[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myśliwce przechwytujące i samoloty radarowe z „Nimitza” rozmieszczone zostały w trzech bazach RAF-u.Na okręt ciągle przybywały samolotami transportowymi ekipy remontowe i rakiety do obrony okrętu, a każdy F-14 był w pełni uzbrojony.Samoloty mogły używać zastępczo brytyjskich pocisków Sparrow.Z bazy lądowej myśliwiec potrafił zabrać większy ładunek broni i paliwa niż z okrętu.Załogi były w paskudnych nastrojach.Najpierw użyto ich maszyn i drogocennych pocisków do walki z nieszkodliwymi rakietami.Potem, po powrocie, piloci ujrzeli skutki tej pomyłki.Ciągle nie znana, była liczba zabitych, ale z „Saipana” uratowało się zaledwie dwieście osób, a z „Focha” – tysiąc.Pod względem liczby ofiar była to największa porażka, jakiej kiedykolwiek doznała marynarka Stanów Zjednoczonych.Tysiące poległych i ani jedna maszyna wroga nie została zestrzelona dla wyrównania strat.Jedynie francuskie, dwudziestoletnie crusadery stawiły czoło Backfire’om, odnosząc sukces tam, gdzie zawiodły dumne Tomcaty.Toland uczestniczył właśnie w pierwszej odprawie zorganizowanej przez RAF.Piloci amerykańskich myśliwców siedzieli w grobowym milczeniu.Nie potrafili ukryć tego, co ich nurtowało.Żadnych żartów.Żadnych szeptów.Żadnych śmiechów.Wiedzieli, że w niczym nie zawinili, że nie był to ich błąd, ale to nie zmieniało sprawy.Byli wstrząśnięci losem, jaki spotkał ich okręt.To samo czuł Toland.Cały czas miał przed oczyma gruby na dziesięć centymetrów pokład rozdarty niczym celofan; czarną dziurę w miejscu, gdzie mieścił się pokład hangarowy.I rząd worków – a w nich ciała poległych na pokładzie najpotężniejszego okrętu wojennego na świecie.– Komandorze Toland – lotnik poklepał go po ramieniu – może pan pójść ze mną?Udali się do pokoju operacyjnego.Bob natychmiast spostrzegł, że nanoszono tam właśnie na nakres kolejny nalot.Oficer operacyjny w stopniu porucznika skinął na Tolanda.– Pułk, zapewne niecały.Jeden z waszych EP-3 złapał ich transmisję radiową, kiedy w powietrzu, na północ od Islandii, uzupełniali paliwo.Prawdopodobnie zamierzają napaść na jeden z tych konwojów.– I chcecie, by Tomcaty zastawiły na nich pułapkę, gdy będą już w drodze powrotnej? Trudno to wszystko zgrać.– Zgadza się, bardzo trudno.To kolejna komplikacja.Korzystają z Islandii jako punktu orientacyjnego i bezpiecznego miejsca zbiórki.Dostaliśmy raport, że Iwan ma tam myśliwce.Operują na dwóch lotniskach.– Raport pochodzi ze źródła zwanego Ogar?– Och, słyszał już pan o tym? Tak, zgadza się.– Jakie to myśliwce?– Chłopak doniósł, że mają podwójne usterzenie pionowe.Mogą to być migi: 25, 29 lub 31.– Fulcrumy – mruknął Toland.– Reszta to myśliwce przechwytujące.Czy B-52 nie przyjrzały się im bliżej?– One wszystkie są do siebie podobne.Ale zgadzam się, że to prawdopodobnie Fulcrumy i że najważniejszą rzeczą dla Iwana są myśliwce.Dzięki nim ustali bezpieczny korytarz powietrzny dla swoich bombowców.Odprawa, którą był opuścił Toland, dotyczyła akcji RAF-u przeciw Keflavikowi.Poprawiło to nieco zwarzone humory amerykańskich pilotów.– W powrotnej drodze będą musiały zapewne tankować.Uderzyć na tankowce powietrzne?– Myśleliśmy o tym.Ale to miliony mil kwadratowych oceanu.Prawie niemożliwe, by całą operację zgrać w czasie.Niemniej w przyszłości pomyślimy i o tym.Na razie musimy zająć się naszą obroną powietrzną.Ponadto Iwan planuje zapewne desant morski na Norwegię.Jeśli pojawi się rosyjska flota, musimy ją przygwoździć.USS „Pharris”– Kapitanie, grozi nam nalot – poinformował pierwszy oficer.– Około dwudziestu pięciu Backfire’ów.Cel nieznany.– No cóż, na pewno dwudziestoma pięcioma maszynami nie zaatakują grupy lotniskowców.Okręty mają przecież osłonę myśliwców NATO.Gdzie są teraz ci Rosjanie?– Chyba nad Islandią.Trzy do pięciu godzin lotu od nas.Nie tworzymy wprawdzie największego w okolicy konwoju, ale jesteśmy najbardziej na widoku.– Może szukają jakiegoś innego celu.Choć nie sądzę.Nasze statki wiozą przecież materiał wojskowy.Konwój dysponował zaledwie pięcioma okrętami z wyrzutniami SAM-ów i stanowił bardzo łatwy cel.Grafarholt, Islandia– Smugi kondensacyjne, Brytan.Widzimy na niebie smugi kondensacyjne.Około dwudziestu.Właśnie się pojawiły.– Potrafisz określić typ maszyn, które je zostawiają?– Nie.Ogromne samoloty, na skrzydłach nie mają silników.Nie wiem, jaki to typ.Lecą bardzo wysoko i kierują się na południe.Trudno określić ich prędkość, ale nie słyszeliśmy gromu dźwiękowego, który by nastąpił, gdyby przekroczyły prędkość jednego macha.– Potwierdź ilość – polecił Brytan.– Dwadzieścia jeden smug kondensacyjnych.Kierunek lotu: mniej więcej jeden-osiem-zero.Jakieś pół godziny temu wszystkie myśliwce z Reykjaviku odleciały na północ.Jak dotąd nie wróciły i nie wiemy, co się z nimi dzieje.Bombowce raczej nie mają eskorty.Poza tym nic nowego.– Przyjąłem, Ogar.Powiadom nas, gdy wrócą myśliwce.Może da się ustalić jakieś stałe cykle ich lotów.Koniec.Major odwrócił się do sierżanta.– Proszę dać to natychmiast na drukarkę.Przelot pułku Backfire’ów nad Reykjavikiem potwierdzony; przypuszczalny kurs: jeden-osiem-zero.Możliwa osłona myśliwców.eee.tak, lepiej to również daj.Centrum łączności NATO było jedną z niewielu placówek pracujących jeszcze normalnie.Satelity telekomunikacyjne, znajdujące się na swych nieosiągalnych dotąd dla wroga, wysokich orbitach nad równikiem, dostarczały informacji do punktów na całym świecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •