[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Howie pokłócił się z Olsenem, pomyślała, a Steve zamierza przejąć jego posadę.Była zadowolona, że Gus poszedł na górę zmienić filtry w klimatyzatorach.Był w paskudnym nastroju po sprzątaniu klatki schodowej między drugim a trzecim piętrem.Któryś z dzieciaków rozlał tam w nocy piwo.- Chyba wciągali na górę całą beczułkę - mruczał na dziesięć minut przed przybyciem Hockneya.- Piwo rozlane na całych schodach.Nie umarliby, gdyby sami po sobie sprzątnęli.Całe szczęście, że Gus zauważył to, zanim przyszedł Hockney, pomyślała.Pewnie zrobi całe przedstawienie z tego, jak to sprawdza wszystkie korytarze i schody, usiłując znaleźć jakieś uchybienia.I nagle ogarnęło ją zmęczenie.Może jednak miło byłoby nie pracować bez przerwy.Starając się zachowywać uprzejmie, zaprosiła Hockneya do środka i zaproponowała herbatę.Rzucił jej szeroki uśmiech.Rzeczywiście jest przystojny, pomyślała.I wie o tym.Kiedy miał około dwudziestu lat, pieniądze Olsena uratowały go z paru kłopotliwych sytuacji.O mało nie trafił wtedy do więzienia.Nadal pozostał mu taki zuchwały błysk w oku.Za herbatę podziękował.Usiadł na kanapie, wyciągnął ramię na oparciu i założył nogę na nogę.- Mój wuj w zeszłym miesiącu skończył osiemdziesiąt trzy lata - powiedział.- Wiem o tym - przyznała.- Wysłaliśmy kartkę z życzeniami.- Jesteście lepsi ode mnie.- Steve znowu się uśmiechnął.- Ale uważam, że już pora, bym przejął kierowanie interesami.Znasz go.Nie przyzna się, że czuje już swój wiek.Ale widzę wyraźnie, że tak jest.Wiem też, że Howie Altman działa mu ostatnio na nerwy.- Jakoś się z nim dogadujemy - zapewniła ostrożnie Lii.- Męczył was, żebyście zrezygnowali z tego mieszkania, prawda?- Myślę, że już nie wróci do tego tematu.- On lubi dręczyć ludzi.Wiem, że wuj by was posłuchał, gdybyście dali mu do zrozumienia, jak paskudnie Howie zachowywał się wobec was obojga i jak jeszcze może się zachować.- Dlaczego miałabym się w to mieszać? Przecież to nie moja sprawa, co pan Olsen myśli o Howiem.- Dlatego że zależy mi na twojej pomocy, Lii.Zapominasz, zdaje się, że byłem tutaj, kiedy Mack MacKenzie niemal oskarżył cię o kradzież zegarka.To było tylko parę dni przed jego zniknięciem.- Znalazł ten zegarek - wykrztusiła Lii pobladłymi wargami.- I przeprosił.- Czy ktokolwiek słyszał jego przeprosiny?- Nie wiem.To znaczy nie, nie sądzę.Hockney wstał z kanapy.- Lii, kłamiesz o tych przeprosinach.Widzę to.Ale się nic nie martw.Nikomu nie powiedziałem o zegarku Macka i nikomu nie powiem.Nie lubimy przecież Howiego, prawda? Przy okazji powiem wujowi Derekowi, że ten budynek jest klejnotem w jego koronie, a wszystko dzięki temu, jak z Gusem o niego dbacie.Rozdział 41Derek Olsen nie był takim humorzastym staruszkiem, za jakiego uważali go siostrzeniec Steve i zarządca Howie.Tak naprawdę był sprytnym inwestorem, który obserwował, jak jego nieruchomości strategicznie wybrane budynki - stają się warte wiele milionów dolarów.Teraz doszedł do wniosku, że nadeszła właściwa pora, aby zacząć upłynniać inwestycje.W piątkowy ranek zadzwonił do firmy Wallace i Madison.Szorstko zażądał, żeby połączyć go z Elliottem Wallace’em.Sekretarka, od dawna przyzwyczajona do zachowania Olsena, nawet nie próbowała mu tłumaczyć, że pan Wallace jest w drodze na pilne spotkanie.Poprosiła tylko, żeby zaczekał, i pobiegła korytarzem, by złapać Elliotta przy windzie.- Dzwoni Olsen - powiedziała.Elliott westchnął zniechęcony, po czym zawrócił do gabinetu i podniósł słuchawkę.- Jak się masz, Derek? - powiedział serdecznym tonem.- Ja mam się świetnie.Ale słyszałem, że twój tak zwany bratanek wpadł w spore kłopoty.- Mack zniknął dziesięć lat temu, wiesz o tym dobrze.To absurd, że policja chce go powiązać z jakąkolwiek zbrodnią.Co mogę dla ciebie zrobić?- Mnie sprawił poważne kłopoty, znikając akurat wtedy, kiedy mieszkał w jednym z moich lokali.Ale nie w tej sprawie dzwonię.W zeszłym tygodniu miałem urodziny, skończyłem osiemdziesiąt trzy lata.Pora wszystko sprzedać.- Sugeruję to już od pięciu lat.- Gdybym sprzedawał pięć lat temu, nie dostałbym ceny, jaką dostanę teraz.Przyjdę z tobą pogadać.Może być dziesiąta w poniedziałek?- Poniedziałek o dziesiątej, tak - zapewnił serdecznie Elliott.A kiedy już był pewien, że Olsen się rozłączył, cisnął słuchawkę na widełki.- Będę musiał zaplanować od nowa cały dzień - burknął do sekretarki, idąc w pośpiechu do windy.Patrzyła na niego ze współczuciem.To spotkanie miało zdecydować, kto przejmie w firmie obowiązki Aarona Kleina.Aaron nie wychodził z domu przez cztery dni, aż wreszcie telefonicznie przekazał swoją rezygnację.Stwierdził, nie może pracować z obrońcą zabójcy jego matki.Rozdział 42Gregg Andrews wyznaczył sobie pewien wzorzec postępowania i tego się trzymał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]