[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętał, do czego służył ten test: było to najskuteczniejsze, a prawdopodobnie i najpewniejsze badanie przesiewowe wykrywające raka szyjki macicy.Wykonał je nawet kiedyś za studenckich czasów, wiedział więc, że jest wyjątkowo proste; polegało na zdjęciu szpatułką śluzu z tarczy szyjki macicy i rozprowadzeniu go na szkiełku podstawowym.Nie przypominał sobie jednak klasyfikacji wyników i nie pamiętał, co należało zrobić w wypadku, gdy stwierdzono odchylenie od normy.Podręcznik nie okazał się jednak zbyt pomocny.Martin dowiedział się z niego jedynie, że w wypadku wątpliwości należało wykonać próbę Schiflera – to znaczy posmarować tarczę szyjki macicy roztworem jodyny, co uwidaczniało pola nie pokryte typowym nabłonkiem.Innymi badaniami były biopsja i kolposkopia.Martin nie miał pojęcia, czym jest kolposkopia, i musiał się uciec do skorowidza.Okazało się, że jest to badanie, w którym do oceny stanu szyjki macicy wykorzystywano przypominające mikroskop urządzenie dające czterdziestokrotne powiększenie.Tym, co zaskoczyło Martina najbardziej, była informacja, że piętnaście procent przypadków raka szyjki macicy wykrywano u pacjentek w wieku od dwudziestu do dwudziestu dziewięciu lat.Miał błędne wrażenie, że rak szyjki jest schorzeniem kobiet w starszych przedziałach wiekowych.Stanowiło to najlepszy argument za przeprowadzaniem corocznych badań ginekologicznych.Martin zwrócił podręcznik i poszedł do uniwersyteckiej przychodni ginekologicznej.Przypomniał sobie, że wstęp do niej był zakazany dla grup studenckich z akademii medycznej, ponieważ śliczne i inteligentne dziewczyny z uniwersytetu działały na studentów jak świeże mięso zawieszone przed nosami głodnych zwierzaków.Studenci mieli zazwyczaj do czynienia z regularnie uczęszczającymi do przychodni wieloródkami, w porównaniu z którymi wszystkie studentki prezentowały się jak dziewczyny z rozkładówek Playboya.Podchodząc do rejestratorki, Philips czuł się zdecydowanie nie na miejscu.Kiedy się przed nią zatrzymał, kobieta zatrzepotała powiekami i wciągnęła głęboko powietrze, wypinając płaską pierś.Martin utkwił w niej spojrzenie, ponieważ wydało mu się, że jest coś osobliwego w jej twarzy.Odwrócił wzrok, gdy uświadomił sobie, że uwagę zwracają jej nienaturalnie blisko osadzone oczy.– Jestem doktor Martin Philips.– Dzień dobry, nazywam się Ellen Cohen.Mimowolnie Martin znów spojrzał w oczy rejestratorki.– Chciałbym porozmawiać z kierownikiem przychodni.Ellen Cohen ponownie zatrzepotała rzęsami.– Doktor Harper bada teraz pacjentkę, wkrótce będzie jednak wolny.W każdym innym dziale szpitala Martin najprawdopodobniej bez wahania wszedłby do gabinetu.Tu jednak wrócił do poczekalni, czując się tak nieswojo jak w wieku dwunastu lat, gdy wyczekiwał na matkę w salonie fryzjerskim.Pół tuzina czekających tu kobiet utkwiło w nim wzrok.W momencie gdy się w tym zorientował, wróciły do lektury czasopism.Martin usiadł na krześle najbliższym rejestracji.Ellen Cohen ukradkowo ściągnęła paperback z biurka i wsunęła do szuflady.Kiedy Martin zwrócił wzrok– w jej kierunku, uśmiechnęła się.Pozwolił swym myślom wrócić do Goldblatta.Zdumiewała go bezczelność faceta myślącego, że ma prawo do dyktowania mu, jak ma kierować swym życiem osobistym czy choćby badaniami.Gdyby oddział finansował prace badawcze Martina, mogłoby to posłużyć jako namiastka usprawiedliwienia, tak jednak nie było.Badania prowadził w wolnym czasie, a znaczne sumy, potrzebne na sprzęt i oprogramowanie, trafiały do niego poprzez Michaelsa i Wydział Nauk Cybernetycznych.W pewnym momencie Martin uświadomił sobie, że dziewczyna, która podeszła do rejestratorki, pyta, co znaczy atypowość rozmazu Papanicolaou.Pacjentka wydawała się mówić z wysiłkiem i opierała się o biurko rejestratorki.– O to będziesz musiała zapytać siostrę Blackman, złotko powiedziała Ellen Cohen, natychmiast wyczuwając zaciekawienie Martina.– Nie jestem lekarką – zaśmiała się, właściwie wyłącznie na benefis Philipsa.– Usiądź, siostra Blackman zaraz będzie wolna.Te słowa przepełniły miarę zawodu, jaką Kristin Lindquist mogła znieść jednego dnia.– Powiedziano mi, że zostanę przyjęta od razu – powiedziała, i zaczęła tłumaczyć rejestratorce, że ma od rana zawroty i ból głowy, przez co nie może czekać tak jak wczoraj.– Proszę zaraz powiedzieć siostrze Blackman, że przyszłam.Kiedy do mnie dzwoniła, obiecała, że nie będzie żadnej zwłoki.Kristin odwróciła się i przeszła do krzesła naprzeciw Philipsa.Poruszała się powoli, jak ktoś niepewny, czy uda mu się zachować równowagę.Napotkawszy spojrzenie Martina, Ellen Cohen przewróciła oczy, sugerując, że dziewczyna stroi sobie fochy, wstała jednak, by zawołać pielęgniarkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rurakamil.xlx.pl
  •