[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziêkujê ci, teraz jestem spokoj-niejszy.- Ja tak¿e.I szczêœliwa.Spojrza³ na ni¹ pytaj¹co.- Bo jesteœ o mnie zazdrosny - szepnê³a z ³obuzerskimb³yskiem w oczach.Uœmiec³in¹³ siê za¿enowany i palcem odgarn¹³ jejw³osy ze skroni.By³a w tym geœcie tyle czu³oœci, ¿e Vingêzala³a gor¹ca fala szczêœcia.Trzeba by³o jednak wracaæ do przera¿aj¹cej rzeczywis-toœci.Heike zarzuci³ Vindze jej baga¿ na plecy, a potempodniós³ swój ciê¿ar z ziemi i poszli.Milcz¹ce cieniew ksiê¿ycow¹ noc.Ona ubra³a siê jak na pogañsk¹ uroczystoœæ, pomyœla³znowu, patrz¹c na poruszaj¹c¹ siê przed nim postaæ.Jakbymia³a uczestniczyæ w rytuale powitania wiosennego s³oñ-ca, w sk³adaniu wioserinej ofiary.Wiosenna ofiara? Te s³owa przeniknê³y jego mózg jaklodowata strza³a.Co sk³adano w takiej ofierze w najdaw-niejszyeh czasach? Zwierzêta? Ludzi? Dziewice?- Wracajmy do domu - rzek³ bez tchu.Vinga zatrzyma³a siê i przygl¹da³a mu siê badawczo.- Nie - powiedzia³ Heike, ju¿ spokojniej.- Nagleogarn¹³ mnie strach.Ale to minê³o.Nie pyta³a o nic.Mo¿e instynktownie wyczuwa³a, ¿enic wiêcej o jego strachu nie powinna wiedzieæ.- Zap³aci³eœ mój d³ug - powiedzia³a.- Dziêkujê ci.Jakto zrobi³eœ?- Mia³aœ œrodki, o których sama nie wiedzia³aœ - odpar³krótko.Nie chcia³ siê teraz wdawaæ w wyjaœnianie, sk¹dwzi¹³ te pieni¹dze.Zreszt¹ jego w³asna sytuacja ekonomiczna tak¿e za-czyna³a go martwiæ.Mia³ pod dostatkiem pieniêdzy, kiedyprzyby³ do Norwegii, ale ¿aden kapita³ nie wystarczy nawieki, zw³aszcza jeœli siê jeszcze ma m³od¹ kuzynkê,w³aœcicielkê du¿ego dworu, wymagaj¹cego nak³adów.A on sam bêdzie tak¿e potrzebowa³ pieniêdzy, kiedyprzejmie Grastensholm.Menger pomóg³ mu ulokowaækapita³ w godnych zaufania przedsiêbiorstwach, ale narazie ¿adnych dochodów mu to nie przynosi³o.Czas nagli³, trzeba by³o jak najszybciej odzyskaæGrastensholm, równie¿ z przyziemnych powodów.- W ka¿dym razie lepszej pogody nie mogliœmy sobiewymarzyæ - powiedzia³a Vinga, kiedy znaleŸli siê nawzgórzach pod os³on¹ drzew.- Jak na tê porê roku, tak.Ale mo¿e powinniœmyzaczekaæ do lata?- Nie mamy czasu.- To prawda.Oboje odwrócili siê i popatrzyli na Grastensholmsk¹pane w niebieskawej ksiê¿ycowej poœwiacie.Dachylœni³y jasno i odbija³y siê od antracytowogranatowychcieni na ziemi.Okna starego dworu po³yskiwa³y zimnymblaskiem.- Tam mieszka ten stary z³odziej - powiedzia³ Heike zez³oœci¹ i najwyraŸniej nie mia³ z tego powodu wyrzutówsumienia.- Ju¿ nied³ugo - zapewni³a Vinga.- Masz racjê.Zobaczymy, co siê stanie dziœ w nocy.Tonasza ostatnia mo¿liwoœæ.- Ale tak okropnie stary to on chyba nie jest?- Nie s¹dzê.Myœlê, ¿e mo¿e mieæ gdzieœ ko³o szeœæ-dziesi¹tki.Po prostu za bardzo rozkoszowa³ siê ¿yciem.Jad³ i pi³ za du¿o.- I oszuka³ zbyt wielu ludzi.To te¿ nie pozostaje bezœladu.- To prawda.Z³oœæ bezlitoœnie ryje g³êbokie bruzdy natwarzy.- To dlatego twoja twarz wydaje mi siê taka ³adna,Heike.Wci¹¿ stali i spogl¹dali w dolinê.- Jaki cudowny wieczór - szepnê³a Vinga.- Tak.Kiedy byliœmy tu po raz ostatni, myœla³em coœpodobnego.Wydaje mi siê, ¿e wszystko wibruje.- Masz racjê - potwierdzi³a z o¿ywieniem.- Podziemi¹.I nad ni¹.Jak dziwnie migotliwe wydaje siêpowietrze, choæ przecie¿ jest doœæ ciemne.Jakby rozjaœ-nia³o je jakieœ wewnêtrzne œwiat³o.- To wiosna - stwierdzi³ Heike.Jego g³êboki g³os mia³tego wieczora jakieœ nowe, niezwyk³e brzmienie.Choæsam nie zdawa³ sobie z tego sprawy, wci¹¿ by³ potwor-nie napiêty, nie tylko ze wzglêdu na czekaj¹ce gozadanie, lecz tak¿e przyczynia³a siê do tego œwiado-moœæ, ¿e oto teraz wykorzysta to, co odziedziczy³ poprzodkach, a czym tak rzadko siê pos³ugiwa³.Nad-przyrodzone zdolnoœci, które przyniós³ ze sob¹ naœwiat jako jeden z obci¹¿onych potomków LudziLodu.W³aœciwie to nie nale¿a³o Heikego nazywaæ obci¹¿o-nym.Mia³ co prawda wszystkie charakterystyczne cechyobci¹¿onyeh dziedzictwem i by³ bez w¹tpienia jednymz nich, zachowywa³ siê jednak raczej jak jeden z wy-branych, choæ akurat do nich nie nale¿a³.W swej prostocieHeike by³ pewnie jednym z najbardziej skomplikowanychpotomków rodu.Mo¿na go by³o porównywaæ z Ten-gelem Dobrym, choæ nie posiada³ ogromnego autorytetuswego przodka.W ka¿dym razie jeszcze nie teraz, ale tomo¿e przyjœæ z czasem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •