[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak Florence darzy mnie uczuciem drapie¿nym i nienasyconym.Nigdy jej nie doœæ wywalania na mnie ga³.Kiedy mówiê, omdlewa.Moje pomiêtespodnie, wyœwiechtane koszule, trzydniowy zarost, rzadkie siwe w³osy, ostatniœwiadkowie czarnej, gêstej czupryny, ¿Ã³³te zêby, pryszcze na podbródku - wprostrozp³ywa siê nad tym wszystkim.Kocha mnie mi³oœci¹ niedorzeczn¹, bezwzglêdn¹ i godn¹ po¿a³owania.Myœl, ¿emóg³bym j¹ zostawiæ dla innej kobiety, doprowadza j¹ do szaleñstwa.¯yjeow³adniêta t¹ masochistyczn¹ obsesj¹, wci¹¿ czujna, gotowa wykryæ rywalkê wpierwszej lepszej babci klozetowej.Przyk³adowo w restauracji, gdy wracam z toalety, rzuca niby od niechcenia:- Jak wygl¹da³a?- Kto?- Pisuardesa!Biada, jeœli odpowiem, ¿e ju¿ nie pamiêtam.- Na to mnie nie nabierzesz.Wymyœl coœ bardziej przekonuj¹cego! Po czymnastêpuj¹ ³zy, gro¿enie samobójstwem i przyobiecywanie zemsty.Przewa¿nie kreœlê lapidarny portret, staraj¹c siê, by mia³ charakterobiektywny:- Blondynka, jakieœ trzydzieœci lat, w miarê korpulentna, w ciemnychpoñczochach.Florence przygl¹da mi siê uwa¿nie.- Nie k³am.Wiesz, ¿e pójdê to sprawdziæ.I naprawdê idzie.Doprowadzi³a do tego, ¿e aby nie daæ siê przy³apaæ nanieœcis³oœciach, ryzykuj¹c pos¹dzenie o jakieœ odchylenia od normy, znajwiêksz¹ uwag¹ przygl¹dam siê babciom klozetowym i staram siê zapamiêtaæka¿dy szczegó³.- A jej nogi, s³ynne nogi w ciemnych poñczochach, do jakiej wysokoœci mog³eœ jewidzieæ?- Do kolan.Mia³a sukniê do kolan.- Siedzia³a czy sta³a?- Siedzia³a.- Z nogami szeroko rozstawionymi czy skrzy¿owanymi? Tutaj dam ju¿ spokój, aleprzyznacie, ¿e to nie do wytrzymania.Poza tym wiem doskonale, ¿e przedpójœciem na obiad Florence przeprowadza³a œledztwo na temat pisuardes.Wybórrestauracji uzale¿nia³a od wygl¹du babci klozetowej.I oczywiœcie od urodykelnerek, choæ te ostatnie tak bardzo jej nie niepokoi³y, gdy¿ kontakt z nimiprzebiega³ w jej obecnoœci.Najczêœciej babcia klozetowa dostawa³a ³adn¹ sumkêza szczegó³owe sprawozdanie na temat mojego zachowania podczas pobytu wtoalecie.Pisuardesy ze wszystkich eleganckich restauracji i modnych lokali w Pary¿usta³y siê przekleñstwem Florence.Dosz³o do tego, ¿e powstrzymywa³em siê od sikania, ¿eby tylko nie daæ siêwci¹gn¹æ w to wariactwo.Ale we Florence budzi³o to nieufnoœæ.- Cos takiego, pijesz ju¿ trzeci¹ pó³litrow¹ szklanicê piwa i nie idziesz dotoalety? Nie pragniesz spotkaæ siê ze swoj¹ Dulcyne¹?- Jak¹ znowu Dulcyne¹?- Z t¹ dziwk¹, pisuardes¹.Jestem przekonana, ¿e coœ jest miêdzy wami!- Daj¿e spokój, Florence, nie pojmujê ciê.Nawet nie wiem, jak ona wygl¹da!- Akurat! Jesteœmy tutaj ju¿ trzeci raz, a ty nie pamiêtasz? Brunetka z du¿ymbiustem, takim jak lubisz.- Brunetka? Byæ mo¿e.Florence wybucha.- Uprzedzam ciê, ¿e w³aœnie kupi³am tê firmê.Wyrzucê j¹, tê twoj¹ pisuardesê.W zawodzie jest skoñczona.Zostanie wpisana na czarn¹ listê.- A tam!Udajê niewzruszonego, choæ jestem daleki od takiego stanu, bo teraz to ju¿naprawdê okropnie chce mi siê laæ, ale to najmniej w³aœciwy moment.Florencegotowa pomyœleæ, ¿e idê wygadaæ w toalecie to, co przed chwil¹ us³ysza³em.I w rezultacie? Robiê w gacie, co podkreœla mój styl kloszarda.Rozsiewam zapach bia³ego burgunda.W gruncie rzeczy, mo¿e to w³aœnie ten niepowtarzalny aromat podoba siêFlorence?J ak wpad³em na pomys³ Manifestu Frufru?Przygotowywa³em sa³atkê z kapusty i uderzy³o mnie podobieñstwo miêdzy liœæmikapusty a halkami dziewcz¹t tañcz¹cych kankana.Jakiœ czas póŸniej w telewizji lecia³ film porno.Powalaj¹cy.Poczu³em có¿ nakszta³t têsknoty za frufru.Potem by³ program kulturalny, poœwiêcony futurystom.Frufru, ale tak stare, takbardzo stare, ¿e prawie w stanie rozk³adu.Myœla³em intensywnie.Zasn¹³em.Rano.zaraz po przebudzeniu, zasiad³em do maszyny i sp³odzi³em manifest:MANIFEST FRUFRU"My, mi³oœnicy frufru, zdecydowaliœmy siê po³¹czyæ w celu skumulowania naszychjednostkowych energii.Chcemy u³atwiaæ, prowokowaæ i pomna¿aæ drobne jedwabistewstrz¹sy, pojawiaj¹ce siê w strategicznych czêœciach cia³a i umys³u.Frufru odkrywa wymyœlone przestrzenie, rozci¹gaj¹ce siê wokó³ bram percepcji.Frufru przywiera do obywatela, zdobywa jego odbicie i zachowuje wizerunekjeszcze d³ugo po tym, jak wiatr Historii rzuci tego¿ osobnika w nicoœæ.Podobnie jak bielizna osobista, sztuka ³atwo siê gniecie i brudzi.A œwie¿oœæ iczystoœæ powinna stanowiæ jej najwa¿niejsz¹ cechê.Czy¿ jest coœ bardziej brudnego i zje³cza³ego ni¿ stara futurystycznaskarpeta?Powietrze powinno swobodnie przep³ywaæ nad p³Ã³tnami, pod ¿aglami, miêdzyw³oskami i pod gwiazdami.Sfera intymna, zawsze skrywana, promienieje jednak œwiat³em jaœniejszym odwszystkich reflektorów awangardy socjokultury.W¹tpliwi moraliœci i doradcy artystyczni patrz¹ na nas srogo.A mnie to zwisa: powaga nie jest niczym wiêcej jak brudem gromadz¹cym siê wpustych g³owach.W czasach gdy rynek sztuki oferuj¹cy zgni³e pyry przechodzi radosny kryzys,sklepikarze nie wiedz¹, jak pozbyæ siê swojej tandety.Sprzedaj¹ j¹ sobienawzajem ze starczym uporem i z przera¿eniem patrz¹, jak ich œciany pokrywaj¹siê gównem.Oni w³aœnie, jak i wielu innych, nie pojêli wa¿nej lekcji higieny udzielonejprzez starych mistrzów: sztukê nale¿y zmieniaæ, tak jak zmienia siê majtki, zewzglêdu na mi³oœæ do niej, wygodê i dobre samopoczucie.Miêdzy zwojami mózgowymi i zwojami jelit Frufru trzepocze siê jak oœlepionaœwiat³em æma miêdzy dwoma aba¿urami.Pojêtnym s³uchaczom czeœæ!"W chodzê do pubu, siadam przy stoliku i zamawiam kawê
[ Pobierz całość w formacie PDF ]