[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrze¿ono go, ¿e takieprzyspieszone ¿ycia bywaj¹ bardzo trudne.Keith oœwiadczy³, i¿ jest na toprzygo­towany.Gorzk¹ pigu³k¹ sta³o siê dla niego odkrycie podczas pobytu wKrêgu, ¿e bêdzie musia³ dobrowolnie przyj¹æ atletyczne cia³o, które zostaniesparali¿owane przez ALS.Sandy powiedzia³a mi, ¿e by³ taki moment w sali wyboru¿ycia, kiedy jej brat niemal siê wycofa³.W tym w³aœnie punkcie naszej sesjirozpocznê jej relacjonowanie.Dr N.- Proszê, opowiedz mi tyle, ile mo¿esz, o reakcji Keitha na zaproponowanemu cia³o.P.(powa¿nie) - Pokazano mu najgorsz¹ rzecz-jego cia³o przed i po zaatakowaniuprzez chorobê.To, jak jego niezale¿­noœæ zostanie mu odebrana i jak stanie siêuzale¿niony od na­szej pomocy.Niczego przed nim nie ukryli.Keith zobaczy³, ¿ew pocz¹tkowym stadium tej choroby bêdzie ogromnie u¿a­la³ siê nad sob¹ idoœwiadcza³ wyrzutów sumienia, potem zaœ wpadnie w straszny gniew, ale jeœliuda mu siê go zwalczyæ, czegoœ siê dziêki temu nauczy.Dr N.(przenosz¹c siê wraz z Sandy od obecnego ¿ycia do œwiata dusz i zpowrotem) - I nauczy³ siê?P.- O, tak.Pod koniec Keith uspokoi³ siê, zaakceptowa³ i docenia³ to, co dlaniego robiliœmy.DrN.- Czy jest coœ, co chcia³abyœ wyjaœniæ w zwi¹zku ze sposo­bem, w jakiKeith przygotowa³ siê na to ¿ycie z tob¹?P.(d³ugie milczenie, wreszcie twarz pacjentki przybiera wyraz œwiadcz¹cy, ¿epodjê³a jak¹œ decyzjê) - Opowiem ci o tym.Do­brze bêdzie o tym porozmawiaæ.dotychczas nikomu tego nie mówi³am (zaczyna p³akaæ, a ja staram siê j¹uspokoiæ).Dr N.- Nie musimy o tym mówiæ, jeœli to jest zbyt bolesne.P.- Nie, chcê to opowiedzieæ, (bierze g³êboki oddech) Kiedy przygotowywaliœmysiê do wejœcia w to ¿ycie, dowiedzia³am siê, ¿e mam byæ najstarszym dzieckiem wnaszej rodzinie i po­jawiê siê pierwsza.Tu¿ przed nadejœciem mojego czasuodbyli­œmy z Keithem d³ug¹ rozmowê.Powiedzia³, ¿e jest przygotowany nacierpienie, ale kiedy stanie siê ca³kowicie bezw³adny - kiedy nie bêdzie ju¿móg³ tego wytrzymaæ - mam wy³¹czyæ jego system pod­trzymywania ¿ycia i uwolniægo.Dr N.- Mia³aœ zamiar zrobiæ to w szpitalu?P.- Podczas tamtej rozmowy przygotowaliœmy siê na to, ale potem okaza³o siê,dziêki Bogu, ¿e na ostatnie siedem tygodni Keitha odes³ano do domu, couproœci³o nasz plan.Dr N.- Czy chodzi³o o ból? Z pewnoœci¹ Keith dostawa³ œrodki przeciwbólowe.P.- W grê wchodzi³a tylko morfina.Ostatnie siedem tygodni by³o straszne,pomimo respiratora i œrodków przeciwbólowych.Pod koniec jego p³uca by³y takzaatakowane, ¿e nie móg³ siê ru­szaæ ani mówiæ.Dr N.- Opowiedz mi o tym planie, który obmyœliliœcie z Keithem w œwiecie dusz,przed rozpoczêciem ¿ycia.P.