[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pozwolili mu umrzeæ.Vanja siedzia³a w milczeniu.Po jej policzkachsp³ywa³y ³zy, a ona nie uczyni³a nic, by je powstrzymaæ.- I jak, Vanju? - ciep³o spyta³ Marco.- Czy wci¹¿pragniesz ¿yæ przez ca³¹ wiecznoœæ?ROZDZIA£ XVanja wyprostowa³a siê i prze³knê³a œlinê.Otar³a³zy.Na pytanie Marca nie odpowiedzia³a, ale te¿ i ontego nie oczekiwa³.Wreszcie rzek³a:- Pyta³eœ, czy odwa¿ê siê podj¹æ walkê z TengelemZ³ym.O co ci chodzi³o?- To nie bêdzie ³atwe.Ale chcesz mnie wys³uchaæ?- Tak.- Demonów Nocy nie mo¿esz zwyciê¿yæ, poniewa¿one pojawiaj¹ siê tylko w koszmarach sennych ludzi.Ujarzmia je jedynie Tengel Z³y, z³o we w³asnej osobie.Ale ty mo¿esz z³amaæ jego w³adzê nad nimi.- Dlaczego chcesz, ¿ebym to zrobi³a?- Poniewa¿ w naszej walce przeciwko TengelowiDemony Nocy bêd¹ jego mo¿nymi sprzymierzeñcami.S¹ teraz jego pos³usznymi narzêdziami.Kiedy siêprzebudzi i zacznie nimi dowodziæ, stan¹ siê straszne.Nie zdo³amy ich zwalczyæ.- Chcesz wiêc, abym przeci¹gnê³a je na nasz¹ stronê?- Przynajmniej odci¹gnê³abyœ je od Tengela.Niebêdziesz sama.Otrzymasz pomoc.Vanja by³a wstrz¹œniêta, porazi³ j¹ strach.- Jak, na mi³oœæ bosk¹, mam tego dokonaæ?- Bo jesteœ tym, kim jesteœ.Wiesz, od kogo ty i japochodzimy.- Ale czy ty sam nie mo¿esz siê tym zaj¹æ? Jesteœwszak jego synem, masz moc o wiele potê¿niejsz¹ ni¿moja.- Mnie nie wolno siê pokazaæ.Tengel Z³y nie mo¿esiê o mnie dowiedzieæ, to bardzo wa¿ne.Podj¹³emogromne ryzyko, przybywaj¹c dzisiaj do Lipowej Alei,ale musia³em pomówiæ z tob¹.Gdyby Tamlin tu by³,nie móg³bym tu siê pojawiæ.Na dŸwiêk imienia Tamlina na twarzy Vanji odbi³siê ¿al.- Zapomnij o nim - ze smutkiem rzek³ Marco.- Jego nie zdo³asz ocaliæ.Ale spróbuj uratowaæ LudziLodu i ca³¹ ludzkoœæ od Tengela Z³ego.W tym mo¿eszpomóc.- Ale jak mam tego dokonaæ?- Czeka ciê straszliwie trudne zadanie, a jeœli nieoka¿esz siê doœæ silna, twoj¹ duszê spowije mrok.Albopo prostu umrzesz.Nie wiem wiêc, czy.- Œmieræ mnie nie przera¿a - przerwa³a mzz Vanja.- Ju¿ nie.Podejmê wyzwanie.Marco przygl¹da³ siê bratanicy z pow¹tpiewaniemw oczach.- Dobrze wiem, o czym myœlisz.O ocaleniu Tamli-na, prawda? To siê nie uda, Vanju, nie dotrzesz tam,gdzie on jest.Nie s¹dzê te¿, aby jego wspó³plemieñcywybaczyli mu przestêpstwo, jakiego siê dopuœci³,obcuj¹c z tob¹.Tak¹ pewnie masz nadziejê? A ponad-to.Nawet gdybyœ go odnalaz³a, co dalej? Ju¿ o tymmówiliœmy.Nie ma dla was wspólnej przysz³oœci.- Czy nigdy nikogo nie kocha³eœ, Marco? - spyta³a³agodnie.Westchn¹³, widz¹c jej upór, a potem rozeœmia³ siêwymuszenie.- No có¿, Vanju, chyba zapomnimy o ca³ej tejsprawie.Nie s¹dzê, byœ mia³a doœæ si³ na podjêcie walkiz Tengelem Z³ym o Demony Nocy.Nie chcê nara¿aæciê na œmieræ czy te¿ na utratê zdrowych zmys³Ã³w, na tojesteœ mi zbyt droga, kochana Vanju.- Ale ja tego chcê! Chcê, a kiedy ktoœ naprawdêczegoœ chce, potrafi wykrzesaæ z siebie nadludzkie si³y.- Uprzedzam, ¿e czeka ciê straszna droga.- Nie dbam o to.Gotowa jestem umrzeæ.- Nie wolno ci tak myœleæ.I tu, na tym œwiecie,masz pewien obowi¹zek.- Naprawdê?- Tak.Musisz wyjœæ za m¹¿ i urodziæ dziecko.- Eee - skrzywi³a siê Vanja.- Tak, bo to twój wnuk podejmie walkê z Ten-gelem Z³ym.- Wydawa³o mi siê, ¿e przed chwil¹ powiedzia³eœ,¿e to ja?- Ty walczyæ bêdziesz tylko o Demony Nocy.Liniarodu Sagi ju¿ dawno zosta³a wyznaczona, by zrodziædziecko, na które wszyscy czekamy.Nikt jednak nieprzewidzia³, ¿e Saga spotka na swej drodze Lucyferai urodzi jego potomstwo, ale w gruncie rzeczy dobrzesiê sta³o, doda to bowiem dziecku si³ niezbêdnych dowalki.- Pos³uchaj, Marco.Tak, bêdê ciê nazywa³a Mar-co, nie chcê mówiæ do ciebie "stryju".Uœmiechn¹³ siê.- Bardzo mi mi³o.- Pos³uchaj, Marco, sk¹d wiesz to wszystko o wy-branym Ludzi Lodu?- Wielokrotnie rozmawia³em z naszymi przodka-mi, z Tengelem Dobrym, z Sol, Heikem, ze wszyst-kimi.Vanja zamyœli³a siê.- Czêsto zastanawialiœmy siê, dlaczego nie kontak-tuj¹ siê z nami od tak wielu lat.- Mnie zlecili czuwanie nad wami.Przynajmniej najakiœ czas.- A wiêc oni wiedz¹ o mnie?- Oczywiœcie!- I o Tamlinie?Marco przekrzywi³ g³owê i odpar³ po chwili za-stanowienia:- Nie tak wiele.- Dziêki Bogu! - Vanja odetchnê³a z ulg¹.- Ale tak samo jak Lucyfer pokrzy¿owa³ ich planyzwi¹zane z Sag¹, tak Tamlin tobie pomiesza³ szyki.Sprawi³ nam wiele k³opotu i z ulg¹ przyjêliœmy jegoznikniêcie.Dziêki temu mog³em tu przybyæ, by ciêostrzec i poprosiæ o pomoc.- Tak, tak.Wiêc co mam zrobiæ?Marco wybuchn¹³ œmiechem.- W ka¿dym razie nie jesteœ z natury strachliwa!Vanja skrzywi³a siê z gorycz¹:- S¹dzisz, ¿e spieszno mi do ma³¿eñstwa?- Wydaje mi siê, ¿e wolisz walczyæ przeciwkoTengelowi Z³emu! Nie, nie musisz mi na to od-powiadaæ.Oczywiœcie najpierw powinnaœ wyjœæ za m¹¿i urodziæ dziecko, ale to potrwa co najmniej rok,a pewnie i d³u¿ej, bo przypuszczam, ¿e nie masz¿adnego m³odego cz³owieka w zanadrzu?- O, mam ich ca³e gromady - odpar³a obojêtnie.- Ale nie chcê ¿adnego z nich.Patrzy³ na ni¹ badawczo, a¿ wreszcie powiedzia³:- Uwa¿am, ¿e nie powinniœmy tak d³ugo czekaæ.Tengel Z³y mo¿e wys³aæ tu nowego demona, z którymtrudniej nam bêdzie sobie poradziæ.Powinnaœ podj¹æwalkê z naszym z³ym przodkiem ju¿ teraz!- Co to znaczy "teraz"? Dzisiaj? Czy za rok?- Dziœ w nocy.Nie mamy czasu do stracenia.- Powiedzia³eœ, ¿e ktoœ mi pomo¿e?- Tak.Towarzyszyæ ci bêd¹ dwa ogromne wilki.Vanja zmarszczy³a brwi.- Te, które pojawia³y siê w czasach twego dzieciñ-stwa?- Tak.To nie s¹ zwyk³e wilki.- Tyle ju¿ zrozumia³am.Ale, mimo wszystko, doczego mog¹ przydaæ siê zwierzêta w walce przeciw ca³ejarmii Demonów Nocy?- Zobaczymy.Vanja wyprostowa³a siê na krzeœle, na jej twarzyodmalowa³ siê wyraz zdecydowania.- Dobrze, Marco.Powiedzmy, ¿e to zrobiê.Nara¿ê¿ycie, zdrowie i umys³ dla dobra Ludzi Lodu.Aleuwa¿am, ¿e mam prawo ¿¹daæ czegoœ w zamian.- Oczywiœcie - przyzna³ cokolwiek nierozwa¿nie.- Proszê o pomoc w uratowaniu Tamlina.- Do diaska, Vanju, z³apa³aœ mnie w sid³a! Dowiemsiê, co da siê zrobiæ.Ale zrozum, nikt nie mo¿e dotrzeætam, gdzie znajduje siê Tamlin.Droga do siedzibDemonów Nocy wiedzie przez koszmary senne [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •