[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż wyraźnie markowały ciosy, siła ich uderzeń i tak mogłaby zmiażdżyć czaszkę człowieka.Nugget kibicował starszym niedźwiedziom i kichał z podekscytowania, natomiast Faro Nell patrzyła na nie z wyraźną, jakby kobiecą pogardą.W końcu wszyscy ruszyli w drogę.Semper był bardzo ospały.Po krótkim locie wylądował na grzbiecie Sitki.Usadowił się wygodnie na pakunku, który niósł niedźwiedź, przybrał wyniosłą pozę i obserwował, jak krajobraz powoli zmienia się w pustynny.Najwyraźniej nie zamierzał tego dnia robić użytku ze swych skrzydeł.Szybujące ptaki nie lubią latać w bezwietrzną pogodę, kiedy w powietrzu nie ma prądów, które można wykorzystać do wzbijania się w górę.W czasie drogi Huygens na powiększonej fotografii zrobionej z kosmosu co rusz pokazywał Roane’owi, gdzie się znajdują i skąd pochodzi sygnał SOS.- Robisz to na wypadek, gdyby coś ci się stało, tak? - zapytał Roane.- Przyznaję, że to rozsądne, ale sam chyba nie zdołam pomóc ludziom, którzy przetrwali w stacji.- Wiesz już sporo o sfeksach, to jedno - odparł Huygens.- Poza tym będziesz miał niedźwiedzie.Zostawiłem też wiadomość w bazie.Radiolatarnia znowu działa i ktokolwiek wyląduje obok mojego gniazdka, znajdzie instrukcje, jak dotrzeć do miejsca, do którego teraz zdążamy.Zostawili za sobą wąski pas zieleni i przedzierali się przez drobny piach pustyni.- Chciałbym, żebyś mi coś wyjaśnił - stwierdził Roane.- Powiedziałeś, że na swojej rodzinnej planecie figurujesz jako porywacz niedźwiedzi, ale jest to kłamstwo mające na celu ochronę twoich przyjaciół przed oskarżeniem Misji Kolonialnej.Jesteś tu sam i cały czas ryzykujesz życie.Podjąłeś kolejne ryzyko i nie zastrzeliłeś mnie, kiedy tu przybyłem.Teraz ryzykujesz jeszcze bardziej, próbując udzielić pomocy ludziom, którzy będą świadczyli przeciwko tobie.Dlaczego to robisz?Huygens uśmiechnął się.- Ponieważ nie lubię robotów.Nie podoba mi się, że automaty w gruncie rzeczy ujarzmiają ludzi i czynią ich swoimi podwładnymi.- Mów dalej - nalegał Roane.- Nie rozumiem, w jaki sposób niechęć do robotów miałaby cię zepchnąć na drogę przestępstwa.Ani też tego, że stałeś się kryminalistą z powodu ludzi, którzy na własne życzenie podporządkowują się robotom.- Ale to właśnie był powód - powiedział Huygens.- Może jestem nawiedzony, lecz na tej planecie wreszcie żyję jak człowiek.Chodzę tam, gdzie chcę, i robię to, co lubię.Moi pomocnicy, niedźwiedzie, są dla mnie jak przyjaciele.Jeśli udałoby się tu zbudować kolonię robotów, czy zamieszkujący ją ludzie żyliby jak ludzie? Wątpię! Żyliby tak, jak to ustaliły roboty.Nie mogliby wychodzić poza ogrodzenie, które zbudowały maszyny, jedliby tylko to, co potrafiłyby wyhodować automaty.Człowiek nie mógłby nawet przestawić łóżka w pobliże okna, gdyż zakłóciłby pracę robotom domowym.Tak, maszyny służyłyby ludziom, zgodnie z tym, jak zostały zaprogramowane, ale w gruncie rzeczy to ludzie by im służyli.Roane potrząsnął głową.- Skoro ludzie decydują się na korzystanie z robotów, muszą wybierać spośród asortymentu usług, które maszyna jest w stanie wykonać.Jeżeli ci to nie odpowiada.- Chcę sam decydować o swoich potrzebach - przerwał spokojnie Huygens.- I na pewno nie chcę być ograniczany wyborem usług, które oferuje mi oprogramowanie robota.Na mojej ojczystej planecie z pomocą psów i broni prawie okiełznaliśmy przyrodę.Potem wyhodowaliśmy niedźwiedzie i one pomogły nam dokończyć dzieła.Teraz nasza populacja się zwiększa.Robi się coraz mniej miejsca dla psów, niedźwiedzi i oczywiście dla ludzi.Moi ziomkowie coraz rzadziej mogą podejmować własne decyzje.Wolno im tylko wybierać spośród tego, co oferują maszyny.Im bardziej ludzie zależą od robotów, tym bardziej jest ograniczany ich wolny wybór.Nie chcemy, żeby nasze dzieci pragnęły wyłącznie tego, co mogą zapewnić im roboty! Nie chcemy, żeby uzależniły się od tego, co dają lub czego nie dają im roboty! Chcemy, żeby wyrośli na kobiety i mężczyzn, a nie jakieś cholerne automaty, których istotą życia stało się naciskanie guzików na pilocie sterującym robotami.Jeśli powiesz mi, że takie życie nie jest podporządkowaniem się maszynom, to.- Przemawiają przez ciebie emocje - zaprotestował Roane.- Nie wszyscy odbierają to w ten sposób.- Ale ja tak właśnie czuję.Podobnie jak wielu moich rodaków.To wielka galaktyka i kryje w sobie mnóstwo niespodzianek.Co do robotów i uzależnionych od nich ludzi, jedno jest pewne: ani jedni, ani drudzy nie potrafią się zmierzyć z niespodziewanymi zdarzeniami.Przyjdzie czas, kiedy będziemy potrzebować ludzi, którzy potrafią myśleć za siebie.Grupa moich znajomych poprosiła o pozwolenie kolonizacji Loren Dwa.Misja nie wyraziła zgody, gdyż uznała planetę za zbyt niebezpieczną.Ale ludzie mogą osiąść wszędzie, jeśli tylko są ludźmi, a nie półautomatami.Dlatego przyleciałem tu, żeby zbadać Loren Dwa, a zwłaszcza sfeksy.Mamy w planach jeszcze raz wystąpić o zezwolenie, tylko wtedy dostarczymy dowodów na to, że poradzimy sobie nawet z tymi bestiami.Ja już wypracowałem sobie na nie sposób.A teraz dowiaduję się, że Misja Kolonialna zezwoliła na budowę osady robotów.I to gdzie?- Obrałeś zły sposób osiągnięcia szczytnego celu, Huygens - powiedział Roane, przybierając surowy wyraz twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]