[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bój siê, g³upia dziewczyno! Posmakuj mego oddechu i wiedz, ¿e jesteœ skazana!Czarne p³uca rozprê¿y³y siê, zamieniaj¹c powietrze które wch³onê³y w œmierdz¹cyob³ok rozpaczy.Nagle rozpad³ siê kamieñ na krawêdzi w¹wozu.Spadniêcie smoka by³o dla Regisa niewielk¹ pociech¹.Uda³o mu siê wci¹gn¹æBruenora z powrotem do przedpokoju, lecz nie mia³ pojêcia, co robiæ dalej.Zty³u zbli¿a³a siê nieustaj¹ca pogoñ psów cienia, by³ oddzielony od Wulfgara iCatti-brie, a nie odwa¿y³ siê przejœæ przez jaskiniê, nie bêd¹c pewnym, ¿esmoka rzeczywiœcie nie ma.Spojrza³ na pobite i pokryte krwi¹ cia³o swegonajstarszego przyjaciela, nie maj¹c najmniejszego pojêcia, jak móg³by mu pomóc,a nawet czy Bruenor w ogóle ¿yje.Tylko zaskoczenie opóŸni³o wrzask radoœci,gdy Bruenor otworzy³ jedno ze swych szarych oczu i mrugn¹³ nim.* * * * *Drizzt i Entreri rozp³aszczyli siê na œcianie, gdy kamienna lawina zezdruzgotanej pó³ki sp³ynê³a w dó³ niebezpiecznie blisko nich.Przelecia³a oboki po chwili Drizzt pocz¹³ siê wspinaæ znowu, zdecydowany dotrzeæ do swychprzyjació³.Jednak znów musia³ siê zatrzymaæ i czeka³ zaniepokojony, gdy czarnasylwetka smoka spad³a obok niego, a potem szybko dosz³a do siebie i wzlecia³a zpowrotem w stronê brzegu urwiska.- I jak? - zapyta³ Regis krasnoluda.- Bruenor poruszy³ siê i chwiejnie stan¹³ na nogach.Mithrilowa zbrojawytrzyma³a ugryzienie smoka, lecz Bruenor by³ straszliwie zgnieciony i mia³rzêdy g³êbokich otaræ i prawdopodobnie z³amanych kilka ¿eber.Jednak twardykrasnolud nadal ¿y³ i nie zwa¿aj¹c na ból by³ zaniepokojony, a to z powoduwa¿niejszych zadañ stoj¹cych przed nim - zapewnienia bezpieczeñstwa jegoprzyjacio³om.- Gdzie jest ch³opiec i Catti-brie? - zapyta³ natychmiast, t³o z ujadaniaciemnych psów akcentowa³o desperacjê w jego g³osie.- W innym pokoju - odpar³ Regis, wskazuj¹c na prawo za drzwi do jaskini.- Cat! - krzykn¹³ Bruenor.- Jak siê czujesz? Po chwili pe³nej os³upieniaciszy, gdy¿ Catti-brie tak¿e nie spodziewa³a siê us³yszeæ znowu g³osu Bruenora,us³ysza³:- Wulfgar poszed³ walczyæ, jak siê obawiam! Smocze zaklêcie! Ale jeœli o mniechodzi, to uciekam st¹d! Psy bêd¹ tu prêdzej, ni¿ siê spodziewa³am!- Tak! - zgodzi³ siê Bruenor, chwytaj¹c siê z bólu za bok.- Widzia³aœ smoka?- Nie, tylko s³ysza³am bestiê! - dobieg³a niepewna odpowiedŸ.Bruenor popatrzy³na Regisa.- Spad³ i odt¹d nie pokaza³ siê - odpar³ halfling na pytaj¹cy wzrok krasnoluda,równie niepewny, czy Shimmergloom zosta³ tak ³atwo pokonany.- A wiêc nie mamy wyboru! - zawo³a³ Bruenor.- Idziemy do mostu! Mo¿eszprzyprowadziæ ch³opca?- Jego serce do walki zosta³o trochê oziêbione, nic wiêcej! - odpar³aCatti-brie.- Bêdziemy tam!Bruenor poklepa³ po ramieniu Regisa, udzielaj¹c wsparcia swemu zdenerwowanemuprzyjacielowi.- ChodŸmy wiêc! - rykn¹³ swym znanym, pe³nym przekonania g³osem.Regis uœmiechn¹³ siê, mimo przera¿enia, widz¹c znów dawnego Bruenora.Bezdalszych pochlebstw wyszed³ obok krasnoluda z pokoju.Gdy tylko zrobilipierwszy krok w stronê w¹wozu, czarny ob³ok, Shimmergloom, znów ukaza³ siê nadjego krawêdzi¹.