[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kerry niespecjalnie się tym przejmował.Dość się nacierpiał, patrząc jak jego najlepszy przyjaciel zdobywa serce kobiety, którą on pokochał.Kiedy Catherine zerwała zaręczyny, był tak szczęśliwy, że nawet pozwolił sobie na niemądry luksus wyobrażenia sobie, że teraz ona zwróci się ku niemu, zakocha się w nim i przekona swojego surowego, nieczułego ojca, żeby zaakceptował jego jako zięcia.Żałosne nadzieje i żałosny ich kres, kiedy zwróciła się do niego z błaganiem, żeby udał się przed nią doYorkshire.Tak też uczynił.Dla Catherine zrobiłby wszystko.Ostatnią rzeczą, jakiej mógł się spodziewać, był brak entuzjazmu Jamesa dla odnowienia zaręczyn.Oczywiście żal mu było Catherine, ale jego nadzieje odżyły.Nie trzeba było dużo czasu, żeby zauważyć, że James unika Catherine.Pozostawało pytanie, czy robi to celowo, czy nieświadomie? Co ciekawsze, dlaczego nigdy nie posłużył się panną Churchill jako buforem pomiędzy nim a niedoszłą narzeczoną?Panna Churchill w ten sam sposób unikała pozostawania sam na sam z Jamesem.Bardzo ciekawe.Kerry był już jednak znudzony tym owijaniem w bawełnę.Chciał, żeby posypały się iskry, był gotów na fajerwerki.Jeśli James nie potrafi być szczery z Catherine, może czas, żeby Kerry popchnął sprawę do przodu.A może panna Phoebe Churchill powinna to zrobić.Coś się dzieje pomiędzy grzeczną guwernantką a jego rozpustnym przyjacielem i nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić co.Ale co będzie, jeśli Catherine jest wszystko jedno? Co będzie, jeśli chce Jamesa bez względu na okoliczności? Przecież przyjechała tu pomimo trójki jego nieślubnych dzieci.Tłumiąc przekleństwo, odsunął od siebie tę myśl.Uniósł szklaneczkę whisky i zaczął przyglądać się uważnie światłu z okna przenikającemu przez złotawy płyn.Nie po raz pierwszy ubolewał nad tym, że jest młodszym synem i nie chodzi o to, żeby marzył o odpowiedzialności, jaką pociąga za sobą tytuł hrabiego Sanderly.Młodszy syn zawsze uważany jest za drugorzędnego kandydata na męża, przynajmniej wśród pierwszorzędnych dam.A Catherine Winfield według wszelkich liczących się standardów znajduje się na samym szczycie i jej ojciec doskonale o tym ‘Wie.Za oknem jakaś postać znalazła się w polu jego widzenia.Panna Churchill wyszła z Leyą na pierwszy spacer po chorobie.Odstawił szklankę.Dzień był ładny, w pełni wiosenny, łagodny i słoneczny, żadna burza nie czaiła się za horyzontem.Może on również powinien wybrać się na małą przechadzkę.Wychodząc z bawialni, usłyszał głos Jamesa dobiegający z gabinetu.Kiedy Benson opuścił gabinet, kłaniając się w milczeniu Kerry’emu, w jego głowie zakiełkowało pierwsze ziarno pomysłu.- Benson, mój dobry człowieku, czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest lady Catherine?- W bibliotece, sir.Razem z przyjaciółką.- A lord Farley?- Jest zajęty sprawami posiadłości.Powiedział, że będzie zajęty przez cały ranek.- To dobrze.- Kerry zerknął na zamknięte drzwi gabinetu.Nie mógł już znieść tego stanu zawieszenia.Jeśli James nie ma ochoty stawić czoła tej kwestii, on go do tego zmusi.- Pora na fajerwerki- mruknął.Stary kamerdyner przyłożył do ucha dłoń zwiniętą w trąbkę.- Co takiego, sir?- Nic, mój dobry człowieku.Nic, co dotyczyłoby ciebie.James otrzymał od swojego przedstawiciela list wraz z dwoma najnowszymi raportami o sytuacji w Paryżu i w Bombaju.Po raz pierwszy nie był zainteresowany.Zamiast tego zaczął przeglądać sprawozdania z ubiegłorocznych zbiorów i księgi rachunkowe Farley Park, ale niezbyt uważnie.Na niczym nie mógł się skoncentrować w tych dniach.Kiedy rozległo się delikatne pukanie do drzwi, oderwał się z chęcią od rachunków.Kobiece pukanie.Phoebe?Wstał pełen oczekiwania.- Proszę.Ale to była Catherine.Sama, ubrana w jasnoniebieską suknię poranną z leciutkiej gazy, nadającą jej oczom ten niespotykany odcień błękitu.Ku swemu przerażeniu rozpoznał błysk determinacji w oczach o barwie polnych dzwonków.Zamknęła drzwi ze zdecydowanym szczęknięciem zamka, po czym oparła się o nie, cały czas uśmiechając się do niego w sposób, jakiego jeszcze u niej nie widział.Była to uwodzicielska poza, poza mówiąca „teraz cię mam”, poza pytająca „nie cieszysz się, że cię złapałam”? Problem w tym, że się nie cieszył.Co się z nim dzieje? W Londynie byłby oczarowany, czatowałby na każdą okazję, żeby być z nią sam na sam.Tyle tylko, że to nie był Londyn, a on nie był oczarowany.I wiedział dlaczego.Phoebe.Nie odzywała się, więc zabębnil palcami o blat biurka.- Potrzebujesz czegoś?Wzięła głęboki wdech unoszący jej uroczy biust pod doskonale leżącym stanikiem sukni z dekoltem.Uroczy biust, urocze usta, urocze zmieszanie, które powinno kazać mu doskoczyć do niej w nadziei, że uda się skraść całusa, a może więcej.Tymczasem James pragnął tylko wrócić do swoich ksiąg rachunkowych.- Catherine? - przynaglił ją.- Och, Jamesie - wybuchła.- Jak długo jeszcze zamierzasz mnie karać? Czy mam się ukorzyć i błagać cię o wybaczenie? Czy tego ode mnie wymagasz?Zdumiony James patrzył z rosnącym niepokojem, jak dwie krystaliczne łzy wzbierają w jej patrzących bez mrugnięcia oczach i spływają po policzkach, dając jedyny upust wspaniale tłumionym emocjom.- Proszę, siadaj.Wskazał jej krzesło, ale ona wdzięcznie opadła na skórzaną kanapę.Po chwili wahania wyszedł zza biurka, żeby usiąść koło niej.Podał jej chusteczkę, którą przyjęła, ale nie wytarła twarzy.Zamiast tego podniosła na niego wzrok mówiący, że łamie jej serce.- Wiem, że zachowuję się jak gęś, przeszkadzając ci w rachunkach, czego mężczyźni nie cierpią.Bardzo możliwe, że w ogóle nie powinnam była przyjeżdżać do Farley Park.Jednakże jakoś nie umiem się powstrzymać, żeby nie zachowywać się jak idiotka, jeśli chodzi o ciebie.James pragnął tylko, żeby ten problem zniknął.Problem nie znikał, więc powiedział:- Nie robisz z siebie idiotki, Catherine.To moja wina.Powinienem był poruszyć temat celu twojej wizyty już kilka dni temu.Lekko pociągnęła nosem i spojrzała na ściskaną w dłoni chustecz-kę.- Przypuszczam, że nie powinnam była wybierać się do Yorkshire.Ale kiedy Kerry nie przysłał mi wiadomości, że nie chcesz, żebym przyjechała, wzięłam to za dobry znak.- Słusznie.Cieszę się, że przyjechałaś.- Tylko że w mieście wszystko było takie niezręczne.Te wszystkie plotki i każdy mnie pocieszał.Zrób to, zrób tamto.- To była moja wina - przyznał James.- Wszystko to była moja wina.- Ale ja nie powinnam była ich słuchać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •