[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem przyszedł ten moment w jaskini, gdy zew krwi przeważył nad zimnym rozkazem umysłu, i zaryzykował życie, by ocalić człowieka, któremu był tak obojętny jako dziecko.Dzień po dniu obserwował Lathama i wzdrygał się ze wstrętem widząc podobieństwa między nim a sobą, gesty, rezerwę, brutalną ambicję, potrzebę zwyciężania.Pragnęli nawet tej samej kobiety.Mieli nawet tę samą kobietę, a Tony żywił do tego wieloznaczny stosunek widząc, jak Pat przyciąga do nich obu syreni zew genów.Ale co teraz? Jeśli nienawiść opierała się na złudzeniu, jakie uczucia mu pozostały?- Co powinienem zrobić? - powiedział, pytając w istocie: co powinienem czuć?- Musimy pójść do Dicka - rzekła Pat.- Musimy mu powiedzieć.- Nigdy w życiu nie odczuwała niczego tak silnie.Ścisnęła go za ręce, by podkreślić znaczenie swoich słów.- Musi wiedzieć.To odmieni jego życie.Może odmienić i twoje.Jest twoim ojcem, do cholery.Jak myślisz, co się teraz stanie z Emmą Guinness?Uśmiech opromienił posępne rysy, jakby słabe słońce padło na zmarzły śnieg.- Taaak - powiedział, a uśmiech rozlał mu się po całej twarzy.- Może wrzucić Emmę Guinness z powrotem do tego gówna, z którego się wzięła.W końcu po co są ojcowie?Dick Latham schował głowę w dłoniach, a odgłos jego łkań wypełnił pokój.Nigdy przedtem nie płakał, ale wszystko to było tak przytłaczające, że jedyną reakcją mogły być łzy.Przeciekały mu przez palce skrywające twarz i obmyły go do czysta.Był to moment jego odrodzenia.Ma syna.Zguba została odnaleziona.Wypełniła się pustka.Tony Valentino stał obok ojca i zdecydowany był ukryć swe emocje, choć Dick Latham uległ wzruszeniu.Nie wiedział, co będzie odczuwał w tym momencie, ale tego się nie spodziewał.Niewiarygodna siła reakcji ojca dowiodła prawdziwości wszystkiego, co mówiła Pat.Kochał, w porządku.Ubóstwiał.Uwielbiał.Łączyło ich coś więcej niż krew.Była to miłość do jego matki.Co się teraz stanie? Dokąd ich zaprowadzi nowa więź? Już był świadom absurdalnego poczucia rywalizacji.Kto lepiej poradzi sobie w tej scenie? Kto zdobędzie palmę pierwszeństwa? Jezu! Mimo zamglonych oczu uśmiechnął się na myśl o swej chłodnej zdolności do introspekcji w takim momencie.Lecz przynajmniej nie myślał o ich ponownym połączeniu jako o wizualnym oprogramowaniu jakiegoś przyszłego występu scenicznego.Ramiona Dicka Lathama uniosły się mocą uczuć.Tony czuł ich intensywność.Potrzebny był jakiś kontakt fizyczny, ale żaden z nich nie był w tym dobry.Mimo woli ręka Tony’ego wyciągnęła się i spoczęła na nieskazitelnym kaszmirze blezera ojca.Tu pozostała, nie wywierając żadnego nacisku, w wieloznacznym geście, który nie wyrażał jeszcze zaangażowania, ale wyraźnie pragnął przynieść pociechę.Mimo targających nim uczuć Dick Latham wyczuł tę intencję.Jego ręka zacisnęła się na dłoni syna i spojrzał wreszcie na człowieka, któremu dał życie, na syna, który uratował jego życie.- Nie wierzę - powiedział, ale uwierzył.Leżąca przed nim na biurku fotografia mówiła wszystko, a jego serce miało pewność.Nie było żadnych racjonalnych wątpliwości, ponieważ nic takiego nie odczuwał.Wiedział, a teraz uświadomił sobie, że w pewnym sensie wiedział zawsze.Dlaczego jego, chłodnego miłośnika kobiet, ciągnęło do zgryźliwego, rzucającego mordercze spojrzenia chłopaka? Z powodu obsesji Tony’ego.Była od razu wyczuwalna i Dick Latham rozpoznał fluidy, które emanowały również z niego.Obaj snuli mroczne marzenia o wielkości, obaj poznali ciało kobiety, która ich ze sobą poznała, a w ich rywalizacji był wzajemny szacunek ludzi, którzy są do siebie bardziej podobni, niż chcieliby to przyznać.Z jakiego innego powodu Latham uwierzyłby w początkującego aktora? Dlaczego wbrew zdrowemu rozsądkowi zaangażował go do filmu? I dlaczego w jaskiniach Santa Cruz chłopak, który udawał, że nim gardzi, ryzykował życie, by go ocalić?Nagłe ściśnięcie w gardle nie pozwoliło Tony’emu wypowiedzieć zdań, które usiłował sformułować.Przełknął, ale dalej nie mógł wydobyć głosu, a mgła w jego oczach była teraz gęstsza, silniejszy ucisk palców na ramieniu ojca.Na to nie ma scenariusza.Pisarzem było serce, a słowa powstawały w języku, którego nigdy się nie nauczył.Myśli kłębiły mu się w głowie.Był zadowolony, ale odczuwał też przykrość.Przepełniała go serdeczność, ale i niechęć.Dlaczego miałby być zadowolony z odnalezienia ojca, od którego jego ukochana matka uciekała przez całe życie? A jednak jakże nie czuć wzruszenia w chwili, gdy spotyka się krew z krwi, kość z kości?- Tak mi.przykro.że nie ma tu mamy - wykrztusił w końcu, a z kącika oka spłynęła mu łza.Sunęła swobodnie i potoczyła się po policzku, zdradzając jego tajemne uczucia, co leży w naturze łez.- Zmieniła nazwisko - rzekł Latham.- Żebym jej nigdy nie mógł znaleźć.Gdybyś tylko wiedział, jak bardzo ją kochałem.Ponownie skrył głowę, a łzy popłynęły silniej, gdy przed wszystkie uczucia wysunął się smutek, odtrącając wstrząs, radość i nadzieję na przyszłość.Nigdy więcej nie ujrzy Evy.Przez lata żył tą nadzieją, a czas przytłumił ból, lecz nie wspomnienia.Te pozostały, spowite w chwalę na ołtarzu jego serca, niezastąpione, zawsze ubóstwiane.Teraz ona nie żyje, a on nie może powiedzieć, jak mu przykro.Ileż to razy próbował mowę, która nigdy nie zostanie wygłoszona? Lecz zostawiła spuściznę.Przed nim stał syn, którego ostatnio widział w ukochanym ciele.Tam, przed nim, znajdowało się wykonane przez Alabamę świadectwo jego żywej pamięci.Tu, obok niego, znajdował się żywy dowód, żywy twór jedynego znanego mu szczęścia.Prosił Tony’ego o przebaczenie.Chłopak odczuł to mocno.- Myślałem, że ją porzuciłeś - rzekł.- Nie wiedziałem, że to ona cię zostawiła.- Dalej usiłował uporządkować to sobie w głowie.Ziemia jest okrągła, nie płaska.Trzeba w to uwierzyć, przyzwyczaić się.- Tak, zostawiła mnie, ponieważ byłem sukinsynem, który na to zasługiwał.- Urwał.Musiał się dowiedzieć.- Czy kiedykolwiek mówiła o mnie? Czy powiedziała kiedyś, że mnie kocha?Latham spojrzał w górę.Nadzieja zabłysła mu na twarzy.Z wolna Tony przytaknął.Nie był pewien, czy to prawda, ale w głębi duszy czuł, że tak powinno być.Reakcja matki była zbyt krańcowa, trwała zbyt długo, jej milczenie było zbyt głuche.W tym życiu brak wierności, okrucieństwa młodości nie były tak rzadkie ani tak haniebne.Ale haniebny postępek Lathama zmienił życie matki i decydująco wpłynął na koleje jego losu.Konsekwencje tego matka ponosiła aż do dnia śmierci.Tak, kochała go - w każdym razie opętał ją, a to objaw najsilniejszej miłości.Wiedział, że udziela rozgrzeszenia, i dziwnie poruszyło nim to, że rozgrzeszenia tego tak rozpaczliwie pożądano.W dawnych czasach ojcowie istnieli po to, by opiekować się dziećmi.Lecz dawne czasy minęły.W późniejszych latach to ojcami trzeba się było zajmować.Czy te dni właśnie nadeszły?Latham podniósł się.Przyszłość nie zapowiada się łatwo, ale, na Boga, będzie tak cudowna.Nie jest już samotny.Ma dziedzica, twardego, prostolinijnego, przedsiębiorczego syna.Może i lepiej, że tak się stało.Tony nie był narażony na działanie zabójczego wpływu apodyktycznej osobowości Lathama.Jego rozwoju nie zdusiła w zarodku emocjonalna trucizna dążenia do władzy i zbijania fortuny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •