[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.¯elwert ze wzglêdu na nasz¹przyjaŸñ pozosta³ tak¿e.Trafiliœmy bardzo szczê-œliwie, zwierzchnicy szpitalni byli bardzo ludzcy,mieli dla nas wzglêdy, nawet pokój zupe³nie od-dzielny dla nas trzech przeznaczyli i o wygod-niejszym i lepszym utrzymaniu pamiêtali.Odpo-czywaliœmy tam miesi¹c, a stamt¹d uwolniononas spod aresztu.Poczciwi doktorzy dziêki swymwp³ywom wyrobili nam wolnoœæ.Niech¿e im Bógwynagrodzi za to ich wspó³czucie! Pozostawiononas na kwaterach jako rekonwalescentów, daj¹ckilka dni zupe³nej wolnoœci.U¿ywaliœmy te¿ jej2 prawdziw¹ rozkosz¹, ja - po 23 przesz³o mie-si¹cach, Henel - prawie po takiej¿e ciê¿kiej nie-woli.Spacerowaliœmy po mieœcie, k¹paliœmy siêw Donie, zwiedziliœmy jarmark w Nachiczewani(miasto ormiañskie), oddalone od Rostowa tylkoo trzy wiorsty, s³owem wolnoœæ, choæ ze smutn¹przysz³oœci¹, smakowa³a nam bardzo i na zdrowies³u¿y³a.Pewnego dnia przyprowadzono siedmiuwiêŸniów w so³dackich p³aszczach, jak my nie-gdyœ pokutych.Z powierzchownoœci poznaliœmyzaraz, ¿e to nie zbrodniarze, i nie omyliliœmy siê.Byli to znowu akademicy wileñscy i kijowscy, zaTowarzystwo Demokratyczne na Kaukaz kon-wojowani.Cudze nieszczêœcie bola³o nas niewy-powiedzianie, chwilkê tylko mogliœmy z nimi roz-mawiaæ, na drugi dzieñ zaraz ich wys³ano, alepamiêæ o tych ludziach pozosta³a na zawsze wmym sercu.W Stawropolu dopiero z³¹czyliœmy siêz nimi i jeszcze bardziej zbli¿yli, bo nic tak lu-dzi nie wi¹¿e wêz³em przyjaŸni jak wspólna nie-dola.Z Wilna pochodzili Kazimierz Rabczyñski, JanZahorski i Jan Sawicz.Wszyscy trzej z wydzia³umedycznego, teraz ju¿ jako lekarze, a z Kijowaakademik Andrzejkowicz i by³y oficer artyleriiOrda, biedak bardzo upad³y na duchu i zdespe-rowany, gdy¿ zostawi³ m³od¹ ¿onê i dwoje ma-lutkich dzieci.By³o tak¿e dwóch m³odych ksiê¿y,których nazwisk nie pamiêtam.Wszyscy oni(siedmiu) skazani byli bez wys³ugi (bez terminu).Kijowianom jednak po roku zwrócono szlachec-two i dano pozwolenie dos³ugi.VIPobyt na KaukazieW Sewastopolu ani ja, ani Henelnie mieliœmy ju¿ nawet grosza.Umieszczono nas w pustym fol-warku, trzy wiorsty od Stawro-pola, na kwaterach, dano nam m¹ki i krup nakilka dni i kazano sobie chleba upiec i kaszê go-towaæ, ale ani soli, ani drzewa dostaæ bez pie-niêdzy nie by³o mo¿na.Le¿a³o tam widoczniew zwyczaju, ¿e ¿o³nierze w podobnym po³o¿eniuzostawiani byli w³asnemu przemys³owi i albouczciwie szli na zarobek, albo po prostu kradli,co pod rêk¹ by³o.Po drzewo trzeba by³o iœæ kil-ka wiorst i tam ukraœæ, bo nie by³o sprzeda¿y,a chleb by³ koniecznie potrzebny, zatem komen-dami wyruszano na ³owy z potrzeby, my jednakz Henelem w podobnych wyprawach braæ udzia³unie chcieliœmy, ale te¿ przez trzy dni musieliœmysiê ¿ywiæ m¹k¹ rozmieszan¹ w zimnej wodzie,a wszystko dla zaspokojenia g³odu.D³u¿ej mu-sielibyœmy nawet podobnym sposobem opêdzaædokuczliwy g³Ã³d, gdyby nie wileñscy koledzy,których uda³o nam siê odszukaæ w Stawropolui oni nieraz nas podkarmili, pokrzepiaj¹c jeszczeprzyjacielskim s³owem.Po kilku tygodniachwszystkich nas przeznaczono do pu³ków lub bata-lionów kaukaskich.I tak mnie przeznaczono do7 kaukaskiego batalionu, znajduj¹cego siê wtedyna s³u¿bie w Stawropolu.Henela do nowogiñskie-go pu³ku, ¯elwerta do tengiñskiego, Rabczyñ-skiego ju¿ z Tyflisu zawrócono do 7 batalionu domnie, tam spotkaliœmy Boczkowskiego, akademi-ka kijowskiego.Smutne by³o po¿egnanie z kole-gami, na szczêœcie trzech nas pozosta³o w bata-lionie, by³a to wielka ulga w cierpieniu.BiedakBoczkowski ci¹gle chorowa³ na oczy, a gdy wy-zdrowia³, translokowano go do nowogiñskiegopu³ku.Z poczciwym Rabczyñskim pozostawaliœmyrazem jak bracia rodzeni a¿ do nowej katastrofy,bo wci¹¿ nie przestawa³ nas przeœladowaæ jakiœfatalizm.Wkrótce te¿ przyby³ i Chrucki, przezna-czony do i batalionu kaukaskiego, tak¿e w Staw-ropolu stacjonuj¹cego.Chrucki mia³ ze sob¹w butelce garœæ ziemi polskiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]