[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od tego dnia mia³em oczy stale otwarte.Powiemnie owijaj¹c w bawe³nê: szpiegowa³em Bilba.Przyznasz chyba, ¿e zagadka by³anaprawdê korc¹ca, a ja przecie¿ by³em m³odzikiem.Prócz ciebie, Frodo, jestempewnie jedynym w Shire hobbitem, który widzia³ tajn¹ ksiêgê starego Bilba.- Czyta³eœ jego ksiêgê? – krzykn¹³ Frodo.– Wielkie nieba! A wiêc nic nie dasiê przed œwiatem ukryæ?- Nie³atwo cos ukryæ, jak siê zdaje – odpar³ Merry.– Zdo³a³em tylko rzuciæokiem na tê ksiêgê, a i to przysz³o mi z wielkim trudem.Bilbo nigdy niezostawia³ jej na wierzchu.Ciekaw jestem, co siê z ni¹ sta³o.Chêtnie bym doniej zajrza³ znowu.Mo¿e ty j¹ masz, Frodo?- Nie.Nie by³o jej w Bag End.Pewnie Bilbo wzi¹³ j¹ z sob¹.- A wiêc, jak mówi³em – ci¹gn¹³ dalej Merry – trzyma³em jêzyk za zêbami a¿ dowiosny tego roku, kiedy to wytworzy³a siê ju¿ powa¿na sytuacja.Wówczaszawi¹zaliœmy spisek, a ¿e my tak¿e traktowaliœmy sprawê powa¿nie i byliœmyzdecydowani na wszystko, nie bawiliœmy siê w zbytnie skrupu³y.Z ciebie, Frodo,nie³atwy orzech do zgryzienia, a z Gandalfa – jeszcze twardszy.Jeœli chceszpoznaæ naszego g³Ã³wnego wywiadowcê, mogê ci go przedstawiæ.- Gdzie¿ on jest? – spyta³ Frodo i rozejrza³ siê doko³a, jakby oczekiwa³, ¿e zktórejœ szafy wy³oni siê ponura postaæ szpiega w masce.- Wyst¹p, Sam! – rzek³ Merry.Sam wsta³, zaczerwieniony po uszy.- Oto nasz informator! Zapewniam ciê, ¿e dostarcza³ nam mnóstwo wiadomoœci, nimwreszcie zosta³ przy³apany.Wiedz, ¿e po tym zdarzeniu zachowa³ siê tak, jakbysiê czu³ zwi¹zany s³owem honoru, i odt¹d nie wyci¹gnêliœmy z niego nic wiêcej.- Sam! – zawo³a³ Frodo.Nic na œwiecie nie mog³oby go bardziej zdumieæ, nie umia³by te¿ powiedzieæ, czyto, co czuje, jest gniewem, zaciekawieniem, ulg¹ czy tylko wstydem, ¿e da³ siêtak wystrychn¹æ na dudka.- Tak, proszê pana – rzek³ Sam.– Bardzo pana przepraszam.Ale naprawdê niemia³em z³ych zamiarów wzglêdem pana i pana Gandalfa.On zreszt¹ bardzo rozumnieradzi³.Kiedy pan mówi³: „Muszê iœæ sam” – powiedzia³: „Nie! WeŸ ze sob¹ kogoœ,komu mo¿esz zaufaæ”.- Okazuje siê jednak, ¿e nikomu ufaæ nie mo¿na – odpar³ Frodo.Sam spojrza³ na niego strapionymi oczyma.- To zale¿y, czego od przyjació³ oczekujesz – odezwa³ siê Merry.– Mo¿esz namzaufaæ, ¿e ciê nie opuœcimy w dobrej czy z³ej doli, choæby do najgorszegokoñca.Mo¿esz nam te¿ ufaæ, ¿e strzec bêdziemy twojej tajemnicy lepiej, ni¿ tysam jej strzeg³eœ.Ale nie licz na nas, byœmy ci pozwolili samotnie stawiaæczo³o niebezpieczeñstwu i odejœæ od nas bez s³owa.Jesteœmy twoimiprzyjació³mi.A w ka¿dym razie tak siê rzecz przedstawia: wiemy bardzo wiele ztego, co ci Gandalf powiedzia³.Wiemy du¿o o Pierœcieniu.Boimy siê okropnie,ale pójdziemy z tob¹ albo – za tob¹, jak psy za tropem.- B¹dŸ co b¹dŸ – doda³ Sam – powinien pan s³uchaæ rady elfów.Gildor radzi³,¿eby pan wzi¹³ z sob¹ przyjació³, je¿eli zechc¹ panu towarzyszyæ.Nie mo¿e panzaprzeczyæ!- Nie przeczê – rzek³ Frodo patrz¹c w oczy Samowi, który teraz szczerzy³ zêby wuœmiechu.– Nie przeczê, lecz nigdy ju¿ nie uwierzê, ¿e œpisz, choæbyœ nie wiemjak g³oœno chrapa³.Odt¹d, ¿eby siê upewniæ, bêdê ciê czêstowa³ w takich razachkopniakiem.- Banda podstêpnych hultajów! – krzykn¹³ zwracaj¹c siê do pozosta³ych.– Aleniech tam! – rzek³ wstaj¹c i ze œmiechem machaj¹c rêk¹.– Kapitulujê! Pos³uchamrady Gildora.Gdyby nie czyha³o na nas tak groŸne niebezpieczeñstwo, skaka³bymz radoœci.A nawet wiedz¹c o niebezpieczeñstwie, mimo wszystko jestemszczêœliwy, jak dawno ju¿ siê nie czu³em.Lêka³em siê tego wieczora!- Doskonale! A wiêc sprawa ubita.Trzy razy wiwat na czeœæ kapitana Froda ijego dru¿yny! – krzyknêli wszyscy i zaczêli tañczyæ wokó³ niego.Merry i Pippinzaœpiewali pieœñ, najwidoczniej przygotowan¹ z góry na tê uroczystoœæ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •