[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie udało jej się uchronić przed coraz większym zainteresowaniem mężczyzną, którego maniery i zasady moralne pozostawiały wiele do życzenia.Wierzyła.a może tylko miała nadzieję, że się zmienił, że nie jest już tym samym, skupionym tylko na sobie, szorstkim człowiekiem, którego poznała przed laty.Nierealne życzenia, pomyślała z goryczą.Mężczyzna, który otwarcie flirtuje z mężatką na oczach śmietanki towarzyskiej Bath, a, co gorsza, także i męża, stojącego parę kroków dalej, absolutnie nie nadaje się na obiekt westchnień! Zapewne pozostał rozpustnikiem, zepsutym do szpiku kości.Jak mogła przypuszczać, że się zmienił?- Panna Graham - usłyszała aksamitny głos - to tutaj się pani ukryła.Zaskoczona Abbie odwróciła się, by ujrzeć stojącego nieopodal pana Asquitha.Musiał jej szukać.Jednak świadomość, że najprzystojniejszy mężczyzna na przyjęciu zabiega o jej towarzystwo, nie była w stanie poprawić jej humoru, co bez powodzenia starała się pokryć uśmiechem.- Czy zdarzyło się coś, co panią zmartwiło? - zapytał z troską, zapewne przyzwyczajony do większego entuzjazmu ze strony obiektów swego zainteresowania.- A może woli pani być sama?- Nie, nie - zapewniła go pośpiesznie, choć nie do końca szczerze.- Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza i trochę się zamyśliłam.Pięknie wykrojone wargi wygięły się w uroczym uśmiechu, nie przyprawiając jednak Abbie o żywsze bicie serca.- Czy mógłby pan usiąść, panie Asquith, i przez chwilę dotrzymać mi towarzystwa? A może szukał mnie pan na czyjeś polecenie, na przykład mojej chrzestnej?- To były wyłącznie moje poszukiwania - wyznał, siadając, jako dżentelmen w każdym calu, w odpowiedniej odległości, tak by nawet fałda sukni nie muskała jego nieskazitelnego stroju.- Miałem nadzieję, że zgodzi się pani zatańczyć ze mną ostatni taniec przed kolacją, a potem dotrzyma mi towarzystwa przy posiłku.Chyba że obiecała to już, pani innemu?Taka sytuacja była wielce prawdopodobna, jako że wielu mężczyzn pragnęło mieć ją za towarzyszkę wieczoru.Jednak w swej naiwności zostawiła miejsce w karneciku w nadziei, że Bart zechce tam wpisać swe imię.Ależ była nierozsądna!Znów musiała stoczyć wewnętrzną walkę, poirytowana i przepełniona zazdrością.Wreszcie powiedziała:- Z przyjemnością powitam pana towarzystwo, chociaż wiem, że w ten sposób stanę się obiektem zazdrości większości młodych kobiet.- Droga panno Graham, do tego wystarczy już sam pani wygląd - wyznał cicho, po czym uniósł jej dłoń, by delikatnie musnąć ją wargami.Mimo iż nieprzyzwyczajona do takiej galanterii, Abbie nie poczuła zakłopotania ani oburzenia.Prawdę mówiąc, zachowanie uroczego pana Asquitha wydało jej się zabawne.Pomyślała jednak, że nie powinna zachęcać do śmielszych kroków mężczyzny, który bez wątpienia był mistrzem w sztuce flirtu.Zamierzała łagodnie go napomnieć, gdy wtem jej uwagę przykuł jakiś ruch.Z cienia wyłonił się gospodarz przyjęcia, najwyraźniej w fatalnym humorze, co zdradzała głęboka zmarszczka na czole.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.- Głos, choć opanowany, zdradzał, że Barta wcale nie obchodzi to, czy przyszedł nie w porę.Powoli, bezszelestnie, niczym polujący myśliwy, szedł w ich stronę, spoglądając groźnie na towarzysza Abbie.- Z pewnością ma pan zarezerwowany następny taniec, Asquith.Nie chcemy pana zatrzymywać.Przez chwilę Abbie bała się, że dojdzie do spięcia.Pan As-quith wyraźnie sposępniał.- Czy mogę odprowadzić panią do lady Penrose, panno Graham?Abbie nie chciała być świadkiem nieprzyjemnej sceny, postanowiła więc szybko wyjaśnić sprawę.Widziała, jak Bart zaciska szczęki.- Proszę nie robić sobie kłopotu z mojego powodu - powiedziała.Uniosła się z fotela i stanęła pomiędzy mężczyznami.- Z pewnością wrócę na nasz taniec.- Co ty wyprawiasz, kryjąc się tutaj z mężczyzną jego pokroju, dziewczyno? - zapytał Bart, ledwie pan Asquith zdążył wrócić do salonu.- To, gdzie i z kim przebywam, jest wyłącznie moją sprawą.Proszę pamiętać, że nie jestem Kitty i nie muszę stosować się do twoich rozkazów.Grymas Barta w niczym nie przypominał czarującego uśmiechu pana Asquitha.- Gdybyś była moją siostrą, panno Graham, nie stałabyś tu przede mną, demonstrując dziecięcy upór, tylko siedziałabyś zamknięta w swoim pokoju, lecząc obolałe siedzenie.Z najwyższym trudem Abbie zmusiła się do opanowania.Przybrała na twarz wyraz pogardy.- Mniemam, że takie brutalne traktowanie podoba się kobietom, które obdarzasz swymi względami, Cavanagh.Zapewniam jednak, że na mnie takie zachowanie nie robi najmniejszego wrażenia.- Naprawdę? - zapytał.- A może właśnie mały pokaż męskiej siły dobrze by ci zrobił, panno Abigail Graham?W ułamku sekundy jej ręce zostały unieruchomione za plecami, a nadgarstki uwięzione w długich, silnych palcach, podczas gdy podbródek został wysoko uniesiony.Bart popatrzył na usta Abbie; jego białe zęby błysnęły w drapieżnym uśmiechu.Orientując się, że opór nie ma sensu, Abbie nie próbowała wdawać się w upokarzającą szamotaninę.Bart nachylił się ku niej, nie kryjąc swych zamiarów; przygotowała się w duchu na to, co nieuchronne.Oczekiwała brutalnego pocałunku, który miał stanowić dla niej karę; tymczasem Bart delikatnie przycisnął usta do jej warg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •