[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pochylił się nad przeglądarką i wtedy zauważył biały samochód, z kształtów sądząc Mercedesa, jadącego drogą numer 7.Wyglądało na to, że kierował się w kierunku toru wyścigowego Sibak al Mansur, gdzie zebrało się jeszcze kilka podobnych samochodów.No i co z tego? On miał liczyć czołgi.* * *Zróżnicowanie klimatyczne Iraku nie ma sobie równego na świecie.W ten lutowy poranek świeciło ostre słońce, ale temperatura wynosiła zaledwie kilka stopni powyżej zera.Za parę godzin na słońcu dojdzie do trzydziestu stopni, a nikt nawet na to nie zwróci uwagi.Zebrani oficerowie byli ubrani w zimowe, wełniane mundury z wysokimi kołnierzami i bogato szamerowane złotem.Większość z nich paliła, wszyscy się martwili.Gospodarz przedstawił gościa tym, którzy go jeszcze nie znali.Nie trudzono się zbyt wylewnymi powitaniami.Nikt jakoś nie był w nastroju do tradycyjnych kwiecistych pozdrowień.Ci ludzie byli zaskakująco zachodni w obejściu, zauważył Badrajn, zachowywali się i wyglądali całkowicie po świecku.Podobnie jak ich zamordowanemu przywódcy, religia służyła im jedynie za marny parawan i ubarwiała sztafaż uroczystości, choć okoliczności sprawiły, że bardziej intensywnie niż zwykle zastanawiali się nad tym, czy nauki o potępieniu i piekle były prawdą.Doskonale wiedzieli, że już wkrótce wielu z nich przekona się o tym na własnej skórze.Ta możliwość martwiła ich na tyle, że zdecydowali się porzucić swe klimatyzowane biura i przybyć na ten tor wyścigowy, by wysłuchać, co on ma im do powiedzenia.Wiadomość, którą miał im przekazać, była prosta.–I mamy ci wierzyć? – zapytał szef sztabu armii, gdy skończył.–A macie inne wyjście?–Oczekujesz, że porzucimy naszą ojczyznę i przejdziemy… do niego? – rozczarowanie próbował ukryć za maską gniewu.–Pański wybór, panie generale, to już pańska prywatna sprawa.Jeżeli zdecyduje się pan zostać i walczyć, to proszę bardzo.Mnie poproszono tylko, żebym tu przybył i przekazał wam wiadomość.Co też i uczyniłem – odpowiedział spokojnie Badrajn.–Z kim mamy negocjować? – rzeczowo zapytał dowódca lotnictwa.–Możecie przekazać waszą odpowiedź mnie, ale jak już mówiłem, nie ma mowy o żadnych negocjacjach.Nasza propozycja jest chyba uczciwa? – Nawet szczodra, choć na to nie zasługują.Wyjdą z tego nie tylko cali i zdrowi, oni i ich najbliżsi, ale jeszcze pozostaną bogaci.Ich prezydent ulokował duże sumy na rachunkach w różnych zakątkach świata, gdzie w większości uniknęły wykrycia i zamrożenia lub zajęcia.Mieli dostęp do wszelkich dokumentów tożsamości i podróżnych z całego świata – w tej dziedzinie wywiad iracki, współpracujący ściśle z komórką legalizacyjną Ministerstwa Skarbu cieszył się zasłużoną renomą.– Macie jego przysięgę przed Bogiem, że nie będziecie prześladowani, dokądkolwiek pojedziecie.– To musieli brać na serio.Szef Badrajna był ich wrogiem.Tak zaciętym i znienawidzonym, jak tylko mógł być wróg na tym świecie.Ale jednocześnie był duchownym, znanym z oddania swej religii, który nie przywołuje imienia boskiego nadaremnie.–Do kiedy mamy przekazać odpowiedź? – Dowódca sił lądowych był wręcz uniżenie grzeczny.–Do jutra, nawet do pojutrza.A potem, no cóż… Potem już niczego nie będę mógł zagwarantować.Moje instrukcje na razie sięgają tylko do pojutrza.–Warunki podróży?–Możecie je ustalić sami, oczywiście w granicach rozsądku.– Badrajn zastanawiał się, czego jeszcze mogli oczekiwać od niego i od jego sponsora.Ale decyzja, której od nich oczekiwał, była trudniejsza, niż mógł sobie wyobrazić.Patriotyzm zebranych generałów był dość szczególnego rodzaju.Kochali swój kraj, głównie dlatego, że go całkowicie kontrolowali.Tu mieli władzę, byli prawdziwymi panami życia i śmierci, a władza to silniejszy narkotyk niż pieniądze.Tak silny, że ludzie gotowi są dla niego ryzykować życiem i duszą.Jednemu z nich, myśleli, czy też mieli nadzieję, może udałoby się wyjść z tego cało.Może mógłby przejąć schedę po zamordowanym prezydencie i przywrócić dawny porządek rzeczy.Może trzeba by się było otworzyć na świat, wpuścić te cholerne inspekcje z ONZ, niech sobie oglądają co chcą, byle się odczepili i cofnęli sankcje gospodarcze.Może udałoby się wszystko zacząć od nowa, korzystając ze śmierci Wąsacza, choć przecież i tak wszyscy na świecie widzieliby, że nic nowego się nie dzieje.Tu coś obiecać, tam coś obiecać, wspomnieć o demokracji, wyborach, to musiało zadziałać i dawni śmiertelni wrogowie zadeptaliby się na śmierć, śpiesząc z pomocą, by dać im nową szansę.Od lat już nie zaznali takiego spokoju jak teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]