[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.¿e powinniœmy byæ przyniej.— Wkrótce bêdziemy, kochanie.W korytarzu us³yszeli kroki, charakterystyczny trzask serii z pistoletumaszynowego, a potem brzêk, krzyki i jêki.PóŸniej znów us³yszeli kroki, któreucich³y i powróci³a cisza.— Ciekawe, która strona wygra³a — rzuci³ w powietrze Charlie.Paul wiedzia³ tyle co inni, czyli nic.Pozostawi³ Sharon w k¹cie, podszed³ dodrzwi, przykucn¹³ na wypadek, gdyby ktoœ mia³ do niego strzeliæ i gestemnakaza³ innym cofn¹æ siê i rozsun¹æ na boki.Potem powoli przekrêci³ srebrn¹klamkê.W korytarzu, pomiêdzy sal¹ prasow¹ a pomieszczeniami Rady Bezpieczeñstwa le¿a³ycia³a czterech stra¿ników ONZ.Ktokolwiek ich zastrzeli³, odszed³,pozostawiaj¹c po sobie krwawe œlady prowadz¹ce do pomieszczeñ Rady.Paul Hood zamar³.Nagle poczu³ siê w skórze Thomasa Daviesa, stra¿aka, z którymgrywa³ w softball w Los Angeles.Pewnego dnia Davies dosta³ informacjê, ¿e palisiê jego dom.Wiedzia³, co siê dzieje, wiedzia³, co powinien zrobiæ, ale poprostu nie by³ w stanie zareagowaæ.Zamkn¹³ drzwi i podszed³ do jednego z biurek.— Co siê dzieje? — spyta³ go Charlie.Nie odpowiedzia³ mu.Próbowa³ otrz¹sn¹æ siê z szoku.— Do jasnej cholery, co siê dzieje?!— Czwórka stra¿ników nie ¿yje, a ci, którzy ich zastrzelili, poszli do sal RadyBezpieczeñstwa — odpowiedzia³ w koñcu.— Moje dziecko! — rozp³aka³a siê jedna z matek.— Jestem pewien, ¿e na razie nic nie sta³o siê dzieciom.— Jasne! I by³eœ pewien, ¿e wszystko bêdzie dobrze, jeœli tu zostaniemy! —krzycza³ Charlie.Jego krzyk wyrwa³ Hooda z odrêtwienia.— Gdyby wyszed³ pan z tej sali, ju¿ by pan nie ¿y³ — powiedzia³ spokojnie.—Dillon nie wpuœci³by pana do pomieszczeñ Rady i zgin¹³by pan razem zestra¿nikami.— Wzi¹³ g³êboki oddech, próbuj¹c siê uspokoiæ.Z kieszenisportowej marynarki wyj¹³ telefon komórkowy.Wystuka³ numer.— Do kogo dzwonisz? — spyta³a Sharon.Paul przy³o¿y³ telefon do ucha.Spojrza³ na ¿onê i delikatnie dotkn¹³ jejpoliczka.— Do kogoœ, kogo nie obchodzi, ¿e jesteœmy na terytorium miêdzynarodowym —powiedzia³.— Do kogoœ, kto mo¿e nam pomóc.10u Bethesda, Maryland, sobota 19.46Mike Rodgers w³aœnie przechodzi³ przez fazê Gary'ego Coopera.Nie w prawdziwym,lecz w filmowym ¿yciu, choæ w tej chwili oba splot³y siê w jednoœæ.Czterdziestopiêcioletni by³y zastêpca, a teraz pe³ni¹cy obowi¹zki dyrektoraCentrum, nie zna³ do tej pory uczucia w¹tpliwoœci, zawsze by³ pewny siebie.Kiedy studiowa³, czterokrotnie z³amano mu nos na boisku do koszykówki, bowiemwidzia³ tylko kosz, mia³ zamiar w³o¿yæ do niego pi³kê i niech szlag trafiTorpedy, a tak¿e Szopy, ¯elaznych i Si³aczy, czy jakieœ inne dru¿yny, przeciwkoktórym przysz³o mu graæ.Ods³u¿y³ dwie tury w Wietnamie, dowodzi³ brygad¹zmechanizowan¹ podczas wojny w Zatoce; wyznaczano mu cele, a on zawsze jeosi¹ga³.Wszystkie! Podczas pierwszej misji Iglicy, w Korei Pó³nocnej,powstrzyma³ oficera–fanatyka przed wystrzeleniem na Japoniê rakietybalistycznej z g³owic¹ j¹drow¹.Po powrocie z Wietnamu znalaz³ nawet czas, byzrobiæ doktorat z historii wspó³czesnej.Ale teraz.Przygnêbi³a go nie tylko rezygnacja Paula Hooda, choæ by³a to, oczywiœcie,czêœæ problemu.Co za ironia.Dwa i pó³ roku temu trudno mu by³o wspó³pracowaæz tym cz³owiekiem, z cywilem, których chodzi³ na bale dobroczynne wtowarzystwie gwiazd filmowych, kiedy on szala³ po pustyni, wyganiaj¹cIrakijczyków z Kuwejtu.Okaza³o siê jednak, ¿e Hood jest dobrym, doskonaleporuszaj¹cym siê w œwiecie polityki dyrektorem Centrum.Bêdzie mu brakowaæ tegocz³owieka i jego przywództwa.Rodgers, ubrany w luŸny szary dres i tenisówki, ostro¿nie przesun¹³ siê naskórzanej kanapie.Zaledwie dwa tygodnie temu zosta³ porwany przez terrorystóww dolinie Bekaa w Libanie.Oparzenia drugiego i trzeciego stopnia, zadane mupodczas tortur, nie zd¹¿y³y siê jeszcze wygoiæ.Nie wygoi³y siê tak¿e ranyduchowe.Uœwiadomi³ sobie, ¿e patrzy w sufit i skupi³ wzrok na telewizorze.Ogl¹da³„Vera Cruz”, jeden z ostatnich filmów z Cooperem.Gra³ w nim oficera z czasówwojny secesyjnej, który uda³ siê na po³udnie, nad granicê, by walczyæ jakonajemnik i skoñczy³ jako zwolennik miejscowych rewolucjonistów.Gary Cooper:si³a, godnoœæ, honor.Taki by³ i Mike Rodgers, przypomnia³ sobie ze smutkiem.W Libanie straci³ coœwiêcej ni¿ spalon¹ skórê i wolnoœæ.Uwiêziony w jaskini, zwi¹zany, przypalanylamp¹ lutownicz¹, straci³ pewnoœæ siebie.Bynajmniej nie dlatego, ¿e obawia³siê œmierci; ca³ym sercem wierzy³ w etos Wikingów, wed³ug którego procesumierania rozpoczyna siê w chwili narodzin, a œmieræ w walce jest najbardziejhonorowym sposobem dotarcia do nieuniknionego koñca.Jednak omal mu tego nieodebrano.Nieznoœny ból czyni ludzki mózg niezorganizowanym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]