[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.od tych cz³onków naszej gildii, którzy za wszelk¹ cenê chc¹ zachowaæzawodowy presti¿.Doktor Hendrix pobêbni³ palcami w porêcz.- Jones.- przemówi³ po d³u¿szej pauzie -.chcia³bym, ¿eby pan mniew³aœciwie zrozumia³.Kelly jest zdania, ¿e powinniœmy pana zatrzymaæ u siebiena sta³e.- Oh.- Proszê jednak nie wyobra¿aæ sobie, ¿e wie pan wiêcej, ni¿ my wszyscy razemwziêci tylko dlatego, ¿e zmagazynowa³ pan w pamiêci ca³¹ bibliotekêastronautyki.- Sk¹d¿e znowu, sir,- W istocie jest pan niezbêdny w sterowni.Ale ci nieliczni cnotliwi, którzysiê ju¿ tam znajduj¹, musz¹ siê cechowaæ niezwyk³¹ sumiennoœci¹, poczuciemobowi¹zku, znakomit¹ znajomoœci¹ sprzêtu, nies³ychan¹ pieczo³owitoœci¹ idrobiazgowoœci¹, oddaniem oraz wiernoœci¹ dla pracy, za³ogi, statku iwszystkich, którzy sprawuj¹ nad nimi w³adzê.Kelly nie potrzebujefotograficznej pamiêci.Wystarcza mu zupe³nie normalna, byleby by³a po³¹czona zinteligencj¹ i prawoœci¹.tego wymaga od nas zawód.S¹dzê, ¿e ja sam, bêd¹cdowódc¹, tak¿e mia³ bym podobne ¿yczenia wobec w³asnej za³ogi.- Zrobiê wszystko, co tylko bêdzie w mojej mocy, sir.- Myœlê, ¿e wkrótce zostanie pan ca³kiem niez³ym kartografem.Rozmowa zmierza³aku koñcowi.Max powsta³.- Aha.jeszcze coœ.- Tak, sir?.- Istniej¹ wystarczaj¹ce powody natury dyscyplinarnej, dla których cz³onkowieza³ogi powinni siê trzymaæ z dala od pasa¿erów.- Wiem, sir.- Max prze³kn¹³ tê gorzk¹ pigu³kê bez mrugniêcia okiem.- Proszê wiêc postêpowaæ zgodnie z zasadami.Pracownicy mego wydzia³uprzyk³adaj¹ do tego punktu regulaminu szczególn¹ wagê choæby tylko dlatego, ¿ejest to bardzo ciê¿ki sprawdzian ich kwalifikacji.Zbity jak pies, opuœci³ Max kabinê.Wchodz¹c do œrodka przypuszcza³, ¿e zostanie wynagrodzony za swe niezwyk³eosi¹gniêcia.Wychodz¹c, mia³ uczucie, ¿e jest kompletnym zerem i tak te¿ zosta³oceniony.10W nastêpnym tygodniu ani razu nie spotka³ siê z Samem - plan zajêæ by³ takbardzo napiêty, ¿e po prostu nie mia³ czasu na sk³adanie wizyt.Lecz i Sam niepró¿nowa³.Tak, jak wszystkie du¿e statki, "Asgard" posiada³ w³asn¹ s³u¿bêporz¹dkow¹, sk³adaj¹c¹ siê z doœwiadczonych, wypróbowanych ludzi,przydzielonych pod bezpoœredni¹ komendê pierwszego oficera.Dziêki swemu talentowi i ¿y³ce do polityki Sam wkrótce doszed³ do stanowiskaszefa policji w oddziale rachmistrzowskim.Oczywiœcie, ze swego zadaniawywi¹zywa³ siê doskonale.Nikomu nie wchodzi³ na odciski, tolerowa³ wszystkie uchybienia, za którymista³y pradawne obyczaje i nie dopuszcza³ jedynie do tych przewinieñ, któreszkodzi³y zdrowiu, bezpieczeñstwu lotu oraz jaskrawo wykracza³y przeciwko,dyscyplinie statku.Nawet jednak w tych przypadkach nie ci¹gn¹³ delikwentówprzed sêdziego, tylko za³atwia³ sprawy bez rozg³osu, cc odpowiada³o zarówno¿yczeniom Walthers'a i interesom za³ogi.Kiedy Maginnis - pracownik magazynów - zrobi³ zbyt du¿y u¿ytek z produktówdestylacji mr."Gi", Sam zabra³ go ze sob¹ do kambuza i otrzeŸwi³ czarn¹ kaw¹,a¿ wreszcie przesta³ œpiewaæ pijackie serenady, g³oœnym echem odbijaj¹ce siê postatku.Jednak nastêpnego dnia urz¹dzi³ mu ma³¹ wycieczkê w celach poznawczych- zawiód³ go a¿ na pok³ad H, od³o¿y³ swe insygnia w³adzy i sprawi³ mu porz¹dnelanie, które co prawda w niczym nie zaszkodzi³o urodzie delikwenta, ale odbi³osiê trwa³ym œladem w jego wra¿liwej duszy.W mrocznej przesz³oœci, niechêtnie ipó³s³Ã³wkami jedynie wyci¹ganej niekiedy na œwiat³o dzienne opanowa³ Sam tak¹sztukê walki, która pozwala³a nieuzbrojonemu cz³owiekowi przedzierzgn¹æ siê wmaszynê œmierci, bez zadawania jakichkolwiek ran.Oczywiœcie ofiarê wybra³ po d³ugim namyœle.Gdyby zg³osi³ ten przypadek doraportu, móg³by naraziæ nietykalnoœæ jednej ze œwiêtych krów, co zaniepokoi³obypozosta³ych.Dziêki swej dyplomacji nie narazi³ na szwank niczyjej reputacji,zaœ w osobie Maginnisa uzyska³ najgorliwszego poplecznika i propagandzistê.Ju¿ w chwili, gdy tylko trafi³ na "Aegarda" upatrzy³ sobie to stanowisko.Uprawnienia szefa policji pok³adowej siêga³y bardzo daleko, a dopóki niewkracza³ w interesy Kuipesa, Giordano i Dumonta, dopóki trzyma³ siê z dala od"sauny" oraz maszynowni, by³ najpotê¿niejszym cz³owiekiem na statku.W praktycemia³ w rêku wiêksz¹ w³adzê, ni¿ sam pierwszy oficer, gdy¿ by³ jego widzialnymcieniem i móg³ wejœæ tam, gdzie jemu ju¿ nie wypada³o.Taka wiêc by³a sytuacja,kiedy wyl¹dowali na planecie Garsona.Pierwsze l¹dowanie mia³o siê odbyæ na ogromnej skale, pozosta³oœci po WielkimWybuchu, w którego rezultacie powsta³ ca³y Wszechœwiat.Grawitacja mia³a tuwartoœæ o jedn¹ czwart¹ wy¿sz¹ od ziemskiej, co znacznie utrudnia³o ¿ycie, niemówi¹c ju¿ o metanowej atmosferze, uniemo¿liwiaj¹cej oddychanie.W Kosmosiejest wiele znacznie bardziej przyjemnych miejsc, niekiedy wprost stworzonychdla cz³owieka, nic wiêc dziwnego, ¿e mieszkañcy tej planety z najwiêksz¹przyjemnoœci¹, opuœciliby to ponure otoczenie, gdyby nie fakt, ¿e znajdowa³asiê tu stacja tranzytowa dla statków, podró¿uj¹cych na Thetê Centauri.Dlategote¿ planeta Garsona by³a jednym z punktów kluczowych transportu Unii Solarnej.Max wyszed³ tylko raz na zewn¹trz, lecz i to by³o zbyt ciê¿kim prze¿yciem, abychcia³ je powtórzyæ.Kolonia mieœci³a siê czêœciowo pod kopu³¹, czêœciowo pod powierzchni¹ ziemi.Najpierw zaskoczy³ go fakt, ¿e nie musi siê przebieraæ w skafander pró¿niowy -po prostu œluzê statku po³¹czono rêkawem ze œluz¹ kolonii.Sam skierowa³ siê odrazu do podziemi.Max zaprotestowa³.- Rozejrzyjmy siê najpierw na górze.- Nic tu nie ma do ogl¹dania - odpar³ krótko - Tylko hotel, kilka marnych, leczdrogich sklepów oraz restauracyjki dla pasa¿erów.Czy masz ochotê wydaæ ca³y¿o³d na ¿ylasty sznycel?- Nie.Po prostu chcia³bym nieco pozwiedzaæ.Skoro ju¿ tu jestem, powinienemskorzystaæ z okazji.Gdy l¹dowaliœmy, nic nie widzia³em, a teraz mogê tylkoobejrzeæ ten rêkaw od œluzy do œluzy.To trochê za ma³o.- Tam, na zewn¹trz, nie ma nic do ogl¹dania, oprócz gêstej, ¿Ã³³tej mg³y, któranigdy siê nie podnosi.Jest jeszcze gorzej, ni¿ naWenus.Ale skoro chcesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]