[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Że od pierwszego dnia mego przeistoczenia Dankwart żywił wobec mnie pewne zamiary, to było jasne i dla mnie zrozumiałe, bo go dostatecznie długo z zainteresowaniem obserwowałem.Nie miało to związku lub miało tylko niewielki związek z obrazem, który przedstawiałem wobec niego jako kobieta.Wprawdzie może pokusa dostania mnie w swoje ręce (gdyż tylko o to chodziło) istniała w każdym wypadku, ale nie byłaby tak silna, gdybym wyglądał niepozornie.Miał nadzieję, że będzie mógł teraz przezwyciężyć przepaść, która dzieliła nas zawsze w czasie mojej egzystencji męskiej.Przepaść ta zawsze mu przeszkadzała i niepokoiła go, gdyż uniemożliwiała zrealizowanie właściwego mu specjalnego rodzaju związku, mianowicie związku górowania.Ludzie jak Gerber i ja, którzy się wewnętrznie wymykali jego władzy, bez stawania się wszakże jego konkurentami, tacy ludzie byli mu obcy, dalecy i przejmowali go zgrozą, ale — interesowali.Wykorzystywał ich umiejętności i cenił, ale w osobliwy sposób, połączony z pogardą.Obecnie dzięki cudownemu obrotowi rzeczy dostała mu się do rąk dodatkowa broń do natarcia na jednego z nich: jego płeć.Fakt, ze mężczyźni rzadko atakują swój cel erotyczny wprost, że nie przyznają się otwarcie do niego, wynika nie tyle z wysubtelnienia obyczajów, ile z obawy przed możliwością kompromitacji.Ich tak zwany honor męski doznaje na skutek odmowy — uszczerbku.Albowiem odmowa — to klęska, a mężczyźnie godzi się odnosić zwycięstwa, co najmniej nad kobietami.Dlatego sam Dankwart, tak świadomy własnej siły, wybierał kręte ścieżki, nadawał swym zalotom taki pozór, jakoby nie były nimi, wypowiadał takie słowa, które mogły znaczyć również coś innego, wycofywał natychmiast dwuznaczności, czekał na rezonans, na podchwycenie lub odrzucenie.On pierwszy obstawał przy tym, żeby nazywać mnie Karoliną.Dowiadywał się o to, jak się miewa nie Anna, tylko mój mąż.Opuszczał miejsce za wałem ochronnym swego biurka i siadywał koło mnie.Zabiegał o moje wygody, pytał o pozwolenie, gdy chciał zapalić papierosa czy otworzyć okno.Traktując mnie jak damę, zaznaczał przez to stale naszą różnopłciowość.Ustawicznie odbiegał od tematów fachowych, mówił o kobietach, o miłości, o małżeństwie — początkowo ogólnie, potem specjalnie o swoim, naturalnie problematycznym — o uroku nowości, o płynnych granicach między moralnością a pruderią, czasem popadał w milczenie, zapatrzony w moje nogi, udawał, że nagle to zauważa, zrywał się, ale nie przepraszał za natrętność, tylko patrzał mi w oczy i uśmiechał się.„Cóż to za komplement dla ciebie — mówił ten uśmieszek — że mnie, który z niejednego pieca erotycznego chleb jadałem, jeszcze pociąga widok twoich nóżek!”W ciągu naszej wieloletniej współpracy dawał mi już niekiedy swoje referaty do krytycznej oceny i z wdzięcznością przyjmował moje uwagi co do nieprecyzyjnych ujęć fachowych lub niewłaściwych.sformułowań językowych.Teraz otrzymywałem do wglądu każde jego małe i duże opracowanie.Aliści nie przysyłał mi ich już przez Lizę na górę do mojego pokoju, tylko prosił mnie na dół, do siebie, i udawał, że nie ma ani jednej kopii, a to w tym celu, by móc patrzeć w ten sam manuskrypt razem ze mną.Podczas gdy usiłowałem rozbijać powtarzające się u niego ustawicznie ciągi dopełniaczów („…osoba opracowująca dane do statystyki zaopatrzenia ludności rad powiatów ma za zadanie…” itd.), głowa jego była tak blisko mojej, że czułem ciepło jego policzków przy mych policzkach, a ramię jego albo spoczywało na moim barku, albo było tak wciśnięte między krawędź biurka a mój korpus, że to, co musiał uważać za moją pierś, stykało się z jego łokciem.Małe sensacje, których w ten lub podobny sposób dostarczał swoim zmysłom, bardzo mu dogadzały, właściwie jednak były tylko oczywistym środkiem prowadzącym do większego celu, i to nawet nie będącym zupełnie niezdatnym do jego osiągnięcia.Dreszczyki zmysłowe, które odczuwał, mnie się wprawdzie nie udzielały, ciało moje pozostawało nieporuszone, ale rosło mi serce, dusza moja otwierała się dla upartego kusiciela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]