.Dotychczas Folwark Zwierzêcy utrzymywa³kontakty ze œwiatem zewnêtrznym wy³¹cznie za poœrednictwem Whym-pera, wci¹¿jednak kr¹¿y³y pog³oski, ¿e Napoleon lada dzieñ nawi¹¿e porozumienie handlowealbo z panem Pilkingtonem z Foxwood, albo z panem Frederickiem z Pinchfieid - w¿adnym wszak¿e wypadku, jak zauwa¿ono, z obydwoma naraz.Mniej wiêcej w tym czasie œwinie nieoczekiwanie przenios³y siê do domu panaJonesa i zamieszka³y tam na sta³e.Zwierzêtom znów siê wydawa³o, ¿e wczeœniejpodjêto rezolucjê przeciw takiemu postêpowaniu, ale Squealer ponownie jeprzekona³, i¿ s¹ w b³êdzie.Jest bezwzglêdnie konieczne, dowodzi³, by œwinie,które wykonuj¹ na folwarku pracê umys³ow¹, mog³y mieæ do niej odpowiedniewarunki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]