- Widzisz to? - krzyknê³a Catti-brie.Bruenor wpad³ z powrotem do pokoju, tak¿e wyraŸnie widz¹c smoka.Los dosiêgn¹³go ze wszystkich stron, uparty i nieunikniony.Rozpacz przeczy³a jegodeterminacji, rozpacza³ nie z powodu siebie, gdy¿ wiedzia³, ¿e pod¹¿a³logicznym kursem swego losu wracaj¹c do Mithril Hall - przeznaczenia wyrytego wsamej tkance jego istnienia do dnia, w którym jego lud zosta³ wymordowany -lecz z powodu swych przyjació³, którzy nie powinni zgin¹æ w taki sposób.Niehalfling, który wczeœniej zawsze potrafi³ znaleŸæ wyjœcie z ka¿dej sytuacji.Nie ch³opiec, gdy tak wiele chwalebnych przygód pozosta³o prze.I niedziewczyna, Catti-brie, jego w³asna, ukochana córka.Jedyne œwiat³o, którenaprawdê lœni³o w kopalniach Klanu Battlehammer, w Dolinie Lodowego Wichru.Œmieræ samego drowa, pe³nego dobrej woli towarzysza i najdro¿szego przyjacielaby³a zbyt wysok¹ cen¹ za jego samolubn¹ œmia³oœæ.Zatrata, która teraz przednim sta³a by³a po prostu zbyt wielka, aby móg³ j¹ udŸwign¹æ.Jego oczy biega³ypo niewielkim pokoju.Musia³o byæ jakieœ wyjœcie.Jeœli kiedykolwiek wierzy³ wkrasnoludzkich bogów, ¿¹da³ teraz, aby podarowali mu tê jedn¹ rzecz.Wybór.Na jednej ze œcian pokoju wisia³a niewielka zas³ona.Bruenor popatrzy³ zciekawoœci¹ na Regisa.Halfling wzruszy³ ramionami.- Magazyn - powiedzia³.- Nic wartoœciowego.Nawet ¿adnej broni.Bruenora nie zadowoli³a taka odpowiedŸ.Zanurkowa³ za zas³onê i pocz¹³przeszukiwaæ le¿¹ce tam paki i worki; suszona ¿ywnoœæ, kawa³ki drewna, p³aszcz,buk³ak z wod¹.Beczu³ka oliwy.Shimmergloom lata³ tam i z powrotem wzd³u¿ w¹wozu, czekaj¹c na spotkanie zintruzami na swych w³asnych warunkach w otwartej jaskini i bêd¹c pewnym, ¿e psycienia wygoni¹ ich tutaj.Drizzt prawie dotar³ ju¿ do poziomu smoka, pr¹cnaprzód na zgubê, nie troszcz¹c siê o nic, poza swymi przyjació³mi.- Zatrzymaj siê! - zawo³a³ Entreri z niewielkiej odleg³oœci z do³u.-Postanowi³eœ zgin¹æ?- Do cholery ze smokiem! - sykn¹³ do niego Drizzt.- Nie bêdê kry³ siê w cieniui patrzy³ na unicestwienie mych przyjació³.- Czy to ci coœ da, jeœli zginiesz z nimi? - nadesz³a sarkastyczna odpowiedŸ.-Jesteœ g³upcem, drowie.Jesteœ wiêcej wart, ni¿ wszyscy twoi ¿a³osniprzyjaciele!- ¯a³osni? - powtórzy³ z niedowierzaniem Drizzt.- To ciebie ¿a³ujê, morderco.Prawda ugodzi³a Entreriego bardziej, ni¿ siê tego spodziewa³.- Wiêc ¿a³uj samego siebie! - odkrzykn¹³ ze z³oœci¹.- Jesteœ bowiem bardziejdo mnie podobny, ni¿ chcesz to przyznaæ!- Jeœli do nich nie dotrê, twoje s³owa bêd¹ prawdziwe - kontynuowa³ ch³odnoDrizzt, - gdy¿ wtedy moje ¿ycie nie bêdzie mia³o dla mnie wartoœci, nawet mniejni¿ twoje! Poza objêciem pozbawionej serca pustki, która rz¹dzi twoim œwiatem,moje ¿ycie nie by³oby niczym wiêcej jak tylko k³amstwem.- Znów ruszy³ w górê,w pe³ni spodziewaj¹c siê zgin¹æ, lecz pewien w swym przekonaniu, ¿e w istociejest nieskoñczenie ró¿ny od mordercy, który pod¹¿a za nim.Pewien tak¿e, ¿e zdo³a³ uciec swemu dziedzictwu.Bruenor wyszed³ zza zas³ony, z dzikim uœmiechem na twarzy, z ramienia zwisa³ mup³aszcz nas¹czony oliw¹, beczu³kê z ni¹ mia³ przywi¹zan¹ na plecach.Regispopatrzy³ na niego ca³kowicie zaskoczony, choæ domyœla³ siê o czym krasnoludmyœli na tyle wystarczaj¹co, ¿eby poczuæ siê zaniepokojonym.- Co siê tak na to patrzysz? - zapyta³ Bruenor mrugn¹wszy okiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •