[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiem ci jeszcze, ¿e gdyby niewspó³czesne komputery i symulacje, które ina nich wykonujemy, nawet te piêæ lat by³oby jedynie marzeniem.'; Nawetpiêædziesišt lat by³oby za ma³o.Krile Fisher potrzšsnš³ g³owš i nic nie powiedzia³.Tessa Wendel przyglšda³a musiê uwa¿nie, a potem powiedzia³az ocišganiem.- O co ci chodzi? Czy tobie tak¿e siê spieszy?- Wszystkim nam zale¿y na czasie - odpowiedzia³ pojednawczo Fisher - a je?lichodzi o mnie, to rzeczywi?ciechcia³bym polecieæ twoim statkiem.- Zale¿y ci na tym bardziej od Innych?- Tak, chyba tak.- Dlaczego?- Chcia³bym polecieæ na Sšsiedniš Gwiazdê.Spojrza³a na niego.- Marzysz o powrocie do porzuconej ¿ony? Fisher nigdy nie rozmawia³ z Tessa oEugenii.Teraz tak¿e nie mia³zamiaru daæ siê schwytaæ w pu³apkê.- Zostawi³em tam córkê - odpowiedzia³.- My?lê, ¿e potrafisz to zrozumieæ,Tesso.masz przecie¿ syna.Rzeczywi?cie mia³a syna - dwudziestolatka studiujšcego na UniwersytecieAdeliañskim, który pisywa³ do niej odczasu do czasu listy.Twarz Tessy z³agodnia³a.- Krile, na twoim miejscu przesta³abym siê ³udziæ.Co prawda, istnieje du¿eprawdopodobieñstwo, ¿e Rotorpolecia³ na Sšsiedniš Gwiazdê, lecz sama podró¿ zajê³a im przynajmniej dwa lata-183dysponowali jedynie hiperwspomaganiem.Nie wiadomo, czy przetrwali tak d³ugšpodró¿.A nawet je?li, to szansaznalezienia odpowiedniej dla ludzi planety w pobli¿u czerwonego kar³a jestniemal równa zeru.Mogli wiêcwyruszyæ w dalszš drogê w poszukiwaniu jakiej? planety.Dokšd? Gdzie ichszukaæ?- Wiedzieli chyba, ¿e nie znajdš odpowiedniej planety w pobli¿u czerwonegokarla.Czy w takim razie niezdecydowali siê na pozostawanie na orbicie wokó³ gwiazdy?- Nawet je?li przetrwali lot i nawet je?li zdecydowali siê na pozostanie naorbicie, pomy?l, jaki rodzaj ¿yciamuszš prowadziæ.Nie wytrzymajš d³ugo, a przynajmniej nie w tak cywilizowanejformie, do jakiej przywykli.Krile,musisz byæ silny.Musisz przygotowaæ siê na to, ¿e nawet je?li zorganizujemyekspedycjê, która poleci na SšsiednišGwiazdê, to mo¿e ona wróciæ z niczym lub w najlepszym razie z fotografiami zmartwego kad³uba Rotora.- Liczê siê z tym - odpowiedzia³ Fisher.- Wydaje mi siê jednak, ¿e majš jakš?szansê na przetrwanie.- Chodzi ci o dziecko? Mój drogi Krile, to sš mrzonki.Nawet je?li Rotorprzetrwa³, to twoja córka mia³a rok, gdyjš opu?ci³e? w roku 22.Gdyby teraz pojawi³a siê nagle przed tobš, mia³abydziesiêæ lat.Za piêæ lat - bo dopierowtedy mo¿esz my?leæ o podró¿y na Rotora - bêdzie piêtnastoletniš panienkš.Niepozna ciê.Ty równie¿ jej niepoznasz.- Dziesiêæ lat czy piêtna?cie, a nawet piêædziesišt - dla mnie to nie maznaczenia, Tesso.Poznam jš, gdy tylko jšzobaczê -odpowiedzia³ Fisher.DZIEWIÊTNA?CIEPOBYTMarlena u?miechnê³a siê niepewnie do Sievera Genarra.Przyzwyczai³a siêwchodziæ do jego biura o ka¿dejporze.- Nie przeszkadzam ci, wujku Sieverze?- Nie, moja droga.Nie mam akurat nic pilnego do roboty.A zresztš tutaj rzadkozdarza siê co? absolutnie pilnego.Pitt wymy?li³ moje stanowisko po to, by pozbyæ siê mnie - a ja zaakceptowa³emto i w ten sam sposób pozby³em siêPitta.Nie powtarzaj tego jednak, tylko ty znasz prawdê, bo ciebie nie mo¿naok³amaæ.- Chyba nie obawiasz siê tego, wujku Sieverze? Komisarz Pitt ba³ siê, Orineltak¿e ba³by siê, gdybym pokaza³amu, co potrafiê.- Nie, nie obawiam siê, Marleno.Podda³em siê.W³a?nie doszed³em do wniosku, ¿edla ciebie jestemprzezroczysty.Nawet podoba mi siê to.K³amanie jest bardzo wyczerpujšce, gdystarasz siê o nim nie my?leæ.Gdybyludzie byli rzeczywi?cie leniwi, nigdy by nie k³amali.Marlena u?miechnê³a siê ponownie.- Czy dlatego mnie lubisz? Bo przy mnie mo¿esz byæ leniwy?- A sama nie potrafisz zgadnšæ?- Nie.Wiem, ¿e mnie lubisz, ale nie wiem dlaczego.Twoje zachowanie mówi mi,¿e mnie lubisz, lecz powód jestukryty w tobie - nic o nim nie wiem, poza paroma niejasnymi przeczuciami.Niemogê wej?æ w ciebie - zastanawia³asiê przez chwilê - i czasem ¿a³ujê, ¿e nie mogê.- Ciesz siê z tego, Marleno.Ludzkie umys³y sš brudne, ciemne i nieciekawe.- Dlaczego tak mówisz, wujku?- Do?wiadczenie, Marleno.Nie posiadam, co prawda, zdolno?ci podobnych dotwoich, lecz jestem w?ród ludziju¿ od bardzo dawna, d³u¿ej ni¿ ty.Czy podoba ci siê twój w³asny umys³?185Marlena wyglšda³a na zaskoczonš.- Nie wiem.A nie powinien?- Podoba ci siê wszystko, o czym my?lisz? Co sobie wyobra¿asz? Ka¿dy targajšcytobš impuls? Bšd? uczciwa,Marleno.Ja, co prawda, nie potrafiê odczytywaæ my?li, ale bšd? uczciwa.- No có¿, czasami zdarza mi siê my?leæ o rzeczach niezbyt mšdrych, a nawetz³ych.Niekiedy bywam z³a i my?lêo zrobieniu czego?, czego w rzeczywisto?ci nigdy bym nie zrobi³a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]