[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— A może jednak przeznaczeniem maszyny pana Guillotina jest zmniejszenie straszliwych cierpień nieszczęsnych skazańców? Czego żąda społeczeństwo domagając się śmierci winnego? Po prostu i zwyczajnie usunięcia tej jednostki.Jeśli temu usunięciu towarzyszy cierpienie, jak przy łamaniu kołem lub ćwiartowaniu, przestaje to już być sprawiedliwością, a staje się zemstą.— Najjaśniejszy Panie — wtrącił Suleau — skąd jednak pewność, że odcięcie głowy eliminuje cierpienie? Kto stwierdził, iż życie nie może przetrwać w każdej z rozdzielonych części ciała, a umierający nie cierpi podwójnie, mając na dodatek świadomość swojej dwoistości?— Tę kwestię winni rozstrzygnąć znawcy.Zresztą, jeśli się nie mylę, miano przeprowadzić doświadczenie, i to dziś rano w Bicêtre.Nikt z panów nie był obecny podczas tej próby?— O nie, Najjaśniejszy Panie! Nie! Nie! — rozległo się równocześnie kilkanaście szyderczych głosów.— Ja tam byłem, Najjaśniejszy Panie — dał się słyszeć pełen powagi głos.Król odwrócił się i poznał Gilberta, który wszedł podczas tej dyskusji, zbliżył się pełen szacunku i dotąd milczał, a odpowiedział dopiero na królewskie pytanie.— Ach, to pan, doktorze! — rzekł król drżąc cały.— Więc pan tam był?— Tak, Najjaśniejszy Panie.— I jak udał się eksperyment?— Doskonale w dwóch pierwszych przypadkach, przy trzecim jednak, choć kręgosłup został przecięty, głowę w końcu trzeba było oddzielić nożem.Młodzi słuchali z otwartymi ustami i błędnym wzrokiem.— Jak to, Najjaśniejszy Panie — zapytał Karol Lameth, wyraźnie przemawiając w imieniu pozostałych — więc dzisiaj rano wykonano wyrok na trzech skazańcach?— Tak — odrzekł król — ale to były trzy trupy dostarczone ze szpitala Hôtel–Dieu.I jaka jest pańska opinia, doktorze?— O czym, Najjaśniejszy Panie?— O tym instrumencie.— Stanowi niewątpliwy postęp w porównaniu z innymi tego typu maszynami, ale incydent przy trzecim trupie dowodzi, że urządzenie wymaga ulepszenia.— Jak skonstruowana jest ta maszyna? — zapytał król, w którym obudziła się pasja mechanika.Gilbert zaczął więc rzecz wyjaśniać, ale ze słów doktora król nie zdołał uchwycić dokładnie kształtu urządzenia, powiedział więc:— Chodź, doktorze, na stole są pióra, inkaust i papier… Pan, zdaje się, umie rysować?— Tak, Najjaśniejszy Panie.— Zatem zrób szkic, abym mógł lepiej zrozumieć.Szacunek dla osoby króla nie pozwolił młodzieńcom przyłączyć się bez zaproszenia, ale Ludwik XVI rzekł do nich:— Chodźcie, chodźcie, panowie, te kwestie interesują całą ludzkość.— Zresztą — mruknął półgłosem Suleau — nie wiadomo, czy któremuś z nas nie przypadnie zaszczyt poślubienia panny Gilotyny.Chodźcie, panowie, zawrzyjmy znajomość z naszą narzeczoną.I podążając za królem i doktorem wszyscy skupili się wokół stołu, przy którym na zaproszenie króla zasiadł Gilbert, aby mu było wygodniej rysować.Gilbert zaczął szkicować maszynę, a Ludwik XVI śledził uważnie każdą nakreśloną linię.Niczego nie brakowało, ani podwyższenia, ani wiodących doń schodków, ani słupów czy przeciwwagi, ani też otworu i wyciętego w kształt półksiężyca ostrza.Ledwie Gilbert ukończył ten ostatni szczegół rysunku, król zawołał:— Do diaska! Nic dziwnego, że doświadczenie się nie udało, zwłaszcza za trzecim razem.— Dlaczego, Sire? — zapytał Gilbert.— Wszystko zależy od kształtu noża — rzekł Ludwik XVI.— Trzeba nie mieć najmniejszego wyobrażenia o mechanice, żeby przedmiotowi przeznaczonemu do przecinania materii stawiającej opór nadać kształt półksiężyca.— A Wasza Królewska Mość jaką formę by mu nadał?— To proste, kształt trójkąta.Gilbert próbował poprawić rysunek.— Nie, nie tak, nie tak — wtrącił król.— Niech pan mi da pióro.— Najjaśniejszy Panie, oto pióro i krzesło — rzekł z ukłonem Gilbert.— Chwileczkę, chwileczkę — powiedział król ogarnięty swoim zamiłowaniem do mechaniki.— O tak… nadajcie ostrzu ukośny kształt, w ten sposób… a zaręczam, że zetniecie po kolei dwadzieścia pięć głów, a nóż nie utknie ani razu.Ledwie wyrzekł te słowa, gdy za jego plecami rozległ się pełen przerażenia i rozpaczy krzyk.Odwrócił się gwałtownie i ujrzał, jak królowa, blada, słaniająca się, przerażona pada bez zmysłów w ramiona Gilberta.Jak wszyscy wiedziona ciekawością podeszła do stołu i nachyliwszy się nad królem dojrzała przez jego ramię rysunek właśnie w chwili, gdy poprawiał najważniejszy szczegół, i natychmiast rozpoznała straszliwy przyrząd, który przed dwudziestu laty w zamku Tavernay–Maison–Rouge ukazał jej Cagliostro.Na ten widok krzyknęła tylko przeraźliwie i jakby spadło na nią ostrze straszliwej maszyny, osunęła się bez życia, jak to już powiedzieliśmy, w ramiona Gilberta.,XIIILekarz ciała i lekarz duszy.Po takim wydarzeniu przyjęcie zostało oczywiście zakończone.Choć nikt nie znał przyczyn zdarzenia, fakt pozostawał faktem.Ujrzawszy rysunek Gilberta poprawiony przez króla, królowej wyrwał się straszliwy krzyk i zemdlała.Wiadomość ta obiegła grupki gości i wszyscy, którzy nie należeli do rodziny, czy choćby do najbliższego otoczenia królewskiej pary, oddalili się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]