(wzdycha) - Zaczêliœmy nasze przygotowania od stworzenia ³Ã³¿ka i systemupodtrzymuj¹cego ¿ycie, który Keith zobaczy³ pod­czas pokazu w saliprojekcyjnej.Pamiêta³ ka¿dy szczegó³.Potem æwiczyliœmy, bo przypuszcza³am, ¿ebêdê musia³a wyprowadziæ w pole lekarzy i pielêgniarki.Uczy³am siê obs³ugiwaæto urz¹dze­nie i studiowa³am rozwój objawów choroby Keitha.Przeæwiczyli­œmyznaki, które Keith mia³ mi daæ, kiedy bêdzie gotowy na uwol­nienie od cierpieñ.W koñcu poprosi³, bym mu przyrzek³a, ¿e nie zmieniê zdania i nie zawaham siê wkluczowym momencie.Chêt­nie mu to obieca³am.Gdy Sandy wysz³a z hipnotycznego transu i odzyska³a pe³n¹ œwia­domoœæ,przedyskutowaliœmy rolê, jak¹ odegra³a w œmierci brata.Po­wiedzia³a, ¿e kiedypoczu³a osobliwy zapach czy te¿ „odór œmierci" z okolic gard³a Keitha,wiedzia³a ¿e nadszed³ czas, by siê przygotowaæ.Pragnê dodaæ, ¿e ten cielesnysymptom niekoniecznie oznacza³, i¿ zbli­¿a siê œmieræ Keitha.Niemal bezzastanowienia Sandy szepnê³a bratu do ucha: „Keith, jesteœ gotów do odejœcia?"W odpowiedzi otrzyma³a ustalony wczeœniej znak.Keith trzykrotnie zamruga³oczami, co ozna­cza³o potwierdzenie.Wówczas spokojnie wy³¹czy³a systempodtrzy­mywania ¿ycia.Przyby³y póŸniej do domu lekarz zasta³ system ponow­niew³¹czony i stwierdzi³ zgon Keitha.Przez resztê tamtego dnia nie doœwiadcza³a ¿adnego poczucia winy.Dopiero wnocy, gdy ju¿ le¿a³a w ³Ã³¿ku, zaczê³a mieæ w¹tpliwoœci i za­stanawiaæ siê nadswoj¹ automatyczn¹ reakcj¹.Po d³ugim wierceniu siê i przewracaniu z boku nabok zapad³a wreszcie w niespokojny sen.Wkrótce przyœni³ jej siê Keith.Uœmiechaj¹c siê z wdziêcznoœci¹ oznaj­mi³, ¿e zrobi³a wszystko doskonale i ¿ej¹ kocha.Kilka tygodni póŸniej, podczas uprawiania medytacji, Sandy mia³awizjê swego brata siedz¹­cego na ³awce i rozmawiaj¹cego z „dwoma mnichamiubranymi w uro­czyste szaty".Keith odwróci³ siê do niej, rozeœmia³ ipowiedzia³: „Wy­trzymaj tam jeszcze trochê, siostrzyczko!"Wed³ug ludzi g³êboko wierz¹cych ¿ycie cz³owieka nie nale¿y do nie­go, lecz doBoga.Jakkolwiek prawd¹ jest, i¿ otrzymujemy nasze cia³a dziê­ki aktowi boskiejkreacji, to ostatecznie ¿ycie ka¿dego cz³owieka jest jego w³asnoœci¹.Wdzisiejszych czasach kwestia prawa do œmierci jest gor¹co dyskutowana w krêgachprawniczych, szczególnie w odniesieniu do po­mocy udzielanej przez lekarzy przysamobójstwach osób nieuleczalnie chorych.Twierdzi siê, ¿e skoro œmieræ stanowiostami akt dramatu ¿ycia, a my chcemy, by ten fina³owy akt odzwierciedla³ naszœwiatopogl¹d, po­winniœmy mieæ do niej prawo, bez wzglêdu na religijne czymoralne prze­konania wiêkszoœci spo³eczeñstwa.Pogl¹d przeciwny g³osi, i¿ jeœli¿ycie jest darem, my zaœ jesteœmy jego depozytariuszami, poci¹ga to za sob¹okreœlone moralne obowi¹zki, niezale¿nie od naszych uczuæ.Wiedz¹c to co wiem osposobie, w jaki nasze dusze wybieraj¹ ¿ycie i o u¿ytku, jaki czyni¹ z wolnejwoli, by wprowadzaæ w nim zmiany, jestem przekonany, ¿e mamy prawo wybraæœmieræ, kiedy cierpienie odbiera ¿yciu wszelk¹ wartoœæ, a nie ma ju¿ ¿adnejnadziei na wyzdrowienie.Zamiarem istot czu­waj¹cych nad naszymi ¿ywotami niejest przed³u¿anie degradacji naszego cz³owieczeñstwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •