[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż autorka na różne sposoby podejmowała wiele rozmaitych tematów, to jednak kamieniem węgielnym całej jej twórczości bez wątpienia jest Cykl Haiński.Akcja tworzących go książek rozgrywa się na różnych planetach pangalaktycznego imperium.Zamieszkujące je cywilizacje mają wspólne pochodzenie, ale rozwijały się na rozmaite sposoby; występujące między nimi różnice są zarówno uderzające i oczywiste, jak i bardzo subtelne.Le Guin konfrontuje sposoby widzenia świata przez Obcych i ludzi, kładąc szczególny nacisk na rozmaitość potencjalnych rozwiązań prezentowanych problemów.Akcja nagrodzonej Hugonem i Nebulą „Lewej ręki ciemności” (1969) dzieje się na planecie, której androginiczni humanoidalni mieszkańcy mogą w okresie rui niespodziewanie doświadczać zmiany płci, co podważa wszelkie koncepcje tożsamości opartej na różnicy płci.W innych powieściach tego cyklu („Świat Rocannona”, 1966; „Planeta wygnania”, 1966; „Miasto złudzeń”, 1967; „Słowo las znaczy świat”, 1972; „Wydziedziczeni”, 1974; „Oko czapli”, 1982; „Cztery drogi ku przebaczeniu”, 1995; „Opowiadanie świata”, 2000, a także w zbiorze „Urodziny świata”, 2001) Le Guin prezentowała kontrastujące cywilizacje w celu oceny siły oddziaływania takich fantastycznych pomysłów jak telepatia, natychmiastowa łączność i podróże kosmiczne.Innym znaczącym cyklem w jej dorobku jest „Ziemiomorze” („Czarnoksiężnik z Archipelagu”, 1968; „Grobowce Atuanu”, 1971; „Najdalszy brzeg”, 1972; „Tehanu”, 1990, i „Inny wiatr”, 2001, oraz „Opowieści z Ziemiomorza”, 2001).Książki te są powieściami o dojrzewaniu, których głównym bohaterem jest Ged, młody mag doświadczający wielu poważnych wyzwań.Le Guin chwalono za docenienie roli rytuałów i mitów, które kształtują nie tylko indywidualnych ludzi, lecz także całe społeczeństwa, oraz za nadzwyczajną pieczołowitość, z jaką powołuje do życia całe cywilizacje.W jej dorobku znajdują się także powieści „Jesteśmy snem” (1971), „Malafrena” (1979) i „Wracać wciąż do domu” (1985).Opowiadania ukazały się w zbiorach: „Wszystkie strony świata”, 1975; „Opowieści orsiniańskie”, 1976; „The Compass Rose”, 1982; „Dziewczyny Buffalo oraz inne zwierzęce obecności”, 1987; „A Fisherman of the Inland Sea”, 1994; „Otwarte przestworza i inne opowiadania”, 1996, i „Changing Planes”, 2003.Po polsku wydano jeszcze powieść o nastolatkach „Zewsząd bardzo daleko” (1976), alegoryczną fantazję „Miejsce początku” (1980) i dwie książeczki z cyklu dla młodszych dzieci: „Kotolotki” (1988) i „Kotolotki z wizytą u mamy” (1989).Le Guin napisała też wiele esejów o twórczości science fiction i fantasy, z których część wydano w tomach: „The Language of the Night”, 1979; „Dancing at the Edge of the World: Thoughts on Words, Women, Places”, 1989 i „The Wave in the Mind: Talks and Essays on the Writer, the Reader, and the Imaginatian”, 2004.Szósty zbiór refleksyjnej poezji Le Guin, zapowiadany na marzec 2006 r., to „Incredible Good Fortune: New Poems”.Związek tych dwóch zdań z niniejszym opowiadaniem, jak i z fantastyką naukową czy z myśleniem o przyszłości w ogóle jest całkiem bezpośredni.Ideały jako „prawdopodobne przyczyny doświadczeń przyszłych” - co za subtelna i zabawna uwaga!To oczywiste, że zaraz po przeczytaniu Jamesa nie usiadłam i nie powiedziałam sobie: a teraz napiszę opowiadanie o tej „zagubionej duszy”.Nie jest to aż takie proste.Owszem, usiadłam i zaczęłam pisać opowiadanie, bo po prostu odczułam taką potrzebę, nie mając jednak na myśli nic poza słowem „Omelas”.A wzięłam je z drogowskazu przeczytanego wspak: Salem (Oregon).Czy i wam się może czasem zdarza odczytywać znaki drogowe wspak? POTS.AGAWU iceizd.Ocsicnarf Nas.Salem równa się szalom, salaam, czyli Pokój.Melas.O melas.Omelas.Homme hélas.„Skąd pani czerpie swoje pomysły, pani Le Guin?” Z zapominania Dostojewskiego i czytania znaków drogowych na wspak.A skąd by?Huk dzwonów, który poderwał w niebo jaskółki, obwieścił miastu Omelas, wznoszącemu swe jasne wieżyce nad brzegiem morza, początek letniego karnawału.Maszty stojących na przystani statków mienią się od flag.Ulicami, wśród pokrytych czerwoną dachówką domów o malowanych ścianach, wśród zarośniętych mchami ogrodów, alejami, pod sklepieniem potężnych konarów drzew, obok wielkich parków i budynków publicznych, ciągnie pochód.Wyglądają dostojnie: starcy w długich, sztywnych szatach, fiołkowych i szarych, poważni majstrowie, spokojne, wesoło rozplotkowane kobiety z dziećmi na rękach.Na innych ulicach muzyka jest szybsza - wibrują gongi i tamburyny - a ludzie idą krokiem tanecznym; pochód jest tańcem.Piski igrających dzieciaków wznoszą się ponad muzykę i śpiew niby śmigające jaskółki.Podążają ku północnym krańcom miasta, gdzie na rozległej, podmokłej łące, zwanej Zielonymi Błoniami, chłopcy i dziewczęta o długich, gibkich ramionach, nadzy w roziskrzonym słońcu, umazani mułem po kostki, ćwiczą przed wyścigiem swoje narowiste rumaki.Konie nie mają żadnej uprzęży poza kantarem bez wędzidła.W grzywy powplatano im srebrne, złote i zielone wstążki.Parskają i tańczą, pyszniąc się przed sobą nawzajem; jako jedyne zwierzęta, które przyjęły nasze obyczaje, są bardzo podniecone.Daleko na północy i zachodzie wznoszą się góry, otaczając półkolem położone nad zatoką Omelas.W przezroczystej, prześwietlonej słońcem aurze poranka śniegi wieńczące jeszcze Osiemnaście Szczytów płoną białozłotym ogniem pod ciemnym błękitem nieba.Wiatr jest na tyle tylko silny, by znaczące tor wyścigowy proporczyki załopotały od czasu do czasu.W ciszy rozległych zielonych błoni słychać, to bliżej, to dalej, jak wijąc się ulicami miasta nadciąga muzyka; czuć pogodną słodycz w powietrzu, które wzbiera drganiem, by od czasu do czasu wybuchnąć wielką radosną symfonią dzwonów.Radosną! Jak tu mówić o radości? Jak opisać mieszkańców Omelas?Wierzcie mi, nie są to ludzie prymitywni, choć tak bardzo szczęśliwi.To tylko myśmy zapomnieli słów oznaczających radość.To dla nas uśmiech stał się czymś anachronicznym.Po takim wstępie zwykliśmy puszczać wodze wyobraźni.Widzimy więc króla na wspaniałym rumaku w otoczeniu świty szlachetnych rycerzy albo w złocistej lektyce niesionej przez potężnie umięśnionych niewolników.Ale tam nie ma króla.Mieszkańcy Omelas nie mają mieczów ani niewolników.Nie są barbarzyńcami.Nie znam zasad ani praw, jakimi rządzi się ich społeczeństwo, ale podejrzewam, że jest ich niewiele.I tak jak obywają się bez monarchii czy niewolnictwa, świetnie radzą sobie bez giełdy, reklamy, tajnej policji i bomby.A jednak powtarzam: nie są to ludzie prymitywni - łagodni pasterze, szlachetne dzikusy czy mętni utopiści.Nie są ani trochę mniej skomplikowani od nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]