[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak, na tym zdjêciu wygl¹da³a okay.Opalona po pobycie nad Bala-tonem,wychudzona po zatruciu lodami w Sopocie i uczesana z fantazj¹ przez Iwonê jakrzadko kiedy.Wszyscy jej mówili, ¿e wygl¹da rewela­cyjnie.Oczywiœcie opróczsekretarki.I to by³ najlepszy dowód, ¿e wy­gl¹da na tej fotografii naprawdêbardzo dobrze.Przygotowa³a e-mail do niego.Przetworzy³a fotografiê na format „jpg", aby pliknie by³ zbyt du¿y - takich rzeczy uczy³a siê od niego - i do³¹czy³a go doe-mailu.Przed wyjœciem z biura wys³a³a to wszystko.W poniedzia³ek rano dowie siê znowu bardzo du¿o o „fascynuj¹cym kolorze jejoczu", „falistoœci" w³osów, „niepowtarzalnej formie" ust.Jak go zna³a, dowiesiê z pewnoœci¹ tak¿e, po raz pierwszy w ich bio­grafii, bardzo wiele okszta³cie swoich piersi.Na tym zdjêciu mia³a wy­j¹tkowo g³êboki dekolt.Chcia³a siê tego wszystkiego od niego dowie­dzieæ.Najlepiej w poniedzia³ek.Dlatego wybra³a to zdjêcie.Zje¿d¿aj¹c wind¹, myœla³a o tym, jak bardzo chcia³aby, aby ponie­dzia³ek by³ju¿ dzisiaj wieczorem.@5JACEK, Centrum Komputerowe, Instytut Maxa Plancka, Hamburg:W³aœnie wychodzi³, gdy zadzwoni³ telefon.By³a sobota, tu¿ przed pó³noc¹, w pustym centrum komputerowym; mog³a dzwoniætylko jego ¿ona.Nie mia³ ochoty odbieraæ.By³ potwor­nie zmêczony, ³zawi³y muoczy od patrzenia w trzy monitory, czu³ ten znany wewnêtrzny niepokój, który gonachodzi³ zawsze, gdy wypi³ wiê­cej ni¿ dziesiêæ kaw i spali³ dwie paczkipapierosów.By³ w takim na­stroju, ¿e absolutnie nie mia³ ochoty wys³uchiwaæjej pretensji dwa razy, teraz przez telefon i potem w domu, gdy tylko wejdziedo mieszkania.Po raz kolejny dowie siê, ¿e „nigdy go nie ma w domu", ¿e „Aniazapo­mnia³a ju¿ dawno, jak wygl¹da", ¿e „ma siê o¿eniæ z tymi cholernymikomputerami" oraz ¿e „oni i tak nigdy tego nie doceni¹".On oczywi­œcie jej niepowie, ¿e musia³ tu przyjœæ, bo to wa¿ny projekt, bo obieca³ szefowi, bo onitam w Kalifornii czekaj¹ i nie musz¹ wiedzieæ, ¿e pad³ im tu w HamburguInternet na dwie doby, przez co on by³ odciêty od œwiata jak Eskimosi nadryfuj¹cej krze i nie móg³ zrobiæ tego wczoraj.Nagle poczu³ ogromn¹ wœciek³oœæ.W zasadzie dlaczego nie mia³bym jej tego w koñcu raz powiedzieæ? - pomyœla³.On sobie tu ¿y³y, a ona.Wróci³ gwa³townie do telefonu, chc¹c jej to wszystkowykrzyczeæ.Podniós³ s³uchawkê.To by³ Jakub.- Jacek, zdejmij mi ten e-mail z serwera w Poznaniu, proszê.To dla mnie wa¿ne- powiedzia³ tym swoim cichym, zawsze trochê smutnym i zachryp³ym g³osem.Jeœli dzwoni przed pó³noc¹ w sobotê, po piêciu latach i zaraz po „dobrywieczór" mówi takie zdanie, to musi to byæ dla niego bardzo wa¿ne.Nie pyta³ o nic, wzi¹³ tylko adres serwera, adresata tego e-maila i upewni³siê, do kiedy ma czas na jego „zdo³owanie".- Do poniedzia³ku, do szóstej rano - us³ysza³, - Mo¿esz mi daæ wiadomoœæ napager, gdy ci siê uda lub nie uda?- Jakub, nawet nie w¹tp w to, ¿e siê uda.Daj mi numer twojego pagera.- Jak czuje siê Ania? - zapyta³.Gdy tylko us³ysza³, ¿e doskonale i ¿e czêsto pyta o niego, od³o¿y³ s³uchawkê.Zawsze pojawia³ siê tylko na chwilê, burzy³ wszystko i znika³.Przewa¿nie na lata.Wszystko wróci³o do niego jak dzienny sen, które mu siê ostatnio czêstozdarzaj¹ po czerwonym winie.Ale to nie sen.Jakub by³ niezwyk³ym kawa³kiem jego przesz³oœci.Znali siê z technikum.Podziwia³ go od pocz¹tku.Za ten jego mózg i têwytrwa³oœæ.W zasadzie wszyscy go podziwiali, ale oczywiœcie nikt mu tego nigdynie powiedzia³.Mózg nie by³ w tej szkole w³aœciwym miêœniem do podziwiania,przynajmniej otwarcie, a on innych miêœni nie mia³ i na dodatek by³ najmniejszyw szkole.Zawsze jakiœ taki za­myœlony, trochê smutny.I wci¹¿ dostawa³ telisty od matki.Codziennie.Ju¿ choæby dlatego uwielbiali robiæ mu straszne œwiñstwa.Czasami podkradali telisty, otwierali i czytali na g³os.Co mo¿e byæ w listach matki, która têskni?Sta³ wtedy bezradny, taki bezgranicznie cierpi¹cy, nic nie mówi³, tylkozaciska³ piêœci i patrzy³ na nich pe³nym nienawiœci i bezsilnoœci wzrokiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •