[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedynie mia³o dla niego zna- czenia, czy przetnie sobie skórê, czy nie.Teraz te¿nie mia³o to znaczenia.Zobaczy³ bez zaskoczenia, bez szoku, tylko z odrêtwie- niem, ¿e krawêdzieprzeciêtej skóry rozst¹pi³y siê g³adko.Do z³o¿onej w miseczce d³oni s¹czy³asiê powoli krew.W niezm¹conej ciszy patrzy³ na ods³oniête œciêgna d³oni, nalustrzany blask bij¹cy od ka¿dej stalowej powierzchni.Zo baczy³ precyzyjne,maleñkie, ciasno zwiniête sprê¿ynki rea- guj¹ce idealnie, gdy zaciska³ palce.- Zbyt dobrze ciê zbudowaliœmy - mówi³ Arthur Court.- Zbudowaliœmy ciê takdobrze, ¿e jesteœ niedo skona³y.Trzeba ciê poddaæ przeróbce, Bradley.¯adenandroid nie mo¿e byæ zdolny do atakowania w³asnego ro- dzaju.Od tego prawazale¿y nasze przetrwanie.Czy rozu miesz teraz, co próbowa³ ci powiedzieæWallinger? Zagro¿e nie ze strony idealnego androida jest zbyt wielkie.Tyjesteœ idealny.Odpowiedz mi, Bradley - rozumiesz, co do ciebie mówiê?Nie móg³ odpowiedzieæ.Zna³ teraz prawdê, ale czu³ siê zupe³nie tak samo jakprzedtem.Nadal by³ cz³owiekiem.Zachowa³ ca³¹ sw¹ lojalnoœæ wobec rodzajuludzkiego, któ- rego kopi¹ tak bezlitoœnie go uczyniono.Dopóki nie doko naj¹tej przeróbki, która wyeliminuje jego niedoskona³oœæ, musi kontynuowaæ walkê,któr¹ podj¹³ w imieniu ludzi prze- ciwko maszynom.Dopóki nie przerobi¹ go zniedoskona³e go androida w idealnego przedstawiciela rasy maszyn.Kiedyprzychodzi to co jest doskona³e, to co jest niedos- kona³e musi zostaæzniszczone.Œwiêty Pawe³ wy³o¿y³ to wszystko z tak przera¿aj ¹c¹ j asnoœci¹."Chocia¿ mówiê jêzy- kami ludzi.g³os mój jest niczym dŸwiêczny spi¿."- Nie chcemy ciê spisywaæ na straty, Bradley - powie dzia³ Court.- Jesteœwspania³¹ maszyn¹.Bardzo na ciebie liczymy.Tyle jest do zrobienia ipotrzebujemy twojej po- mocy.- Nie - powiedzia³ Bradley.- Nie.I tym razem nie mogli go ju¿ powstrzymaæ.Nie traci³ czasu na odgarniêcie zas³ony, a szyba by³a ju¿ wybita.Zobaczy³znowu przechylaj¹c¹ siê do wewn¹trz œcia- nê opadaj ¹c¹ pionowo przezdwadzieœcia piêter w kierunku ulicy.Klêcza³ na parapecie.Na dole zobacz¹ go ludzie.Tam w dole, na ulicy, na pew no zobacz¹ i byæ mo¿ezrozumiej¹ znaczenie tego paradok su, jakim by³o cia³o androida - stalowe ¿ebrai nieod³¹czne okablowanie, za którego poœrednictwem poruszany by³ kie- dyœ tenpowleczony cia³em mechanizm.Gdzieœ g³êboko w piersi ma³y iskrz¹cy przedmiot, który w tym momencie myœla³tak, jak myœli cz³owiek, uœwiadomi³ sobie cudownoœæ tej chwili.- Czy to jesttak, jak czuje siê cz³owiek poœwiêcaj¹cy swe ¿ycie dla w³asnego rodzaju? -zada³ sobie pytanie Bradley.- A mo¿e poruszam siê jedy nie jak maszyna, œlepopos³uszny rozkazom wydanym mi w procesie wytwarzania? Musieli postawiæ przedemn¹ zada nie zachowywanie siê jak cz³owiek.A to jest rzecz, któr¹ ro- bi¹ludzie.nie maszyny.W ¿adnym wypadku maszyny.Wychyli³ siê na zewn¹trz.Potê¿ny moment obrotowy zie- mi przeci¹gn¹³ go przezparapet.Niewiele by³ w stanie zdzia³aæ dla rasy, na której podobieñstwo zosta³stworzony, ale teraz dawa³ jej z siebie wszystko.Mo¿e jej to pomo¿e.Mo¿e nie.Nigdy siê tego nie dowie.Roboty st³oczy³y siê przy parapecie i patrzy³y za nim, jak spada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]