[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajmowaliśmy się tym już od kilku dni i zaczynałem się nudzić.Poczekałem, aż grubas wcisnął się w krzesło.– Chciałby się pan znaleźć w tej ławie przysięgłych, panie Armstrong?– Jasne – wzruszył ramionami.– Czemu nie?– Uważa pan, że będzie sprawiedliwym i bezstronnym ławnikiem?– No, chyba tak.– Proszę o włączenie pana Armstronga w skład ławy przysięgłych, Wysoki Sądzie – powiedziałem ze zmęczeniem.Wreszcie mieliśmy ławę przysięgłych.Sędzia poleciła woźnemu, aby ich zaprzysiągł.Przyglądałem się ośmiu kobietom i czterem mężczyznom, którzy słuchali słów przysięgi i zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie zlekceważyłem umiejętności Richarda Lee Jonesa.Z każdym kandydatem na przysięgłego rozmawiał bez pośpiechu, cierpliwie, jakby byli dziećmi, które rozumieją tylko najprostsze sformułowania.Ja uznałem to za przejaw arogancji, ale przysięgli nie mieli pretensji, byli mu niemal wdzięczni.Nie zamartwiałem się już, czy Marshall Goodwin był naprawdę winny.Teraz, kiedy zaczynał się proces, bałem się tylko i wyłącznie tego, że mogę przegrać.Nieważne, po której stronie stałem; kiedy wchodziłem na salę sądową, myślałem jedynie o wygranej.Następnego ranka, kiedy przedzierałem się przez zbierający się w korytarzu przed drzwiami do sali tłum, usłyszałem znajomy głos.Ubrany w wymięty sportowy garnitur Harper Bryce złapał mnie za łokieć.– Założyłem się, że bez względu na to, jak długo będziesz przemawiał, mowa wstępna Jonesa i tak będzie dłuższa.– Jeżeli nie założyłeś się przy okazji, że będzie miał więcej do powiedzenia, to w porządku.Ekipy telewizyjne rozstawiały swój sprzęt.Młoda kobieta z litrem lakieru na włosach i mikrofonem w dłoni spacerowała w tę i z powrotem, ćwicząc swoje dwunastosekundowe wejście.Kilku dziennikarzy oparło się o ścianę i popijając kawę z plastikowych kubków, czytało w porannych gazetach własne artykuły, które wczoraj wieczorem oddali do druku.– Mam szanse na kolejną rozmowę z tobą? – zapytał Bryce, kiedy dotarliśmy do drzwi.– Kiedy tylko zechcesz.– Może dzisiaj po rozprawie?– Może niekoniecznie dzisiaj – odparłem niepewnie – ale niedługo.Te same reguły, co poprzednio, okej?Kiwnął głową i otworzył przede mną drzwi.– Zawsze do usług, panie Antonelli – powiedział.Przyszedłem dwadzieścia minut przed czasem, ale sala była już prawie pełna.Każdy chciał usłyszeć, co powiemy w swoich mowach początkowych.Usiadłem i wyjąłem żółty notes, w którym zapisałem w punktach, co chciałem powiedzieć.Wszedł Jones ze swym klientem.Usiedli przy stole jak najdalej ode mnie.Protokólantka wkładała właśnie taśmę do maszyny stenograficznej.Sięgnąłem do teczki, wyjąłem dokument i podałem obronie.Goodwin spojrzał na kartkę, nadal ożywiony rozmową prowadzoną z adwokatem.Na mój widok uśmiech zniknął z jego twarzy.Odwrócił się do Richarda Lee Jonesa i usłyszałem jego lekceważący głos, kiedy podjął rozmowę.Niska, korpulentna woźna o dużych, pełnych zdumienia oczach i małych usteczkach wkroczyła na salę z wahaniem, jakby nie miała pewności, czy trafiła we właściwe miejsce, a potem płaczliwym niemal głosem oznajmiła:– Proszę wstać, Sąd idzie.Sędzia Holloway skinęła nam głową na powitanie i zasiadła w swoim fotelu.– Proszę wprowadzić przysięgłych – rozkazała, po czym otworzyła akta, które ze sobą przyniosła.– Mam sprawę, Wysoki Sądzie – powiedział Jones.Woźna zatrzymała się i spojrzała na sędzię, oczekując instrukcji.Holloway oparła splecione dłonie na leżących przed nią dokumentach i spojrzała wyczekująco na Jonesa.– Tak?– Wysoki Sądzie, pan prokurator właśnie podał nam listę świadków, których zamierza powołać.Widnieje na niej między innymi nazwisko żony oskarżonego.Obrona chciałaby złożyć sprzeciw wobec wykorzystania przez oskarżenie zeznań współmałżonka i zwraca się z prośbą o przedyskutowanie tej kwestii.Wstałem z miejsca, czekając, aż skończy.– Panie Antonelli? – zwróciła się do mnie Holloway.– Decyzja zapadła dopiero wczoraj.Wątpię, czy pani Kristin Maxfield zdążyła już otrzymać wezwanie.Jeżeli panu Jonesowi chodzi o zachowanie prawa do tajemnicy małżeńskiej, to mogę zapewnić, że te kwestie kompletnie nas nie interesują.Pragnę dodać, Wysoki Sądzie, że pan Jones nie może twierdzić, iż powołanie żony oskarżonego na świadka jest dla niego zaskoczeniem.Na pewno jest on świadomy, że pani Goodwin nie tylko była już przesłuchiwana przez policję, ale zeznawała także przed wielką ławą przysięgłych, która odrzuciła jego sprzeciw w tej sprawie.– Ale jestem zaskoczony! – wykrzyknął Jones.Holloway natarła na niego ze złością.– Panie Jones, na tej sali sądowej będzie się pan odzywał, kiedy pana o to poproszę i ani sekundę wcześniej.A teraz, co chciał pan powiedzieć?Mówił dalej, jakby nie usłyszał ani słowa z tego, co powiedziała sędzia.– Dziwię się, że pan Antonelli do tego stopnia pragnie wygrać tę sprawę, iż odrzucił szacunek dla prywatnego życia zamężnej kobiety.Gdyby nawet pominąć kwestię respektowania prawa pani Goodwin do odmowy zeznań na temat męża, istnieje przecież coś takiego jak elementarna przyzwoitość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •