[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ty mnie wypuœcisz, a jaspe³niê twoje ¿yczenie.- Jeszcze czego - wœciek³ siê.- Ju¿ ja was znam rybki.¯adnych ¿yczeñ, tylkopatelnia.Dopi³ spirytus, ale wcale mu siê od tego nie polepszy³o.- Popatrzcie na tego idiotê - powiedzia³a mama kaczka do swoich dzieci.- Tomiejscowy k³usownik Jakub Wêdrowycz.Uwa¿ajcie na niego.Potrz¹sn¹³ g³ow¹.Nadgarstki mu pulsowa³y.- Jasna cholera, zala³em siê w trupa w³aœnie wtedy, kiedy mózg jest minieobchodzimo potrzebny do myœlenia - zdenerwowa³ siê.Brodz¹c po pas w b³ocie, wype³z³ ze s³oikiem w rêce na brzeg.Dopiero natwardym l¹dzie zrozumia³, jak bardzo jest pijany.Postawi³ s³oik na ziemi iprzycisn¹³ go ceg³¹, ¿eby mu rybka nie wyskoczy³a, i poszed³ po konia.Karolinana jego widok odsunê³a siê.- Najpierw siê umyj, a potem w³aŸ na czyste zwierzê - powiedzia³a.Nie móg³ nie przyznaæ jej racji.Wróci³ do jeziora i zdj¹³ spodnie.Wrzuci³ jedo wody, ¿eby siê wyp³uka³y, a sam œwiec¹c go³ym zadkiem, wróci³ po konia.Tymczasem na brzegu jeziora pojawi³ siê miejscowy plugawy (to znaczy plugawszyod Jakuba) degenerat Mariusz Bardak.Jakub biega³ za klacz¹, tote¿ nie zauwa¿y³go, zupe³nie.Wreszcie uda³o mu siê jej dosi¹œæ.Kozacka krew zawa¿y³a i mimo¿e by³ zupe³nie pijany, zdo³a³ nad ni¹ zapanowaæ.Myœla³ ju¿ tylko o jednym.Uciec, uciec jak najdalej od œmiercionoœnej rybki.- Do Józefa - rzuci³ polecenie, po czym zaczai odlatywaæ.Doszed³ do siebie,gdy sta³ na podwórzu kumpla.Klacz Józefa Marika wyjrza³a ze stajni.- Znowu siê ulula³? - zapyta³a Karolinê.- W trupa.Cholera, kiedyœ go zrzucê prosto pod pekaes, tyle tylko, ¿e mogêtrafiæ na gorszego w³aœciciela ni¿ on.- To jest pewne ryzyko.W drzwiach cha³upy stan¹³ Józef.Zagdaka³ coœ jak kura.Jakub pad³ mu w objêciaz pijackim szlochem.- Ratuj stary, z³owi³em z³ot¹ rybkê!Józef uratowa³ go, przenocowa³ w stodole i da³ mu nawet stare portki dlaprzykrycia nagoœci.Rano Jakub wskoczy³ na konia i uciek³ do domu.Podobnozabarykadowa³ siê i przez miesi¹c nie zbli¿a³ do ¿adnej wody.Ale czego to ludziska nie gadaj¹.*Posterunkowy Birski sta³ na podwórzu plugawej siedziby plemienia Bardaków.Nowiutki mercedes na zachodnich numerach swoj¹nieskaziteln¹ czystoœci¹ wyraŸnie psu³ estetykê podwórka, na któr¹ sk³ada³y siêzaniedbane budynki, snuj¹ce siê woko³o, szare od brudu kury oraz jeziorkoszaro-czarnej gnojówki.- A wiêc pytam po raz ostatni: gdzie s¹ papiery tego wozu? -posterunkowy traci³resztki cierpliwoœci.- Nie ma - wymamrota³ Bardak, patrz¹c w ziemiê.- A mo¿e zreszt¹ s¹ w œrodku.- Tak.A kluczyki, te¿ ich nie ma? Sk¹d ten wóz? Pytam po raz ostatni.- No z³ota rybka.Dzieciaki i reszta plemienia Bardaków wycofali siê do szop i domu.- Ja ci poka¿ê z³ot¹ rybkê, cholerny z³odzieju - wydar³ siê Birski, a potemzacz¹³ waliæ pa³¹, a¿ drzazgi lecia³y
[ Pobierz całość w formacie PDF ]