[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mog³em odmówiæracji Valamisowi: czêœæ zwitalizowanych rzeczywiœcie wyra¿a³a oburzenie ikierowa³a gniew pod adresem tych, których mieli w swym zasiêgu.Moi stra¿nicy,uzbrojeni jedynie w pa³ki wystrugane z ga³êzi miejscowych drzew, musielikilkakrotnie poskramiaæ mniejsze lub wiêksze grupki mê¿czyzn, wznosz¹cychwrogie okrzyki na placu przed barakami.Jeden ze stra¿ników przyszed³ do mnie pewnego dnia i zameldowa³, ¿e poœródosadników kr¹¿¹ jakieœ dziwne pog³oski.Kaza³em mu zrelacjonowaæ dok³adnie to,co us³ysza³.- Ludzie mówi¹ - opowiada³ stra¿nik - ¿e jakoby pod budynkiem KomitetuTymczasowego znajduj¹ siê rozlegle podziemia pe³ne ¿ywnoœci, maszyn, narzêdzi iinnego dobra.Niektórzy twierdz¹, ¿e s³yszeli od innych o znajduj¹cej siê tambroni.S¹ tacy, którzy g³osz¹, ¿e Komitet celowo ukrywa przed ludŸmi prawdê owyposa¿aniu, jakie przyby³o tu razem z nami by wznieciæ nienawiœæ do tych, conas wyekspediowali.Mówi siê tak¿e, ¿e oni, tam na wzgórzu, korzystaj¹ bezograniczeñ z tych wszystkich zapasów.- Co jeszcze s³ysza³eœ? - wypytywa³em stra¿nika, chc¹c ustaliæ zakresprzecieków informacyjnych, których Ÿród³o by³o oczywiste.- Mówi siê tak¿e, ¿e oni tam maj¹.jakieœ kobiety.- Bzdury, mój drogi ch³opcze - powiedzia³em zdecydowanie, k³ad¹c mu d³oñ naramieniu.- Mo¿esz byæ przekonany, ¿e to wszystko ³garstwo i oszczerstwa.Zapewnij o tym wszystkich kolegów ze stra¿y.Sam im to zreszt¹ powiem przyokazji odprawy za parê dni.- Ale.dlaczego oni tak mówi¹? - stra¿nik by³ doœæ inteligentnym idociekliwym m³odym cz³owiekiem.- Komu mo¿e zale¿eæ na rozsiewaniu tychpog³osek?- Nie domyœlasz siê? - wyjaœnia³em cierpliwie.- Przeciwko komu skierowany jestgniew ludzi, którzy znaleŸli siê w tej nie³atwej sytuacji? Przeciwko za³odzeKonwoju, oczywiœcie.Có¿ zatem mog¹ zrobiæ atakowani w swojej obronie? Próbujeskierowaæ niezadowolenie ludnoœci pod innym adresem, rzucaj¹c oszczerstwa naKomitet Tymczasowy.Robi¹ to w obawie o w³asn¹ skórê i to ich mo¿e w pewnymstopniu usprawiedliwiaæ.Nie bêdziemy zatem zbyt surowi wobec nich.Postaramysiê raczej zapewniæ im tak¹ ochronê, by nie czuli siê zagro¿eni.Wtedy na pewnozaniechaj¹ tych niecnych plotek.Mój stra¿nik wygl¹da³ na przekonanego, a ja by³em bardzo z siebie zadowolony,bo uda³o mi siê wyjœæ kompromisowo z trudnej sytuacji.Musia³em wszakzaprzeczyæ pog³oskom, rozpowszechnianym przez moich dawnych towarzyszy.Gdybyecha tych wieœci dotar³y do bunkra, nikt tam nie mia³by cienia w¹tpliwoœci, ktoje rozpowszechnia i wówczas dosta³oby siê generalnie wszystkim, bo nikt by niepróbowa³ identyfikowaæ najaktywniejszych siewców niepokoju.Przy okazji jatak¿e móg³bym utraciæ zaufanie jako stró¿ porz¹dku, pod którego okiem dziej¹siê takie rzeczy.A przecie¿ w³aœnie dziêki mojemu stanowisku, jak choæby wtym w³aœnie przypadku, stanowi³em tarczê ochronn¹ dla moich towarzyszy:wiadomoœci o nastrojach i plotkach dociera³y do mnie zamiast bezpoœrednio doValamisa.Po zastanowieniu jednak¿e doszed³em do wniosku, ¿e muszê choæby pozorniezareagowaæ na dzia³alnoœæ kolegów.Kto wie, czy Valamis nie ma bezpoœrednichinformatorów wœród moich ludzi.Wezwa³em stra¿nika, który doniós³ mi okr¹¿¹cych pog³oskach i poleci³em mu, aby on i paru innych, wmieszanych pomiêdzyosadników, postarali siê ustaliæ Ÿród³o tych nonsensownych informacji.Razjeszcze wyjaœni³em ch³opcom, ¿e plotki o zawartoœci rzekomych podziemi budynkuna wzgórzu s¹ absurdalnymi wymys³ami chorej imaginacji.