[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Udałow przedstawił mu się.Popsi był przygnębiony.- Twoje ciało zostało przekazane dalej.Mój syn ukrywa się - nie wiadomo gdzie i nie wiadomo pod jaką postacią.Zaraz damy ogłoszenie do radia i telewizji.Tylko się nie denerwuj!- Nie denerwuję się - powiedział Udałow.Ale tak naprawdę trochę się denerwował.Nowość sytuacji przestała już go podniecać.Do serca zakradł się strach, który wieczorem jeszcze się zwiększył, gdy okazało się, że na nadane w telewizji wezwanie nikt się nie zgłosił, a latorośl Popsi-kona, która wróciła do domu w ciele słoniątka i dostała okrutne lanie, powiedziała, że nie może w niczym pomóc.Nowe ciało Udałowa ciągle domagało się jedzenia i ruchu.Udałow się go wstydził.Do południa następnego dnia ukrywał się w domu, powstrzymując ciało przed próbami wyrwania się na szeroką przestrzeń.Popsi-kon pocieszał przyjaciela jak umiał.Ale czy mogą pomóc pocieszenia, jeśli człowiek ma bujną wyobraźnię i oczyma duszy widzi reakcję żony Kseni na widok młodzieżowego wyglądu swojego męża? A co powiedzą w pracy? A jeśli jego ciało już utonęło? Albo spadło z jakiejś góry? Sytuacja zaczynała wyglądać krytycznie.Po obiedzie, gdy wszyscy domownicy spali, Udałow wyszedł na ulicę.„Własny niepokój i niecierpliwość młodego ciała, które miało ochotę trochę się rozruszać, nie pozwalały mu usiedzieć na miejscu.Udałow hamował się, żeby nie zacząć biec i nerwowo się rozglądał - ciągle miał nadzieję, że uda mu się przypadkiem spotkać własne ciało.Przypatrywał się twarzom i myślał: wszystko na świecie jest tylko maską.Na Ziemi też tak bywa: ktoś wygląda jak łajdak, a w rzeczywistości trudno o szlachetniejszego człowieka, pod maską pięknej kobiety czai się kobra.I skąd można wiedzieć, z kim ma się do czynienia? Pozostają tylko czyny.Zaraz, to przecież ja!Udałow rzucił się za okrągławym mężczyzną w czarnych okularach.- Stój! - krzyknął, rozpychając przechodniów.- Stój!Złapał człowieka za połę płaszcza i pociągnął do siebie.Twarz w czarnych okularach spojrzała na niego ze zdziwieniem i Udałow, zrywając te okulary, zrozumiał, że tragicznie się pomylił - Nieznajomy miał na zębach złote koronki.Udałow nigdy by sobie na coś takiego nie pozwolił.- Przepraszam - powiedział ze smutkiem, zwracając właścicielowi czarne okulary.- Wziąłem pana za siebie.- Zgubił pan ciało? - zapytał współczująco przechodzień.- To problem, który staje się coraz częstszy i coraz bardziej poważny.Własne ciało okazuje się potrzebne przy wyjazdach za granicę, w sądzie, na egzaminach, podczas odbywaniu służby wojskowej bądź przy zawieraniu małżeństwa.A niektórzy lekkomyślni osobnicy pozwalają swojemu ciału zaginąć.Nie, najwyższy czas coś z tym zrobić!- Absolutnie się z panem zgadzam! - zawołał Udałow.- Ja, na przykład, mam czterdzieści lat, w dodatku jestem nietutejszy.- Uległ pan pokusie! - westchnął przechodzień.- Ja również.I widzi pan, jak to się skończyło?- Jak?- Kuleję.Nogę gdzieś mi uszkodzili, nawet nie wiem, w jakich okolicznościach.Niech pan spojrzy: i ręka oparzona, i oko podbite, muszę chodzić w ciemnych okularach.- A moje ciało wzięli chłopcy - powiedział Udałow.- No nic, może wszystko będzie dobrze - uspokajał go przechodzień.- Chciałbym mieć swoje ciało z powrotem.- powiedział Udałow.- Co z tego, że czasem dokuczał mi żołądek albo ząb.przyzwyczaiłem się, wie pan, przez te czterdzieści lat.Jak nie znajdę swojego ciała, to chyba wezmę takie jak pańskie.Przynajmniej nie będzie mi wstyd przed żoną i dziećmi.I Udałow poszedł dalej ulicą, rozdarty pomiędzy kipiącym energią młodym ciałem i dojmującą goryczą serca.- Niech pan poczeka! - dogonił go krzyk przechodnia.-, Nie mogę patrzeć na pańskie cierpienie.Pomogę panu.Proszę brać!- Co mam brać?- Moje ciało.Nie pierwszej świeżości, ale zawsze.Jeśli tylko panu pomoże.- Dziękuję - powiedział szczerze Udałow.- Serdecznie dziękuję.Jest pan prawdziwym Człowiekiem pisanym wielką literą.Dwie minuty później Udałow kontynuował przechadzkę w starszawym, cierpiącym na bóle wątroby i zadyszkę ciele przechodnia.Poprzez ciemne okulary trudno było rozróżnić kolory, noga nie chciała się słuchać i przez cały czas próbowała się ugiąć.Uczucie wdzięczności do przechodnia stopniowo ustępowało miejsca podejrzliwości.Coś to ciało miało za wiele mankamentów.Właściwie ledwo, ledwo się ruszało.A jeśli nikt nie zechce go wziąć? - martwił się Udałow.Co wtedy? Iść na emeryturę i resztę życia spędzić w sanatoriach i szpitalach? Ale się narobiło! Żebym wiedział, nigdy bym tu nie przyleciał.A mówiła Ksenia - w domu siedź, nic dobrego z tych twoich kosmicznych przygód nie będzie!Kajając się i oddając smutnym rozmyślaniom, Udałow doszedł do płynącej na przedmieściach miasta rzeki.Nad wodą siedziało kilku wędkarzy, ktoś się kąpał, ktoś opalał na brzegu.Udałow patrzył na to wszystko ze smutkiem, zastanawiając się, czy ma wrócić do domu, czy utopić się w tej rzece.I wtedy przypadkiem spojrzał na przeciwległy brzeg.Nie wierzył własnym oczom.Jego własne ciało, obnażone, w znajomych niebieskich slipkach opalało się na brzegu, przymykając powieki i zwracając tę tak znajomą i w sumie sympatyczną twarz w stronę słońca.- Korneliusz! - zawołał samego siebie i od razu umilkł: przecież aktualny właściciel jego ciała nie podejrzewa nawet, że nazywa się Korneliusz Udałow.Przeklinając swoją chorowitą powłokę, Udałow zbiegł do wody.- Obywatelu! - zawołał.Właściciel jego ciała nie odpowiadał, najwidoczniej spał i nie słyszał.Jak się przedostać na drugi brzeg?- Chłopczyku! - zawołał Udałow do dzieciaka, który pluskał się w wodzie.- Nie chcesz trochę pobyć dorosłym? Dam ci swoje ciało.- Takie? - zapytał pogardliwie chłopiec.- A co ja z nim będę robił? Ono nic nie umie.- Tylko na chwileczkę.Strasznie mi zależy!- Zapomnij - odpowiedział chłopiec i zanurkował.Kogo poprosić o pomoc?Zrozpaczony Udałow zaczął się rozbierać, chciał spróbować przepłynąć rzekę sam, chociaż instynkt i przeczucie mówiły mu, że jego nowe ciało nigdy nie umiało pływać.Nie wiadomo, jak by się to wszystko skończyło, gdyby nad Udałowem nie zlitował się jeden z wędkarzy i nie przewiózł go na drugi brzeg łódką.Ciało Korneliusza spokojnie drzemało na słońcu.Udałow nachylił się nad nim, szczerze zachwycony łysiną, kędziorkami na skroniach i malutkim pieprzykiem na policzku.Nigdy by nie przypuszczał, że własne ciało tak go zachwyci.Właściciel ciała poczuł na sobie badawczy wzrok Udałowa i otworzył oczy.- Kim pan jest? - zapytał.- Nazywam się Udałow - powiedział Korneliusz.- Przyszedłem po moje ciało.- Nie zamieniam się - powiedział właściciel i przewrócił się na bok.- A to dlaczego? - zdziwił się Udałow.- Muszę lecieć do domu.Jak ja tak wrócę, w cudzej skórze?Właściciel przymknął oczy, ignorując prośby Udałowa.Wokół nich zaczęli się zbierać ludzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •