[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kazała cię serdecznie pozdrowić, ucałować i przysłała ci pasztet swojej roboty - mówił ojciec, wyjmując z kuferka ten do wód matczynej pamięci o mnie.- Andzia także zdrowa, wyrosła, rozwinęła się, tylko z guwernantką jej mieliśmy kłopot.Szelma Francuzica, wyobraź sobie, wdawała się w romanse z ekonomem i musieliśmy ją wypędzić, żeby nie było zgorszenia w domu i złego przykładu dla Andzi.Właśnie dlatego przyjechałem tutaj, żeby się o jaką inną na jej miejsce postarać.Ale to nie jest znowu tak pilno i dla tego samego nie byłbym się ruszał z domu.Mam ja inny ważniejszy powód, który mnie tutaj sprowadził, ale to dłuższa historia, pogadamy o tym później, a teraz może pójdziemy do restauracji coś przetrącić, bom się porządnie wygłodził przez drogę.Jakkolwiek ta nawiasowa wzmianka o tym drugim ważniejszym, jak mówił ojciec, interesie zaniepokoiła mnie trochę, bo przypuszczałem, że ona się mnie zapewne tyczyć będzie, nie śmiałem jednak nalegać zbytecznie, żeby się nie zdradzić przed ojcem z moją obawą i, udając spokój zupełny, wyszedłem z nim na kolację.Cierpliwość moja wystawiona była na ciężką próbę, bo długo czekać musiałem, zanim ojciec załatwił się z zaspokojeniem głodu, bo szlacheckim zwyczajem lubił jeść powoli, wygodnie, systematycznie, przekładając każdy kąsek sporym haustem wina i dopiero po ostatnim hauście otarłszy serwetą usta i zapaliwszy cygaro do czarnej kawy, przysunął się do mnie bliżej i spytał:- Nie znałeś ty tu przypadkiem w Krakowie niejakiego Sędzimirskiego, Andrzeja Sędzimirskiego?- Nie, wcale.Pierwszy raz słyszę to nazwisko.- A jednak on tu musiał mieszkać, bo tutaj umarł.Właśnie z kroniki żałobnej w gazecie dowiedziałem się o jego śmierci.Bo trzeba ci wiedzieć, że byliśmy koledzy szkolni z jednej ławki, razem gotowaliśmy się do matury i kolegowaliśmy potem na uniwersytecie, a te koleżeńskie stosunki zamieniły się potem na serdeczną przyjaźń, z powodu usługi, jaką mi oddał wtedy.Bo ja, widzisz, w szkołach byłem trochę lamparcina, letkiewicz, utracjusz, nie liczący się z groszem i przez to zabrnąłem w żydowskie długi, które przez lichwiarskie procenta urosły prędko w sporą sumkę.Początek tego opowiadania ojca zastanowił mnie, bo była to kubek w kubek jakby moja historia, tak, że podejrzewałem ojca, że umyślnie w tej formie daje mi do poznania, że wie o wszystkim, ale dalszy ciąg przekonał mnie, że mówił tylko o sobie.Bez obawy więc już o siebie, ale z niemniej wielką ciekawością słuchałem dalszego opowiadania ojca, który tak dalej mówił:- Długi te trapiły mnie niesłychanie, bo nie widziałem sposobu wyplątania się z nich.Ojciec mój, wiedziałem, że nie zapłaci za mnie, raz dlatego, że był surowy, ostry w po stępowaniu ze mną, a po wtóre, że choćby nawet był chciał, nie mógłby tego zrobić, bo choć sam jako wysoki urzędnik miał dużą pensję, ale ta zaledwie mu wystarczała na utrzymanie licznej rodziny.Wtedy to przyciśnięty potrzebą udałem się do Sędzimirskiego.Zrobiłem to w ostateczności, gdy już nie było innej rady, bo nie był on wcale uczynny, przynajmniej za takiego uchodził, i szorstkie miał obejście, które mnie wcale nie zachęcało do próby.Ale tonący brzytwy się chwyta, a że wiedziałem, że nie był bez pieniędzy, więc udałem się do niego i przedstawiłem mu moje rozpaczliwe położenie, prosząc o ratunek.Wysłuchał mnie w milczeniu, a gdy skończyłem, zapytał szorstko:- Więc chcesz, żebym ci podpisał weksel na większą jeszcze sumę dla pokrycia narosłych procentów? I tak będzie ciągle? Długi będą narastały i ty nie wydobędziesz się nigdy z żydowskich rąk.To nie jest żaden ratunek, a ja bym cię chciał ratować radykalnie.Ile wynoszą wszystkie twoje długi? Powiedziałem mu sumę, dziś już nie pamiętam jaką, ale wiem, że przenosiła tysiąc reńskich.A ile właściwie wziąłeś w gotówce? Pokazało się po obrachunku, że zaledwie połowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •