[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazajutrz ekipa hydrauliczna, z³o¿ona z osób ju¿ tylko dwóch, przynios³a wskrzynce z narzêdziami kacykowe precjoza naprawione tak piêknie, ¿e mi okozbiela³o.Nie by³o na nich ani œladu naszej niszczycielskiej dzia³alnoœci.Pe³en zachwytu m¹¿ pogawêdzi³ z nimi chwilê za pomoc¹ wzorów chemicznych, poczym zostaliœmy przypilnowani, ¿eby zapakowaæ paczkê dok³adnie tak, jak by³o.M¹¿ otrz¹sn¹³ siê z euforii i nieco zaniepokoi³.- Panowie zostawili to z³oto tam w œrodku? - spyta³ nieufnie, wa¿¹c jedenœwiecznik w rêku.- I te rzeczy w obrazach? A jak to zginie, to co?- Mo¿e siê pan nie martwiæ, nie pañska g³owa - odpar³ jeden z rzemieœlnikówuspokajaj¹co.- Co tam jest, to tam jest, ju¿ my tego pilnujemy.- Ty g³upi jesteœ, pewnie w³o¿yli fa³szywe - powiedzia³am po ich wyjœciu.-Wed³ug moich wiadomoœci prawdziwe musz¹ byæ warte co najmniej z dziesiêætysiêcy dolarów.Nikt przy zdrowych zmys³ach nie bêdzie tyle ryzykowa³.Co zaszczêœcie, ¿e tak ostro¿nie to odwijaliœmy.!Paczka dla kacyka wróci³a do w³asnej postaci i czeka³a swego losu w kuchni podsto³em.Nie wiadomo, dlaczego akurat to miejsce wydawa³o nam siênajbezpieczniejsze.G³Ã³wnym powodem do niepokoju sta³a siê teraz niepewnoœæ codo naszego powrotu do w³asnej postaci i byliœmy bliscy tego, ¿eby zazdroœciæpaczce.Obawy, ¿e pañstwo Maciejakowie wytrzymaj¹ nas tak jeszcze przeznastêpni trzy tygodnie, a kto wie, czy nie trzy lata, wydawa³y siê realne idoprowadza³y nas do desperacji.Wiadomo by³o ¿e milicja nie zwolni nas zposterunku a¿ do koñca afery M¹¿ zg³upia³ ze zdenerwowania do tego stopnia, ¿ezaniedbywa³ podstawowe obowi¹zki.- Co tak siedzisz? - spyta³am z gniewem podczas ostatniej, przewidzianej umow¹podró¿y do Ziemiañskiego - Ja siê bêdê za ciebie ba³a?Przestraszy³ siê natychmiast, co najmniej tak, jakby cierpia³ na wszystkiefobie œwiata, po czym energicznie popuka³ siê palcem w czo³o.- Chyba ci siê pomiesza³o w g³owie - powiedzia³ z niesmakiem.- Przecie¿mieliœmy siê wyg³upiaæ na pokaz dla milicji! Skoro milicja i tak wie, o cochodzi, to po diab³a mam robiæ przedstawienie? Sobie a muzom?- A sk¹d wiesz, czy ci siê kacyk w tej chwili nie przygl¹da? Sk¹d wiesz, czyZiemiañski nie spyta Maciejaka, od kiedy mu minê³o? Lepiej nie ryzykuj, bostracisz rozeznanie, co masz robiæ, a czego nie.Ja na spacer chodzê uczciwie!M¹¿ westchn¹³ ciê¿ko i zaprezentowa³ wybuch paniki, co przysz³o mu o tyle³atwo, ¿e zajêta strofowaniem go, o ma³o siê nie w³adowa³am pod ciê¿arówkê.Wrazie czego by³aby wina ciê¿arówki, a nie moja, katastrof jednak¿e nie mieliœmyw programie.Na spacer istotnie chodzi³am uczciwie, jeœli pomin¹æ wpl¹tane weñ moje prywatnesprawy.Prywatne sprawy zaczyna³y mnie niepokoiæ.Blondyn wydawa³ mi siêstanowczo za m¹dry, zgo³a wszechwiedz¹cy, ponadto postêpowanie jego by³oniepojête.Od pocz¹tku podkreœla³ swój brak czasu, a równoczeœnie godziny ca³espêdza³ ze mn¹ na tym skwerku bez ¿adnego racjonalnego uzasadnienia.Zaczê³am siê wreszcie zastanawiaæ, ¿e coœ w tym musi byæ.Pogoda siê zepsu³a, zrobi³o siê zimno, wia³ przenikliwy wiatr.Siedzia³am na³awce, zamyœlona tak g³êboko, ¿e straci³am z oczu œwiat.Blondyn miesza³ mi siêz kacykiem, rodzimy przemyt z marzeniami o kradzie¿y dzie³ sztuki w krajachzachodnich, w¹tpliwy romans Basieñki z moj¹ w³asn¹ biografi¹.Myœl, ¿e on mnietu pilnuje z ramienia pana Palanowskiego, nasuwa³a siê coraz natrêtniej i razemwzi¹wszy mia³am w g³owie absolutny m³yn.Ocknê³am siê chyba po godzinie,prawdopodobnie specjalnie po to, ¿eby ujrzeæ, jak nadchodzi.Zbli¿y³ siê do mojej ³awki, uk³oni³ siê i zwolni³.Nie wygl¹da³ na z³oczyñcê.Mój zapraszaj¹cy gest wykona³ siê sam, ca³kowicie bez udzia³u œwiadomej woli.Na szafocie gotowa by³abym przysi¹c, ¿e nie uczyni³am z premedytacj¹ nic wkierunku zacieœnienia wiêzów!- Taka pani jest zamyœlona, ¿e zauwa¿y³a mnie pani dopiero, kiedy k³ania³em siêtrzeci raz - powiedzia³ z zainteresowaniem.- Czy coœ siê sta³o? Mo¿e móg³bympani byæ do czegoœ przydatny?Z niewiadomych przyczyn w jego towarzystwie ci¹gle mówi³am nie to, co chcia³ampowiedzieæ.Mój odstrza³ byków najwidoczniej trwa³.- Nie wiem - odpar³am bez zastanowienia.- To znaczy wiem, ¿e z pewnoœci¹, alezale¿y do czego.Chwilowo tonê w problemach, z którymi muszê poradziæ sobiesama.Nie bêdê ukrywaæ, ¿e wchodzi pan w zakres zagadek do rozgryzienia, iczujê, ¿e ju¿ mnie zêby bol¹.- Przynajmniej w tym jednym móg³bym chyba wzi¹æ udzia³? To znaczy, nie w bóluzêbów! Nie wiem, co zagadkowego widzi pani we mnie, ale chêtnie to rozjaœniê.Czy pani nie zimno?Zimno mi by³o przeraŸliwie.Po przesz³o godzinnym siedzeniu bez ruchu wilgotnywieczór przemkn¹³ mnie na wylot, zaczyna³am w³aœnie dŸwiêcznie poszczekiwaæzêbami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]