- Po pierwsze - t³umaczy³em - jakim sposobem ma³a grupa ludzi mog³aby wybudowaæowe "obszerne podziemia", nie posiadaj¹c maszyn i materia³Ã³w.Po drugie - sk¹dludzie spoza Komitetu mogliby wiedzieæ o zawartoœci tych rzekomych podziemi? Apo trzecie, wszak Komitet jest instytucj¹ tymczasow¹.Gdy w³adza zostanieprzekazana w rêce przedstawicieli wybranych przez osadników, przedstawiciele cibêd¹ sami mogli przekonaæ siê, co jest prawd¹ a co k³amstwem - a zatemutrzymywanie w tajemnicy istnienia jakichœ tam magazynów czy budowlipodziemnych nie mia³oby sensu.Wreszcie - doda³em na koniec - jaki¿ cel mog³obymieæ pozbawianie ludzi tego, co im potrzebne do ¿ycia i dla nich przeznaczone?Przecie¿ Komitet Tymczasowy - to ludzie spoœród nas, tacy sami jak wy wszyscy ijak reszta osadników!Wydaje mi siê, ¿e trafi³em im do przekonania.Ochoczo ruszyli, by wykonaæ swezadanie.Niestety, po paru dniach zameldowali kolejno, ¿e nie mog¹ niczegowykryæ - ilekroæ bowiem któryœ z nich zbli¿a³ siê do grupy rozmawiaj¹cych zo¿ywieniem ludzi z osiedla, rozmowy natychmiast cich³y albo przybiera³yzupe³nie niewinny charakter.Bez trudu poj¹³em, w czym rzecz.Nastêpnego dnia ka¿dy z owych stra¿nikówwyrusza³ do osiedla, maj¹c przed swym dwucyfrowym numerem na czole domalowan¹tym samym kolorem, lecz zmywaln¹ farb¹ - dodatkow¹ trzeci¹ cyfrê.Metoda poskutkowa³a.Po dwóch dniach mia³em ju¿ informacje o najbardziejaktywnych plotkarzach.Uda³em siê do nich kolejno, by w drodze indywidualnych,przyjacielskich rozmów przekonaæ ich, ¿e g³osz¹c swe rewelacje szkodz¹ namwszystkim, a g³Ã³wnie samym sobie, gdy¿ wczeœniej czy póŸniej ci z bunkradobior¹ siê im do skóry.- Jeœli chcecie, abym was nadal os³ania³ - powiedzia³em ka¿demu z osobna -umo¿liwcie mi to i u³atwcie moj¹ trudn¹ rolê.Przyjmowali doœæ ch³odno moje przyjacielskie rady i wyda³o mi siê, ¿e nieprzekona³em ich do koñca o potrzebie zachowania ostro¿nej i rozwa¿nej postawywobec rzeczywistoœci.Jak¿e mia³em ich przekonaæ o tym, co dla mnie stawa³o siêoczywiste: ¿e dziewiêciu cz³onków Komitetu Tymczasowego, maj¹c do dyspozycjistra¿ i spor¹ iloœæ broni, w pe³ni kontroluje kilkuset ludzi w osiedlu.Osiedle powsta³o jako pierwszy obiekt wzniesiony rêkami osadników, pomiêdzynaszymi metalowymi barakami i brzegiem jeziora.Przy pomocy pewnej iloœciniezbêdnych narzêdzi wydanych ludziom w pierwszych dniach po ich witalizacji,zbudowali oni kilkaset doœæ solidnych sza³asów i domków wyplatanych z ga³êziokolicznych drzew i krzewów.Jak na ³agodny klimat w tym rejonie, wystarcza³oto w zupe³noœci dla ochrony przed wiatrem i deszczem.Nastêpnym zadaniem, jakiestanê³o przed osadnikami, by³o przygotowanie terenów pod uprawy.Powstawa³system kana³Ã³w i zbiorników, karczowano krzewy i usuwano nisk¹, gêst¹roœlinnoœæ z terenów okalaj¹cych osiedle.Ludzie pracowali z zapa³em i pomimowybuchaj¹cych tu i ówdzie drobnych incydentów œwiadcz¹cych o pewnymniezadowoleniu niektórych osób, prace posuwa³y siê naprzód.¯ywnoœæ wydzielano dla wszystkich za odpowiednimi talonami, które ka¿dyotrzymywa³ co tydzieñ.Jedynym problemem, który wynika³ od czasu do czasu wci¹gu pierwszych tygodni, by³a sprawa witalizacji kobiet.¯onaci osadnicydopytywali siê o swe ma³¿onki, a Komitet Tymczasowy nie kwapi³ siê jakoœ z icho¿ywieniem.Niecierpliwym wyjaœniano, ze zw³oka podyktowana jest wy³¹cznietrosk¹ o zapewnienie odpowiednich warunków dla rozwoju ¿ycia rodzinnego iwychowywania dzieci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •