[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trasa lotu wiodła nad Finlandią, na północny zachód, potem na wschód, nad Morzem Barentsa i dalej nad północnymi wybrzeżami Rosji, wzdłuż Oceanu Lodowatego.Squires zamknął oczy, ale nie spał.Wiedział, że to zły nawyk, ale nic na to nie mógł poradzić – po prostu nie mógł zasnąć, póki nie dowiedział się, dokąd i po co go wysłali.Wiedział, że dalsze instrukcje z Centrum dostaną wkrótce, bo dolatywali właśnie do końca założonej trasy, Zatoki Pieczorskiej.Mimo to doskwierało mu, że nie może się skupić nad jakimś konkretnym planem, miejscem, zdarzeniem.Lecąc nad Altantykiem myślał o Sankt Petersburgu, o Ermitażu i ich zadaniu z nim związanym.Teraz to było na głowie szeregowego George'a, a Squires nie miał czym zająć umysłu, by odgonić myśli o żonie i synu, o tym co z nimi będzie, jeżeli nie wróci.Jak zawsze w takich chwilach zaczął zastanawiać się nad tym, co tu robi i dlaczego tu jest.I dlaczego właściwie tak cholernie lubi to, co robi.Po drodze do Korei musiał przyznać, że to, co robi, sprawia mu radość, bo czuje wtedy sens życia, wyzwanie i dostaje widoczny dowód swej witalności.Nic innego nie powodowało tak silnego dreszczu podniecenia jak poleganie na samym sobie i swoich umiejętnościach w okolicznościach, w których innych zmroziłaby trwoga, uciekliby lub przynajmniej zawahali się przed skokiem głową naprzód.Teraz, gdy oczekiwał z niecierpliwością wiadomości od Rodgersa i Herberta, przypomniał sobie wstępną rozmowę z Liz Gordon, badanie psychologiczne, które przechodził przed powierzeniem mu dowództwa.Liz pytała go wtedy o jego zdanie na temat wspólnoty strachu.Odpowiedział, że strach i odporność są wrodzonymi cechami każdego człowieka, a dobry zespół, zwłaszcza dobry dowódca zespołu, robi co w jego mocy, by wydobyć z jego członków to, co w nich najlepsze.–No dobrze – powiedziała Liz – to sam strach.Ja pytałam o wspólnotę strachu.Proszę się zastanowić, mamy mnóstwo czasu.Zastanowił się i odpowiedział, że członkowie zespołu wspólnie odczuwają strach, powodowany przez to, co im wspólnie zagraża i starają się go przełamać sumą indywidualnej odwagi każdego z nich.To było głupie i naiwne, ale Liz dała mu już spokój z tym zagadnieniem.Teraz, po trzech wyprawach, Squires zrozumiał, że wspólnota strachu nie jest czymś, co należy zwalczyć.Że to system wzajemnego wsparcia, który ludzi z różnych środowisk, o różnych zainteresowaniach i poziomie intelektualnym stapia w jeden spójny organizm.To było coś, co spajało dziesięciu ludzi w załogę bombowca w czasie drugiej wojny światowej, co łączy załogi radiowozów policyjnych, czy grupy komandosów w organizm bardziej spójny i trwały, niż rodzina.Ta wspólnota sprawiała, że efektywność zespołu przerastała sumę efektywności poszczególnych jego członków.To wspólnota strachu, na równi z patriotyzmem i walecznością trzymała Iglicę razem.Jego rozważania przerwał telefon od Rodgersa.Umysł Squiresa natychmiast oderwał się od nich i skupił na rozmowie.–Charlie, przepraszam, że to tak długo trwało.Zastanawialiśmy się nad twoim planem gry i wyszło nam, że to będzie naprawdę Puchar Świata.Za jedenaście godzin będziecie skakać ze spadochronami w głębi Rosji, na zachód od Chabarowska.Do tego czasu macie się jak najdłużej trzymać poza obszarem powietrznym Rosji.Pilot dostanie zaraz od Boba trasę i koordynaty zrzutowiska.Mamy nadzieję, że zdążycie tam dolecieć, zanim ktoś wyniucha, że ten samolot nie jest ich.Waszym celem jest pociąg w składzie czterech wagonów z lokomotywą, jadący trasą Kolei Transsyberyjskiej.Jeżeli jego ładunkiem są narkotyki, pieniądze, złoto albo broń, macie go wysadzić.Jeżeli broń jest nuklearna, zdobądźcie na to dowód i spróbujcie ją rozbroić.Sierżant Grey przechodził przeszkolenie w tym zakresie.Pytania?–Tak jest, sir [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •