[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Środki te stosowano w celu zakamuflowania faktu, że ofiara naprawdę zmarła na skutek wcześniejszego lub równoczesnego umyślnego otrucia.- Teraz się mnie oskarża o produkcję leków? Nie mam nawet honorowego dyplomu z chemii.- W tym samym okresie - ciągnął Soliński, czując gwałtowne ożywienie w sobie i potęgującą się ciszę wokół siebie - Służba Bezpieczeństwa, o czym można się przekonać z licznych not służbowych, była coraz bardziej zaniepokojona kapryśnym zachowaniem i osobistymi ambicjami ministra kultury.Soliński przerwał i zbierał się w sobie, gdyż wiedział, że teraz nadeszła jego chwila.Pracował na bogatej mieszance prawomyślności i pasji.- Anna Petkanowa, 1937-1972 - dodał niepotrzebnie, jakby cytował z pomnika.- W raportach Służby Bezpieczeństwa często można znaleźć stwierdzenia, że jej prywatne i publiczne zachowania noszą wszelkie znamiona działalności antysocjalistycznej.Nie zwracał pan uwagi na ich raporty.Co więcej, wielkie zaniepokojenie wywołała w nich informacja, że zamierza pan mianować panią minister kultury swym oficjalnym następcą.A uzyskali tę informację - dodał niedbale prokurator generalny - dzięki założonemu w pałacu prezydenckim podsłuchowi.W dossier Anny Petkanowej pojawia się element zatroskania o rosnący wpływ, jaki na pana wywierała.Wpływ antysocjalistyczny, jak to określali.- Bzdura - mruknął były prezydent.- Dnia 16 listopada 1971 roku zezwolił pan na usunięcie opozycji politycznej - powtórzył Soliński.- Dnia 23 kwietnia 1972 roku pani minister kultury, która wcześniej cieszyła się doskonałym zdrowiem, zupełnie nieoczekiwanie i w zaskakująco młodym wieku zmarła na zawał serca.W okresie tym szeroko informowano, że bezzwłocznie zostali wezwani czołowi kardiolodzy w kraju, którzy zrobili wszystko, co było w ich mocy, lecz ich wysiłki spełzły na niczym.A spełzły na niczym z prostej przyczyny: u Anny Petkanowej nie wystąpił zawał serca.Panie Petkanow - ciągnął prokurator generalny twardym głosem, aby powstrzymać zrywające się już na nogi panie mecenas - nie wiem i szczerze mówiąc nie dbam o to, co pan wiedział, a czego pan nie wiedział.Usłyszeliśmy jednak z pańskich własnych ust, że w świetle wprowadzonej przez pana Nowej Konstytucji z 1971 roku wszystko, na co pan zezwolił, było automatycznie i w zupełności zgodne z prawem.Zarzut, który wnoszę, nie dotyczy jedynie pana jako jednostki, lecz całego prawnie i moralnie skażonego ustroju, na którego czele pan stał.Zamordował pan swą córkę, panie Petkanow, i stoi pan przed nami jako przedstawiciel i naczelny zwierzchnik ustroju politycznego, w którym jest „najzupełniej zgodne z prawem”, by użyć pańskiego ulubionego zwrotu, w którym jest „najzupełniej zgodne z prawem”, by głowa państwa wydała zezwolenie na zabójstwo swego własnego ministra, w tym przypadku Anny Petkanowej, pełniącej obowiązki, ministra kultury.Panie Petkanow, zabił pan swą córkę, toteż wnoszę o uzupełnienie listy zarzutów o morderstwo.Piotr Soliński usiadł przy akompaniamencie nie licujących z charakterem miejsca głośnych braw, tupania nogami, walenia pięściami w ławki, a nawet ochrypłych gwizdów.To była jego chwila, chwila, która będzie trwać wiecznie.Przyszpilił bestię widłami do ziemi, po jednym zębie z każdej strony szyi.Patrzcie, jak się wije i skowyczy, pluje i szczerzy kły, unieruchomiony na widoku publicznym, obnażony, pognębiony, napiętnowany.To była jego chwila, chwila, która będzie trwać wiecznie.Reżyser telewizyjny śmiało podzielił ekran na dwie połowy.Po lewej, na siedząco, prokurator generalny, oczy wielkie i triumfujące, podbródek wzniesiony, trzeźwy uśmiech na ustach; po prawej, na stojąco, były prezydent w szponach wściekłości, tłukący pięścią w wyściełaną barierkę, ujadający na swych adwokatów, grożący palcem dziennikarzom, świdrujący wzrokiem przewodniczącego rozprawy i jego ospałych ławników w czarnych garniturach.- Nadaje się do telewizji amerykańskiej - skomentowała Maria, gdy zamknął za sobą drzwi mieszkania, z aktówką w ręce.- Podobało ci się? - Nadal czuł w piersiach nadmiar tlenu po pokonaniu bestii, a w uszach pobrzmiewał mu słodki ryk tłumu.Czuł, że wszystkiemu teraz podoła.Czym jest sarkazm jego żony, kiedy on poskromił potężnego niegdyś dyktatora? Potrafi przetworzyć wszystko za pomocą słów, wyprostować swe życie rodzinne, osłodzić kwaśną dezaprobatę Marii.- To było ohydne i nieuczciwe, zrobiłeś z prawa farsę i zachowywałeś się jak alfons.Spodziewam się, że dziewczyny pchały ci się potem do szatni i wciskały ci numery telefonów?Piotr Soliński wszedł do swego małego gabinetu i spojrzał przez mgłę i dymy na pomnik Wiekuistej Wdzięczności.Tego wieczora złocony bagnet nie odbijał promieni słonecznych.To jego zasługa.Stłumił pożogę.Teraz mogą już wywieźć Aloszę, przerobić go na czajniki i stalówki do piór.Albo oddać młodym rzeźbiarzom, żeby ukształtowali go w nowe pomniki ku czci nowych swobód.- Piotrze.- Stanęła za nim i położyła mu dłoń na ramieniu.Nie umiał stwierdzić, czy są to przeprosiny czy pocieszenie.- Biedny Piotr - dodała, co wykluczało przeprosiny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •