[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedzieli, że to nie ten.Odetchnąwszy z ulgą, że to słoń obcy, a nie znajomy, pojechali dalej.– Dzienki Bogu – powiedział Estha.– Dzięki Bogu – poprawiła go Baby Koćamma.Po drodze Sophie Mol nauczyła się rozpoznawać pierwszy powiew nadciągającego smrodu surowego kauczuku i trzymać nos zatkany jeszcze długo po wyminięciu ciężarówki.Baby Koćamma zasugerowała, żeby zaśpiewali jakąś piosenkę samochodową.Estha i Rahel musieli śpiewać po angielsku posłusznymi głosami.Spontanicznie.Jakby nie kazano im ćwiczyć przez cały tydzień.Ambasador Elvis Pelvis i ambasador Patyczak.Raduuujcie się w Paaanu I jeeeszcze raz raduuujcie się.Dykcję mieli wprost znakomitą.Plymouth mknął przez zielony upał południa, reklamując na dachu marynaty, a w statecznikach niebo koloru nieba.Tuż przed Ajemenem zderzyli się z zielonym jak kapusta motylem (a może to on zderzył się z nimi).7.Zeszyty mądrościW gabinecie Pappaciego nakłute motyle i ćmy rozsypały się na małe kupki opalizującego pyłu, który pokrył dno gabloty i odsłonił szpilki.Okrutne.Pokój cuchnął grzybem i zapuszczeniem.Na drewnianym kołku w ścianie wisiał stary, neonowozielony hula-hoop, porzucona aureola ogromnego świętego.Po parapecie maszerowała kolumna błyszczących czarnych mrówek, z kuprami do góry, przez co przypominały girlaski z musicalu Busby Berkeleya.Ze słońcem w tle.Wypolerowane i piękne.Rahel (na stołku, który stał na stole grzebała w szafie bibliotecznej z półprzezroczystymi, brudnymi szybami.W kurzu na podłodze odcisnęły się ślady jej nagich stóp.Prowadziły od drzwi do stołu (przeciągniętego pod szafę biblioteczną), do stołka (przeciągniętego pod stółi postawionego na blacie).Szukała czegoś.Jej życie zyskało teraz rozmiar i kształt.Miała półksiężyce pod oczami, a na jej horyzoncie stała drużyna skrzatów.Na najwyższej półce stał wielotomowy Świat owadów Indii; skórzane oprawy poszczególnych tomów poodrywały się i pomarszczyły jak blacha falista.Rybiki wydrążyły w papierze tunele, przekopując się bez żadnego planu od gatunku do gatunku, zamieniając usystematyzowaną informację w żółty ażur.Rahel sięgała za rząd książek i wyciągała schowane tam rzeczy.Gładką muszlę i kolczastą muszlę.Plastikowy pojemnik na szkła kontaktowe.Pomarańczową pipetkę.Srebrny krzyżyk na łańcuszku z paciorków.Różaniec Baby Koćammy.Podniosła go do światła.Każdy z paciorków łapczywie chwytał swój przydział światła.Na oświetlony słońcem prostokąt podłogi gabinetu padł cień.Rahel odwróciła się do drzwi ze swym łańcuszkiem światła.– Wyobraź sobie.Wciąż tu jest.Ukradłam go, jak zostałeś Oddany.To słowo łatwo się wypowiadało.Oddany.Jakby takie było przeznaczenie bliźniąt.Być pożyczanym i oddawanym.Jak książki z biblioteki.Estha nie podnosił wzroku.Umysł miał pełen pociągów.Zasłaniał wpadające przez drzwi światło.Dziura w kształcie Esthy we wszechświecie.Za książkami zaskoczone palce Rahel natrafiły na coś innego.Kolejna sroka-złodziejka wpadła na ten sam pomysł.Rahel wyjęła tajemniczy przedmiot i otarła z kurzu rękawem koszuli.Był to płaski pakunek zawinięty w folię i zalepiony taśmą klejącą.Na kawałku papieru pod folią było napisane Esthappen i Rahel”.Pismem Ammu.Pakunek zawierał cztery wystrzępione zeszyty.Na okładkach widniała nazwa „Zeszyty Mądrości” i było miejsce na wpisanie „Imienia i nazwiska”, „Szkoły/Uczelni, Klasy/Grupy, Przedmiotu”.Na dwóch było jej imię, na dwóch imię Esthy.Na wewnętrznej tylnej okładce jednego z zeszytów coś było napisane dziecinną ręką.Mozolny kształt każdej litery i nieregularne odstępy pomiędzy słowami świadczyły o walce o kontrolę nad płochym, samowolnym ołówkiem.Natomiast myśl została przekazana w sposób bardzo czytelny: Nienawidzę panny Mitten i myślę, że ma PODARTE majdki”.Na przedniej okładce Estha wymazał za pomocą śliny swoje nazwisko, zdzierając przy okazji papier.Zrobiła się niesympatyczna plama, na której napisał ołówkiem: „Nieznane”.Esthappen Nie-znany.(Nazwisko tymczasowo odroczone, gdyż Ammu nie mogła się zdecydować między nazwiskiem męża a ojca).Pod „Klasa/Grupa” było wpisane: „6 lat”.Pod „Przedmiot”:„Wypracowania”.Rahel usiadła po turecku (na stołku, który stał na stole).– Esthappen Nie-znany –powiedziała.Otworzyła zeszyt i zaczęła czytać z niego na głos
[ Pobierz całość w formacie PDF ]