[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czy Monika przyzna³a siê do inwestora? — spyta³am czujnie.— Pani Monika wypiera siê wszystkiego, jest bliska zaprzeczenia, ¿e w ogóleposiada³a kiedykolwiek mê¿a.Co, w zwi¹zku z ni¹, mog¹, pani zdaniem, oznaczaæinicja³y M.W.?— Kandydata na œlubnego z ca³¹ pewnoœci¹, s³ysza³am jego nazwisko.— znówzatrzyma³am siê nagle.Inicja³y M.W.Kacper ich nie zna³, Monika starannieukrywa³a przed nim nazwisko faceta.Monika siê wypiera.Je¿eli oni je znaj¹,to znaczy, ¿e musia³ znaæ je tak¿e Stolarek!Iloœæ tego czegoœ, co mi siê pl¹ta³o po g³owie, gwa³townie wzros³a i zrobi³asiê bardzo zagmatwana.Nie mia³am czasu teraz tego rozwik³ywaæ, bo w³adzeœledcze pyta³y dalej.Bezpoœrednio po Monice uczepili siê Kazia i przez d³ug¹chwilê nie mog³am zrozumieæ, co tak podejrzanego widz¹ w jego delegacyjnychpodrywkach.Delegacyjne podrywki pomiesza³y siê z materia³ami budowlanymi inagle pad³ strza³!— Ten pan wystêpowa³ jako bieg³y s¹dowy, prawda? By³a jakaœ sporna sprawa wzwi¹zku z budow¹ na Sadybie.Pojê³am, o co chodzi.Oczywiœcie, ¿e s³ysza³am o budowie na Sadybie.S³owoKazia rozstrzygnê³o sprawê s¹dow¹ na korzyœæ inwestora i wszystko tu by³o widealnym porz¹dku pod warunkiem nieujawnienia faktu, ¿e Kazio tê budowê widzia³zaledwie przed miesi¹cem.Koniecznie musia³ j¹ widzieæ znacznie wczeœniej! Otym, kiedy dokonywa³ tych oglêdzin naprawdê, wiedzia³a w pracowni tylko Alicjai ja, mo¿liwe, ¿e wiedzia³ te¿ Witek.Kazio by³ uczciwym cz³owiekiem, ³apóweknie bra³ i ¿adnej bezpoœredniej korzyœci z tych kombinacji czasowych nieodniós³, ale opinia, któr¹ wyda³, nie by³a stuprocentowo bezstronna.Wdziêcznyinwestor dostarczy³ pracowni zlecenia na sumê pó³tora miliona z³otych,odsuwaj¹c od nas widmo bankructwa.I ja mia³am teraz szkalowaæ szlachetny czynKazia?!Nie wiem, co oni zrozumieli z mojej odpowiedzi, któr¹ postara³am siêmaksymalnie zagmatwaæ, w ka¿dym razie ja wiedzia³am ju¿ dok³adnie, dlaczegoKazio po¿ycza³ Stolarkowi pieni¹dze.Opinia nieskazitelnego bieg³ego s¹dowegoby³a mu bardziej potrzebna.Zostawiwszy w spokoju Kazia, w³adze œledcze pokaza³y mi kilka numerówzaopatrzonych w daty faktur i spyta³y, co to jest.Skrzywi³am siê na ten widokz ca³ej duszy.— Zani¿one faktury — wyzna³am niechêtnie.— Wystawione na mniejsze sumy ni¿ namsiê rzeczywiœcie nale¿y.Pracownia ma k³opoty finansowe i nasze w³adzezamierzaj¹ ujawniæ te pieni¹dze dopiero wtedy, kiedy nadejdzie stosownachwila.Trudno, musimy siê jakoœ ratowaæ.Nale¿a³o nam siê w zesz³ym roku, aleprzenieœliœmy to na ten, poniewa¿ w zesz³ym byliœmy bardzo bogaci, a w tymodczuwamy du¿e braki przerobowe, zreszt¹ zgodnie z przewidywaniami.Prokurator pokiwa³ potêpiaj¹co g³ow¹ i znów zrobi³o mi siê nieprzyjemnie, bodosz³am do wniosku, ¿e w³aœciwie wygl¹da to tak, jakbyœmy przez ca³y czas, odpocz¹tku istnienia, zajmowali siê wy³¹cznie pope³nianiem przestêpstw rozmaitejnatury.Westchnê³am ciê¿ko.— Ten œwiêtej pamiêci drañ mia³ to wszystko zapisane? — spyta³am cicho ismutnie.Przedstawicieli praworz¹dnoœci jakby piorun trafi³.— Sk¹d pani wie?!Teraz ja pokiwa³am g³ow¹.— Domyœlam siê.Znam ten jego wielki, zielony notes, prowadzi³ tam miêdzyinnymi rachunki ze mn¹.Rozumiem, ¿e wszystkich szanta¿owa³, tylko jeszcze niejestem zupe³nie pewna kogo czym.Ale mniej wiêcej wiem.— W³aœnie, to jest dla mnie niezrozumia³e — powiedzia³ prokurator zdezaprobat¹.— Jak doroœli, powa¿ni ludzie mogli ulegaæ takim idiotycznymszanta¿om?— Ale¿ on to robi³ genialnie! — odpar³am z o¿ywieniem, bo dozna³am nagledziwnego rozwoju pamiêci.Mnóstwo scen, mnóstwo zdañ, s³Ã³w, wypowiedzi, naktóre przedtem prawie nie zwraca³am uwagi, sta³o siê dla mnie jasne.— Odnikogo nie domaga³ siê pieniêdzy za milczenie, sk¹d, co znowu! Dosta³bynajwy¿ej po pysku.On tylko po¿ycza³.Odmowa po¿yczki oznacza³aby otwart¹wojnê, a na to nikt nie mia³ ochoty.Ka¿dy wola³ mieæ spokój i liczyæ nazwrot, ostatecznie, kilku osobom kiedyœ zwróci³.A przy tym nie by³specjalnie wymagaj¹cy i zadowala³ siê sumami, le¿¹cymi w granicach naszychmo¿liwoœci.— No tak — powiedzia³ kapitan, wzdychaj¹c i wyci¹gn¹³ notes na wierzch.—Skoro pani tyle wie, to nie ma sensu tego przed pani¹ ukrywaæ.Istotnie, tennotes jest dla nas wielk¹ pomoc¹.Niech nam pani wobec tego rozgraniczy dokoñca plotki, podejrzenia i prawdê.Zainteresowani cholernie krêc¹ iwszystkiemu przecz¹.Jedziemy, po kolei.Czyszcz¹c dalej tê stajniê Augiasza, zatrzyma³am siê przy Jadwidze.Obok jejnazwiska widnia³o w notesie Tadeusza coœ dziwnego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]