[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wytê¿a³ wzrok, a inni robili to samo.- To z³udzenie - odezwa³ siê po chwili Russell.- Obraz z projektoraumieszczonego nie dalej ni¿ kilometr od nas.Z bardzo nowoczesnegowideoprojektora, ale mimo to nie uda³o im siê wyeliminowaæ lekkiego dr¿enia.- W takim razie co pan proponuje? — zapyta³ Seth.- Je¿eli ma pan racjê, to niema sensu do niego iœæ, bo go po prostu nie ma.- Jest, ale nie w tym miejscu - poprawi³ go Russell.-To, co widzimy, jestz³udzeniem, ale prawdziwy Budynek na pewno istnieje i s¹dzê, ¿e jest gdzieœniedaleko st¹d.- Na jakiej podstawie pan tak twierdzi?- Znam metody, jakimi pos³uguje siê Interplan Zachód.To z³udzenie ma na celuoszukanie tych, którzy wiedz¹ o istnieniu Budynku i maj¹ nadziejê go odszukaæ.Kiedy to widz¹, myœl¹, ¿e im siê uda³o.Je¿eli ktoœ nie wie, ¿e gdzieœ wokolicy powinien byæ Budynek, nie zwróci na to ¿adnej uwagi.Ten sposóbsprawdzi³ siê znakomicie w czasie wojny miêdzy Interplanem Zachód i wyznawcamikultu wojowników z Rigel 10.Pociski Rigelan spada³y bez przerwy na obrazynaszych kompleksów przemys³owych, bo ten rodzaj iluzji pozostawia wyraŸny œladna ekranach radarów i skanerów komputerowych.Ma pó³materialn¹ strukturê i niejest mira¿em w œcis³ym znaczeniu tego s³owa.- Có¿, pan chyba coœ wie na ten temat - powiedzia³a Betty Jo Berm.- Jest panekonomist¹ i na pewno interesowa³ siê pan tym, co siê dzieje podczas wojny zkompleksami przemys³owymi.- Mimo to jej g³os nie zdradza³ wiêkszegoprzekonania.- Czy w³aœnie dlatego siê odsuwa, kiedy siê do niego zbli¿amy? - zapyta³Morley.- Po tym go pozna³em - odpar³ Russell.- Proszê nam powiedzieæ, co powinniœmy zrobiæ - poprosi³a go Maggie Walsh.- Zastanówmy siê.- Russell westchn¹³ i zamyœli³ siê.Pozostali czekalicierpliwie.- Prawdziwy Budynek mo¿e byæ wszêdzie.Nie istnieje ¿aden sposób,¿eby odró¿niæ go z daleka od z³udzenia, bo gdyby istnia³, ca³a metoda niemia³aby najmniejszego sensu.Wydaje mi siê.— Wyci¹gn¹³ przed siebie rêkê.—Wydaje mi siê, ¿e ca³y ten p³askowy¿ stanowi z³udzenie, a œciœlej mówi¹c,negatywn¹ halucynacjê oddzia³uj¹c¹ na ka¿dego, kto patrzy w tamt¹ stronê.Znegatywn¹ halucynacj¹ mamy do czynienia wtedy, kiedy nie widzimy tego, copowinniœmy widzieæ - wyjaœni³.- W porz¹dku - mrukn¹³ Thugg.- ChodŸmy na ten p³askowy¿.- Bêdziemy musieli przejœæ przez rzekê - zauwa¿y³a Mary Morley.- Czy Specktowsky pisze coœ na temat chodzenia po wodzie? - zapyta³ Wade FrazerMaggie Walsh.- Teraz bardzo by siê nam to przyda³o.Rzeka wygl¹da na cholernieg³êbok¹, a wczeœniej ustaliliœmy, ¿e nie bêdziemy jej forsowaæ.- Rzeka te¿ mo¿e byæ z³udzeniem - zauwa¿y³ Seth Morley.- Jest prawdziwa.- Russell podszed³ do samego brzegu, nachyli³ siê izaczerpn¹³ garœæ wody.- Zupe³nie serio: czy Specktowsky wspomina coœ o chodzeniu po wodzie? -powtórzy³a Betty Jo pytanie Frazera.- Mo¿na to zrobiæ, ale tylko wtedy, gdy jest siê w towarzystwie Boga - odpar³aMaggie.- Bóg poprowadzi jego, lub ich, na drug¹ stronê.Bez jego pomocy ka¿dyutonie.- Mo¿e pan Russell jest Bogiem - zauwa¿y³ Thugg, po czym doda³, zwracaj¹c siêbezpoœrednio do niego: — Jest pan jedn¹ z Manifestacji Boga? Przyby³ pan, ¿ebynam pomóc? Jest pan Chodz¹cym po Ziemi?- Obawiam siê, ¿e nie - odpowiedzia³ Russell swoim spokojnym, obojêtnym g³osem.- Proszê nas poprowadziæ przez wodê - za¿¹da³ Seth Morley.- Nie mogê.Jestem tylko cz³owiekiem, jak wy wszyscy.- Mimo to niech pan spróbuje - nie ustêpowa³ Seth.- To dziwne, ¿e wziêliœcie mnie za Chodz¹cego po Ziemi - powiedzia³ Russell.-Ju¿ kiedyœ mi siê to zdarzy³o.Pewnie dlatego, ¿e nie prowadzê osiad³ego ¿yciai wszêdzie jestem obcy, a jeœli uda mi siê zrobiæ coœ m¹drego, ktoœ natychmiastwpada na genialny pomys³, ¿e muszê byæ trzeci¹ Manifestacj¹ Boga.- Bo mo¿e pan ni¹ jest - odpar³ Morley, przypatruj¹c mu siê uwa¿nie.Usi³owa³sobie przypomnieæ, jak wygl¹da³ Chodz¹cy po Ziemi, kiedy objawi³ mu siê wkibucu Tekel Upharsin.Podobieñstwo by³o niewielkie, lecz dziwne przeczucie wdalszym ci¹gu szepta³o mu do ucha, ¿e jego podejrzenia s¹ s³uszne.Dopad³o gobez ostrze¿enia: w jednej chwili uwa¿a³ Russella za zwyczajnego cz³owieka, aju¿ w nastêpnej dostrzeg³ w nim wcielenie Boga.Nadal tak uwa¿a³.- Wiedzia³bym, gdybym nim by³ - przekonywa³ ich Russell.- Mo¿e pan wie.Mo¿e pan Morley ma racjê - powiedzia³a Maggie Walsh.Ona tak¿etaksowa³a uwa¿nym spojrzeniem Russella, który sprawia³ wra¿enie lekkoza¿enowanego.- Je¿eli pan nim jest, to prêdzej czy póŸniej i tak siê dowiemy.- Widzia³a pani kiedyœ Chodz¹cego? - zapyta³ j¹ Russell.- Nie.- Nie jestem nim.- Mo¿e po prostu wejdŸmy do tej cholernej wody i przekonajmy siê, czy uda namsiê przejœæ na drug¹ stronê - zaproponowa³ zniecierpliwiony Thugg.- Je¿elibêdzie za g³êboka, to do diab³a z tym wszystkim.Wrócimy i ju¿.Ja idê.-Ruszy³ w kierunku rzeki i zacz¹³ wchodziæ w b³êkitnoszar¹ wodê, zanurzaj¹c siêcoraz bardziej.Inni poszli za nim.Dotarli na drugi brzeg bez ¿adnych k³opotów.Rzeka na ca³ej swej szerokoœciby³a stosunkowo p³ytka.Odczuwaj¹c coœ w rodzaju zawodu, czekali, a¿ wodaocieknie z ich ubrañ.Zamoczyli je tylko do pasa.- Ignatz Thugg, Manifestacja Boga - przemówi³ Wade Frazer.- Poskramiaj¹cyrzeki i uciszaj¹cy tajfuny.Nigdy bym siê nie domyœli³.- Nawzajem - warkn¹³ Thugg [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •