[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego właśnie jego mozolnym działaniom bezustannie towarzyszy frustracja.— Ale co będzie, jeżeli on osiągnie swój cel?— No cóż, jemu się chyba wydaje, że jeśli znajdzie ową kombinację, że jeśli komputer powie mu: „To jest to”, to wtedy przekona rząd, by przystąpił do takiej komputerowej wojny.A jeśli nie dopuścimy do ingerencji przypadkowych sytuacji, które zakłócą przewidziany bieg zdarzeń, będziemy mieli, czego chcieliśmy.— Będą ofiary.— Tak, to oczywiste.Jednak komputer najprawdopodobniej porówna liczbę ofiar i inne szkody — ekonomiczne i ekologiczne na przykład — z korzyściami, jakie osiągnęlibyśmy dzięki przejęciu kontroli nad światem.Jeśli stwierdzi, iż bilans tych korzyści względem liczby ofiar jest dodatni, wówczas da sygnał do wszczęcia „wojny sprawiedliwej”.Ostatecznie być może nawet przegrywające państwa skorzystałyby na tym, że to my nimi kierujemy, my z naszą silniejszą gospodarką i morale.Gelb wytrzeszczył z niedowierzaniem oczy.— Jakoś nigdy do mnie nie dotarło, iż siedzimy na krawędzi wulkanu — powiedział.— A co z tymi „przypadkowymi sytuacjami”, o których wspomniałeś?— Program komputerowy stara się uwzględnić niespodzianki, ale oczywiście nigdy nie wiadomo ostatecznie, czego należy oczekiwać.Nie bój się więc, że sygnał kiedykolwiek padnie.Jak dotąd nie padł i jeśli stary Hargrove nie przedstawi rządowi takiej komputerowej symulacji wojny, która będzie całkowicie satysfakcjonująca, nie sądzę, by miał większe szansę na jej przeforsowanie.— W takim razie po co przychodzi do ciebie?— Chce ulepszać program, to chyba jasne?— I ty mu pomagasz?— Oczywiście.Dostaję za to bardzo wysokie honoraria, Hermanie.Gelb pokręcił głową.— Peter! Bierzesz udział w przygotowaniach do wojny tylko dla pieniędzy?— Nie będzie żadnej wojny.Nie istnieje taka realistyczna kombinacja zdarzeń, która mogłaby sprawić, że komputer podejmie decyzję o rozpoczęciu działań.Komputery bardziej niż ludzie cenią ludzkie życie i to, co wydawałoby się znośne dla ministra Hargrove’a albo nawet dla ciebie czy dla mnie, nigdy nie przejdzie przez komputer.— Jak możesz być tego taki pewien?— Jestem programistą i nie znam sposobu na takie zaprogramowanie komputera, by dało mu ono to, co niezbędne do wszczęcia wojny, jakichś prześladowań czy innego diabelstwa, a jednocześnie pozwoliło zignorować szkody wynikłe w trakcie działań.I właśnie dlatego, że zawsze będzie im brakowało tego, co najbardziej konieczne, komputery nigdy nie przysporzą Hargrove’owi i wszystkim innym, którzy łakną wojny, niczego prócz frustracji.— Czego w takim razie brakuje komputerowi?— No, zastanów się, Gelb.Jemu całkowicie brakuje poczucia własnej nieomylności.HalucynacjaCzęść pierwszaSam Chase przybył na Planetę Energii w dniu swoich piętnastych urodzin.Powiedziano mu, że ten przydział jest wielkim osiągnięciem, ale w owej chwili wcale nie był pewien, czy tak to należy rozumieć.Przydział oznaczał trzyletni pobyt poza Ziemią i separację od rodziny.W tym właśnie czasie miał kontynuować wyspecjalizowane badania terenowe, i to właśnie ta perspektywa tak go przygnębiała.Nie była to dziedzina nauki, którą się interesował, nie potrafił więc zrozumieć, dlaczego Komputer Centralny wyznaczył go do projektu, a to już mogło spowodować prawdziwą depresję.Spojrzał w górę na sklepienie przezroczystej kopuły.Była wysoka, może na tysiąc metrów, i rozciągała się we wszystkich kierunkach, ginąc gdzieś poza zasięgiem wzroku.— Czy prawdą jest, że to jedyna Kopuła na tej planecie, sir?Na statku kosmicznym, który go tutaj przywiózł, obejrzał filmy informacyjne.Pokazywały jedną tylko Kopułę, ale mogły być przestarzałe.Donald Gentry, do którego zaadresowane było pytanie, uśmiechnął się.Był rosłym mężczyzną, dość tęgim, obdarzonym ciemnobrązowymi, dobrodusznymi oczyma, rzadkimi włosami i krótką, siwiejącą brodą.— Jedyna, Sam — odparł.— Jest jednak dość duża, większość pomieszczeń mieszkalnych znajduje się pod ziemią; tam na pewno nie zabraknie ci miejsca.A poza tym, kiedy już zakończysz podstawowe szkolenie, większą część czasu będziesz spędzał w przestrzeni.To tylko nasza baza planetarna.— Rozumiem, sir — odparł Sam, nieco zakłopotany.— Odpowiadam za uczestników szkolenia wstępnego, muszę więc dokładnie znać ich akta — oznajmił Gentry.— Jest dla mnie raczej oczywiste, że zostałeś tu przydzielony wbrew własnej woli.Czy mam rację?Sam się zawahał, a potem stwierdził, iż nie ma innego wyjścia, niż być w tej sprawie szczerym.— Nie jestem pewien, czy poradzę sobie tak dobrze, jak chciałbym, z zagadnieniami obejmującymi inżynierię grawitacyjną.— Dlaczego nie? Z pewnością można zaufać Komputerowi Centralnemu, który oceniał twoje osiągnięcia naukowe, a także pochodzenie społeczne i życiorys.Jeśli się spiszesz, będzie to znaczący etap twojej kariery.Opracowujemy tutaj podstawy zastosowania zupełnie nowej technologii.— Wiem o tym, sir — rzekł Sam.— Na Ziemi budzi to znaczne emocje.Nikt przedtem nie starał się dotrzeć w pobliże gwiazdy neutronowej, aby wykorzystać jej energię.— Czyżby? — zapytał Gentry.— Nie byłem na Ziemi od dwóch lat.Co jeszcze o tym mówią? Jak rozumiem, istnieje liczna opozycja.Jego wzrok sondował chłopca.Sam niespokojnie przestąpił z nogi na nogę, świadom, że jest sprawdzany.— Niektórzy ludzie na Ziemi twierdzą, że to wszystko jest zbyt ryzykowne i że oznacza wyłącznie wyrzucanie pieniędzy w błoto.— Wierzysz w to?— Może i tak być, ale z większością nowych technologii wiąże się określone ryzyko, a mimo to wiele z nich wartych jest jego podjęcia.Tak jest, moim zdaniem, tym razem.— Bardzo dobrze.Co jeszcze mówi się na Ziemi?— Mówią, że Komandor nie czuje się dobrze, a bez niego projekt może się nie powieść.— Kiedy Gentry nie odpowiedział, Sam dodał pospiesznie: — Tak mówią.Gentry zareagował, jakby niczego nie usłyszał.Położył dłoń na ramieniu Sama i rzekł:— Chodź.Muszę ci pokazać drogę do twojego Korytarza, przedstawić współmieszkańcowi i wyjaśnić wstępne obowiązki — Kiedy ruszyli w stronę windy, która miała ich zawieźć na dół, powiedział: — A jaki przydział sam sobie wybrałeś, Chase?— Neurofizjologię, sir.— Nieźle.Nawet w obecnej dobie ludzki mózg ciągle pozostaje zagadką.Wiemy więcej o gwiazdach neutronowych niż o mózgu, o czym się zresztą przekonaliśmy już na samym początku prac nad projektem.— Naprawdę?— Żebyś wiedział! Na samym początku niektórzy mieszkańcy bazy — była wtedy znacznie mniejsza, a warunki naprawdę prymitywne — donosili, że mają halucynacje.Te halucynacje nie powodowały żadnych skutków ubocznych i po jakimś czasie doniesienia o nich ustały.Nigdy jednak nie znaleźliśmy przyczyny.Sam zatrzymał się, znowu popatrzył w górę, potem rozejrzał się dokoła.— Czy właśnie dlatego zbudowano Kopułę, doktorze Gentry?— Nie, oczywiście, że nie.Potrzebowaliśmy miejsca mieszkalnego, w którym panowałyby ziemskie warunki, z rozmaitych powodów, ale to nie znaczy, że się izolowaliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]