[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Obudziłeś się? — uśmiecha się ukazując olśniewająco białe równe zęby.Arp kiwa głową.— Jesteś bardzo wycieńczony.Z płucami też nie wszystko w porządku.Będziesz spał siedem dni.Teraz cię uśpimy.— Dopiero teraz Arp zauważa jakiś aparat przysunięty blisko do łóżka.Kobieta naciska kilka guzików na białym pulpicie i mózg Arpa opanowuje dziwny szum.— Spać — rozlega się bardzo daleki melodyjny głos i Arp zasypia.Śni mu się zadziwiający sen — świat pełen słońca i szczęścia.Tylko we śnie możliwa jest taka upajająca powolność ruchów,— taki brak skrępowania własnym ciężarem, taka możliwość szybowania w powietrzu.Ogromna łąka pokryta jest śnieżnobiałymi kwiatami.W oddali Arp widzi wysoką wieżę mieniącą się wszystkimi kolorami tęczy.Arp lekko odbija się od ziemi i powoli opada na dół.Mieniąca się wieża rozsiewa uczucie błogości i dążenie do niej jest nie do odparcia.Arp nie jest sam.Ze wszystkich stron łąki do tajemniczej wieży podążają ludzie odziani tak samo jak on w długie białe koszule.Pomiędzy nimi jest Żetta z podołkiem pełnym białych kwiatów.— Co to jest? — pyta ją Arp wskazując na wieżę.— Kolumna Wolności.Chodźmy!Biorą się za ręce i razem płyną w przepełnionym słonecznymi promieniami powietrzu.— Poczekaj!Arp też napełnia podołek koszuli kwiatami i razem lecą dalej.U podnóża wieży składają kwiaty.— No, kto więcej?! — krzyczy Żetta unosząc się pomiędzy szarymi łodygami.— Goń mnie!Ich przykład podchwytują pozostali.Mija trochę czasu i całe podnóże wieży jest zasypane kwiatami.Potem palą ogniska i smażą na ogniu wielkie kawałki mięsa nadziane na cienkie długie pręty.Oszałamiający zapach szaszłyka miesza się z zapachem płonących gałązek, wywołuje w pamięci jakieś wspomnienia — bardzo dawne i bardzo przyjemne.Po zaspokojeniu głodu leżą na ziemi koło ogniska patrząc na gwiazdy, wielkie nieznajome gwiazdy na czarnym, czarnym niebie.Kiedy Arp zasypia przy gasnącym ognisku, w jego ręce leży maleńka ciepła dłoń.* * *Gasną ogniska.Wyłączono już różnokolorowe lampki opasujące wieżę.Na dole przy samej ziemi otwierają się drzwi i dwie gigantyczne mechaniczne łapy zgarniają bawełnę do środka.Pod oszkloną kopułą starzec z opaloną twarzą patrzy na strzałkę wagi automatycznej.— Pięć razy więcej, niż wszystkie poprzednie partie — mówi wyłączając transporter.— Boję się, że przy takim szalonym tempie nie pociągną nawet tygodnia.— Mogę się założyć o dwie butelki — uśmiecha się wesoło sympatyczny chłopak w wojskowym mundurze.— Pociągną jak wszyscy dwadzieścia dni.Hipnoza to wielka sztuka.Można paść ze śmiechu, jak żarli tę pieczoną brukiew! W hipnozie można z nimi zrobić, co się tylko chce.Prawda, pani doktor?Drobna kobieta z ciężkim rudym warkoczem zawiniętym dokoła głowy nie spieszy się z odpowiedzią.Podchodzi do okna, włącza reflektor i uważnie patrzy na obciągnięte skórą podobne do czaszek twarze.— Trochę przeceniacie możliwości elektrohipnozy — mówi obnażając w uśmiechu ostre zęby wampira.— Silne promieniowanie psi–pola jest w stanie jedynie nadać rytm pracy i narzucić pewną wspólnotę działań.Najważniejsze jest jednak wstępne przygotowanie psychiczne.Imitacja ucieczki, pozorne niebezpieczeństwa — wszystko to ukształtowało w nich poczucie zdobytej bardzo drogo wolności.Trudno przewidzieć, jakie kolosalne rezerwy organizmu mogą zostać wyzwolone przez wyższe emocje.Przełożył Piotr FastIlja WarszawskiKontaktów nie będzieLudzkość przygotowywała się do tego wydarzenia wiele lat.Radioteleskopy największych obserwatoriów Ziemi metodycznie przeczesywały głębie przestrzeni w poszukiwaniu sygnałów pozaziemskich cywilizacji, lingwiści i matematycy opracowywali metody komunikowania się z przedstawicielami innych światów, młodzieńcy w wieku przedpoborowym żyli marzeniami o krzemoorganicznych i fluorowodorowych ukochanych, autorzy literatury fantastycznej, pełni natchnienia dzięki niezwykłym nakładom, rozsmakowywali drastyczne sytuacje konfliktów z antyhumanistycznymi formacjami społecznymi, uczeni przewidywali wyjaśnienie najskrytszych tajemnic wszechświata wytwornie złożone im w darze przez kolegów z sąsiednich galaktyk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]