[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oślepił ją błysk reflektora.Oprócz szumu silnika z tunelu dobiegało szuranie.Willy wstał.- Ratunku! Zostaliśmy uwięzieni! Wypuście nas! - Krzyknęła Nika.Reflektor znieruchomiał trzy metry od blokady.- Oszczędzaj powietrze.To nie kawaleria, to ja, Rocky.- Jego głos był wzmocniony, jakby dochodził ze studni.- Przyjechałem założyć wąż.- Wąż jest zepsuty - powiedziała Nika.- Pomyłka.Stary wąż był zepsuty.Zauważyliśmy robotę Indian dwa tygodnie temu.Rocky podczołgał się do stalowej płyty.- To jest nowy wąż, przywieziony z Montany.Powiedz Willy’emu, że jest winien Kaiserowi dwadzieścia pięć kawałków plus koszta transportu.- Powiedz Kaiserowi, żeby się wypchał.Rocky szamotał się z ciężkim wężem uzbrojonym w mosiężną obręcz, z której wystawała wąska dysza.Zajrzał przez dziurkę i puścił oczko.- Niedługo zamienicie się w dwa obłoczki indiańskiej pary.Nika wepchnęła pocisk do otworu i uderzyła butem.Trach.Rocky wrzasnął.Nika zerknęła przez dziurkę.Kula odrzuciła Rocky’ego do tyłu.Leżał z podwiniętymi nogami, lampa świeciła prosto do góry.- O Boże, chyba go zabiłam!Willy schylił się do otworu, a potem spojrzał z uśmiechem na Nikę.Poczuła ściskanie w żołądku.Nie wiedziała, jak zareagować.Wódz Willy poklepał ją po plecach.- Zrobiłaś to w obronie własnej.Próbował nas zabić.Będziemy walczyć do samego końca.Wódz wydał okrzyk wojenny.Po strachu nie zostało ani śladu.- Miałaś rację, Nika.Lepiej toczyć beznadziejną walkę, niż pozwolić się zadeptać.Rozdział 46Nika jeszcze raz przyłożyła oko do otworu w metalowej płycie.Rocky leżał bez ruchu w świetle reflektora.Jedna strona gogli pociemniała, wypełniwszy się krwią.Nika obserwowała jego pierś.Westchnęła ciężko.- Powinnam była go ostrzec.- Powtarzam ci jeszcze raz: on był mordercą, chciał nas zabić.- Teraz ja jestem morderczynią.- Lepiej zmagać się z wyrzutami sumienia, niż żywcem spłonąć.Radio na piersiach Rocky’ego zatrzeszczało.- Rocky, urządziłeś tam sobie lunch? Co się tak grzebiesz?- Zaczyna się.- Rocky, odezwij się.Rocky.- Przyślą na dół więcej ludzi.- Niech przysyłają - rzekł wódz Willy.- Rocky.Rocky, naciśnij guzik, do cholery.Wyłączyłeś radio? Co się z tobą dzieje?.- Ile masz amunicji? - Spytał wódz.Nika policzyła naboje.- Piętnaście.- Dobrze.- Rocky, mówi Nick.Naciśnij odbiór, ty ośle!- Jak długo możemy ich powstrzymywać? - Spytała Nika.- Tak długo, ile czasu potrwa zabranie ciał z tunelu.- Dobra - zabrzmiał głos w walkie-talkie.- Schodzę, ale jak się okaże, że wyłączyłeś radio, to nakopię ci do dupy.Serce Niki zabiło szybciej.Wódz Willy ścisnął ją lekko za ramię.- Jak w ostatniej bitwie Custera.- Indianie wtedy zwyciężyli.- To właśnie chciałem powiedzieć.Dziesięć minut później z tunelu dał się słyszeć szum silnika.Był coraz bliższy.Nika położyła rękę na piersi.Obserwowała zbliżający się skuter.Snop światła padł na skuter Rocky’ego i znieruchomiał.- Co jest?! - Krzyknął kierowca.Osłona odskoczyła z metalicznym trzaskiem.Rosły mężczyzna podczołgał się do skutera Rocky’ego i wyciągnął szyję.- O kurwa! - Spojrzał z obawą na metalową płytę.- Powiedz swojemu szefowi, że mamy pistolet - powiedziała Nika.- Zastrzelimy każdego, kto się zbliży.Masz pięć sekund na powrót do skutera.Dryblas odwrócił się i wskoczył do skutera.Ruszył na tylnym biegu i zniknął.Wódz Willy podniósł ręce.- Po co mu powiedziałaś? Teraz wymyślą jakiś sposób, żeby zneutralizować naszą obronę.- Nie mogłam go tak po prostu zastrzelić.- Ja bym to zrobił - powiedział Willy.Zmusił się do uśmiechu.Czekali.Willy pocierał czarne wąsy.Spostrzegł, że Nika zauważyła drżenie jego rąk, i wsadził je sobie pod pachy.- Zimno panu? - Spytała.- Trochę.Zerknęła na wskaźnik baterii.Lampka zgasła.- Wiem.- Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się smutno.- Jedni mówią, że świat skończy się w okowach lodu, inni że w płomieniach ognia.Nasz świat skończy się w jednym i drugim.- Proszę wziąć moją baterię.- Nika rozpięła kieszonkę.- Nie mogę - zaprotestował Willy.- Będziemy się wymieniać.- Jesteś wspaniałomyślna, Nika, ale nie mogę przyjąć twojego poświęcenia.- Włożył baterię z powrotem do kieszeni Niki i podłączył.- Baterie wyczerpią się bardzo szybko, jeśli będą musiały ogrzać wyziębiony kombinezon.Nika westchnęła.Rozejrzała się po jaskini.Złociste ciała leżały nieruchomo w niebieskim świetle odbijającym się od lodowych ścian.- Wszystko, co słyszałam o Złotoskórych, było prawdą.Oni roztaczają magię.Frances wywróżyła, że spotkam Tego, Który Powróci.- Miejmy nadzieję.Willy objął się ramionami.- Zamieńmy się bateriami - poprosiła Nika.- Ja mam jeszcze jeden kostium pod spodem.Potrząsnął głową, szczękając zębami.W tunelu rozległ się hałas.Nika zajrzała do otworu.Skuter podjechał i zatrzymał się za wózkiem Rocky’ego.Kierowca był ubrany w żółty bufiasty kombinezon z hełmem.- To wygląda prawie jak.Skafander kosmiczny.- Kombinezon saperski - wyjaśnił Willy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •