Robert Harris Vaterland (2)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gliniarz wydar� mu z r�ki legitymacj� i przytkn�� j� do oczu.� Nikt mi nie mówi� o �adnej inwigilacji, Herr Sturmbannf�hrer.Co to zaoperacja? Kto jest obserwowany?� Wszyscy.Komuni�ci.Masoni.Studenci.S�owianie.� Nikt mi o tym nie powiedzia�.Musz� sprawdzi�.March zacisn�� r�ce na kierownicy, �eby opanowa� ich dr�enie.� Przestrzegamy ciszy w eterze.Je�li j� naruszysz, Heydrich osobi�cie przerobici jaja na spinki do mankietów.Masz to jak w banku.A teraz oddaj milegitymacj�.Z twarzy orpowca nie znika�y w�tpliwo�ci.Przez chwil� wygl�da�, jakby mia�zamiar wywlec Marcha z samochodu, ale potem powoli odda� mu legitymacj�.� No nie wiem.� Dzi�kuj� za wspó�prac�, Unterwachtmeister.� March zakr�ci� szyb�, zamykaj�cw ten sposób dyskusj�.Minuta po dziewi�tej.Charlie i Nightingale wci�� pogr��eni byli w rozmowie.Xavier spojrza� w lusterko.Gliniarz cofn�� si� kilka kroków, stan�� w miejscui wpatrywa� si� w samochód.Przez chwil� si� namy�la�, a potem najwyra�niejpodj�� decyzj� � podszed� do swego motocykla i podniós� do ust mikrofon.March zakl�� pod nosem.Zosta�y mu najwy�ej dwie minuty.Nadal ani �ladu Luthera.A potem zobaczy� go.Z Wielkiego Pa�acu wynurzy� si� ubrany w postrz�pionepalto m�czyzna w grubych oprawkach okularów.Przez chwil� sta� w miejscu,rozgl�daj�c si� dooko�a i opieraj�c d�o� o jedn� z granitowych kolumn, takjakby ba� si� jej pu�ci�.A potem z wahaniem ruszy� powoli w dó� schodów.March zapali� silnik.Charlie i Nightingale wci�� stali odwróceni plecami do Luthera.Szed� prosto wich stron�.Szybciej.Szybciej.Obejrzyj si� za siebie, na lito�� bosk�!W tym momencie Charlie obróci�a si�.Zobaczy�a starca i rozpozna�a go.Lutherwyci�gn�� r�k� niczym wyczerpany, dop�ywaj�cy do brzegu p�ywak.To si� nie mo�e uda�, pomy�la� nagle March.Co� jest nie w porz�dku.Co�, czegonie przewidzia�em.Luther mia� do Charlie nie wi�cej ni� pi�� metrów, kiedy nagle znikn�a jegog�owa.Rozprys�a si� w podmuchu czerwonych mokrych trocin; a potem cia�o starcarun�o do przodu i stoczy�o si� po schodach, a Charlie podnios�a r�k�,zas�aniaj�c twarz przed bryzgami krwi i mózgu.Sekunda.Pó�torej.Dopiero teraz przez Adolf Hitler Platz przetoczy� si� terkotszybkostrzelnego karabinu maszynowego.Przestraszone go��bie wzbi�y si� wpowietrze i zawirowa�y niczym strz�py szarego papieru nad ca�ym placem.Ludzie zacz�li krzycze�.March wrzuci� bieg, w��czy� kierunkowskaz i wjecha� na jezdni�, nie zwracaj�cuwagi na w�ciek�e tr�bienie.Przeci�� jedno pasmo, potem nast�pne; jecha� jakcz�owiek, który uwierzy�, �e nie mo�e mu si� sta� nic z�ego; jakby od kolizjimog�a go uchroni� sama tylko wiara i si�a woli.Widzia�, jak wokó� cia�a, zktórego �cieka�y w dó� krew i mózg, zgromadzi�a si� ma�a grupka.S�ysza�policyjne gwizdki.Ze wszystkich stron zbli�a�y si� czarne mundury � widzia�w�ród nich Globusa i Krebsa.Nightingale z�apa� Charlie za rami� i odci�gn�� na bok, kieruj�c si� w stron�jezdni.Xavier wcisn�� hamulec.Dyplomata otworzy� na o�cie� drzwiczkisamochodu, wepchn�� Charlie na tylne siedzenie i wcisn�� si� w �lad za ni�.Trzasn�y zamykane drzwi; volkswagen skoczy� do przodu.Zostali�my zdradzeni.W konferencji uczestniczy�o czterna�cie osób; nie ocala�a �adna z nich.Widzia� wyci�gni�t� r�k� Luthera, tryskaj�c� z jego szyi fontann� krwi, wal�cysi� w dó� tu�ów.Biegn�cego Globusa i Krebsa.Luther zabra� swoj� tajemnic� dogrobu; nie by�o ju� ratunku.Zdradzeni.Zajecha� na podziemny parking przy Rosen Strasse, niedaleko gie�dy, tam gdziekiedy� sta�a synagoga i gdzie najch�tniej spotyka� si� ze swoimi informatorami.Czy mo�na sobie by�o wyobrazi� bardziej odludne miejsce? Wyj�� bilet z automatui wjecha� samochodem na strom� ramp� zjazdow�.Opony mlaska�y po betonie;�wiat�o reflektorów wy�awia�o z ciemno�ci stare, przypominaj�ce skalne rysunkiplamy po oleju i w�glu.Poziom drugi by� pusty � w sobot� finansowa dzielnica Berlina zamienia�a si� wpustyni�.March zaparkowa� w centralnej zatoce.Kiedy zgasi� silnik, zapad�akompletna cisza.Nikt si� nie odzywa�.Charlie czy�ci�a swój p�aszcz papierow� chusteczk�.Nightingale zamkn�� oczy i odchyli� g�ow� do ty�u.Nagle Xavier waln��pi�ciami w kierownic�.� Komu powiedzia�e�? Amerykanin otworzy� oczy.� Nikomu.� Ambasadorowi? Ludziom w Waszyngtonie? Rezydentowi wywiadu?� Powiedzia�em ju�: nikomu.� W jego g�osie zabrzmia� gniew.� To nic nie da � odezwa�a si� Charlie.� To obra�liwe i absurdalne.Chryste, wy dwoje.� Rozwa�my wszystkie mo�liwo�ci.� March zacz�� wylicza� je na palcach.�Luther sam si� komu� wygada�: �mieszne.W budce przy Biilow Strasse za�o�onyby� pods�uch: niemo�liwe.Nawet Gestapo nie sta� na to, �eby pods�uchiwa�wszystkie budki telefoniczne w Berlinie.Doskonale.Wi�c mo�e pods�uchano nas wnocy w �azience? Ma�o prawdopodobne, skoro sami ledwie si� s�yszeli�my.� Dlaczego kto� musia� kogo� pods�ucha�? Mo�e po prostu szli za Lutherem?� W takim razie dlaczego nie zgarn�li go wcze�niej? Dlaczego zastrzelili go wmiejscu publicznym dok�adnie wtedy, kiedy zamierza� si� skontaktowa�?� Patrzy� prosto na mnie.� Charlie skry�a twarz w d�oniach.� To wcale nie musia�em by� ja � o�wiadczy� Nightingale.� Przeciek móg� równiedobrze pochodzi� od którego� z was.� Jakim cudem? Ca�� noc byli�my razem.� Tego jestem pewien � sykn�� w�ciekle i z�apa� za klamk�.� Powinna� wróci� zemn� do ambasady, Charlie.Teraz.Wsadzimy ci� do pierwszego samolotu,wylatuj�cego dzi� w nocy z Berlina, i b�dziemy si� modli�, �eby nikt nieskojarzy� ci� z tym, co si� sta�o.Chod�.Potrz�sn�a g�ow�.� Je�li nie martwisz si� o siebie, pomy�l o swoim ojcu.� A co on ma z tym wspólnego? � zapyta�a sceptycznie.Amerykanin wygramoli� si�z volkswagena.� Nie powinienem nigdy godzi� si� na to szale�stwo.Jeste� g�upia jak but.Aten facet � powiedzia�, kiwaj�c g�ow� w stron� Marcha � jest ju� martwy.Odszed� od samochodu.Odg�osy jego kroków odbija�y si� echem od �cian parkingu� z pocz�tku g�o�no, potem coraz ciszej.Trzasn�y zamykane metalowe drzwi iNightingale znikn�� im z oczu.Xavier spojrza� na Charlie w lusterku.Wydawa�a si� bardzo ma�a, zwini�ta wk��bek na tylnym siedzeniu.Gdzie� daleko rozleg� si� jaki� ha�as [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Search

Podstrony