[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna Fellowes postukała palcem w obrazek.A potem, chcąc skierować na niego uwagę Timmie’ego, wzięła chłopca za rękę.Timmie nie zrozumiał.Wydawało się, że obrazek nic dla niego nie znaczy.Przesunął dłonią po stronie bez zainteresowania, tak jakby gładkość papieru była jedyną rzeczą, która zwróciła jego uwagę.Następnie odwinął dolny róg strony i zaczął go powoli ciągnąć, oddzierając kartkę od grzbietu.— Nie! — krzyknęła panna Fellowes i pospiesznym ruchem szarpnęła go za rękę, a potem dała mu w nią klapsa.Był to lekki klaps, jednak oczywiste było, że wyraża on naganę.Timmie spojrzał na nią z wściekłością.Oczy płonęły gniewem.Zawarczał okropnie i jego dłoń upodobniła się do łapy ze szponami.Sięgnął ponownie po książkę.Panna Fellowes usunęła ją poza zasięg jego ręki.Timmie opadł na kolana i warknął.Było to przerażające warczenie — głęboki i dziwny dźwięk, któremu towarzyszyło wywrócenie oczu w górę, cofnięcie warg i obnażenie zębów w strasznym grymasie wściekłości.— Och Timmie, Timmie.Do oczu panny Fellowes napłynęły łzy; poczuła, że jest zrozpaczona, przerażona, poczuła, że przegrała.Tarza się po podłodze i warczy jak dzikie zwierzątko, pomyślała.Warczy na nią tak, jakby chciał skoczyć i rozszarpać jej gardło.Zamierza się na nią łapami, tak jak zamierzał się na książkę, chcąc wydrzeć kartkę.— Och Timmie.Zaraz jednak panna Fellowes opanowała się.Nie należało tak reagować na zachowanie dziecka.Czego się spodziewała? Chłopiec miał najwyżej cztery lata i pochodził z jakiejś prymitywnej kultury plemiennej.Nigdy w życiu nie widział książki.Czy miał na tę książkę patrzeć z podziwem i szacunkiem i dziękować jej, pannie Fellowes, za to, że udostępniła jego żądnemu wiedzy umysłowi to cenne źródło informacji?Nawet współczesne czterolatki pochodzące z przyzwoitych, wykształconych rodzin — przypomniała sobie — wyrywają kartki z książek.A czasem też warczą i okazują, złość kiedy człowiek da im po łapach.Nikt nie uważa ich za dzikie bestie tylko dlatego, że robią takie rzeczy.Nie, w tym wieku to o niczym nie świadczy.Timmie też nie jest bestią, jest po prostu małym chłopcem, małym chłopcem pochodzącym z dzikiego plemienia.Więźniem w świecie, którego nie jest w stanie zrozumieć.Panna Fellowes odłożyła książki, które dał jej McIntyre, do jednej z zamykanych szafek.Kiedy wróciła do drugiego pokoju, przekonała się, że Timmie jest znowu spokojny, że bawi się swoją zabawką, tak jakby nie zaszło nic niezwykłego.Jej serce wezbrało miłością do chłopca.Zapragnęła błagać go o przebaczenie, że jeszcze raz i to z tak błahego powodu w niego zwątpiła zwątpią.Ale co by to dało? On nie byłby w stanie jej zrozumieć.Istniał jednak inny sposób.— Chyba czas na owsiankę, prawda Timmie?6UdostępnieniePóźniej tego samego dnia pojawił się w domku dla lalek McIntyre, który chciał odbyć drugą wizytę u Timmie’ego.— Dziękuję za książki, panie doktorze — powiedziała panna Fellowes, gdy wszedł.— Zapewniam pana, że bardzo dokładnie je przeczytałam.McIntyre uśmiechnął się swoim niezbyt promiennym uśmiechem.— Miło mi, że w czymś pani mogłem pomóc, panno Fellowes.— Ale ja pragnę wiedzieć więcej.Mam zamiar jeszcze poczytać, ale skoro pan tu jest, chciałabym pana zapytać…Paleoantropolog uśmiechnął się po raz drugi, jeszcze mniej promiennie.Oczywiste było, że bardzo pragnie zacząć już swoją sesję z neandertalskim dzieckiem i że nie ma ochoty z tym zwlekać tylko dlatego, iż pielęgniarka chce usłyszeć odpowiedzi na swoje nieważne pytania.Jednak po przykrym incydencie, jaki miał miejsce podczas poprzedniej wizyty, panna Fellowes była zdecydowana nie dopuścić do tego, żeby McIntyre doprowadził Timmie’ego do łez swoją naukową dociekliwością.Ta sesja miała się odbywać powoli, w tempie, które ona sama narzuci, albo nie miała się odbyć wcale.Jej słowo miało być prawem — tak powiedział Hoskins, a ona przyjęła to wyrażenie za swoje własne.— Jeżeli mogę pani pomóc, panno Fellowes… Czy jest coś, czego nie mogła pani znaleźć w książkach?— Istnieje pewne pytanie… główne pytanie, które mnie nurtuje od czasu, gdy zaczęłam pracować z Timmiem.Wszyscy zgadzamy się, że neandertalczycy byli ludźmi.Ja usiłuję się dowiedzieć, do jakiego stopnia nimi byli.Jak bardzo są nam bliscy, jakie są podobieństwa, a jakie różnice.Nie mam na myśli różnic fizycznych, bo te są oczywiste, a poza tym przestudiowałam teksty, które mi pan przysłał.Mnie chodzi o różnice kulturowe.O różnice stopnia inteligencji.Chodzi mi o rzeczy, które naprawdę decydują o tym, czy ktoś jest człowiekiem, czy nie.— Hm, są dokładnie te rzeczy, których ja się będę usiłował dowiedzieć.Mam zamiar poddać Timmie’ego testom, których celem jest wykazanie…— Rozumiem.Ale proszę mi najpierw powiedzieć, co już na ten temat wiadomo.McIntyre skrzywił się ze złością.Przeczesał sobie dłonią ładne, lśniące, złote włosy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]