[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już nikt się nie zjawi.Ja jestem dzisiaj twoją ostatnią pacjentką.Sprawdziłam to u dziewczyn w recepcji.Żwawo zbieraj tyłeczek.Skoczymy na drinka do baru - powiedziała również z uśmiechem.- Oj, Ewuniu, obawiam się, że nie jestem teraz, i w ogóle ostatnio, najlepszym kompanem do podobnej rozrywki.Mam, jak to się mówi, doła.- Janek wstał, po czym wskazałna kozetkę i dorzucił: - Usiądź, proszę.Może niezbyt wygodnie, ale zawsze.Wygodnie byłoby na leżąco, ale może masaż przełóżmy na kiedy indziej.Chyba że faktycznie wpisałaś się w recepcji i słono zapłaciłaś - zażartował.- Nie, nie, na razie nie stać mnie na usłu-gi specjalistów z najwyższej półki.Muszę jeszcze trochę kasy odłożyć - zareagowała z humorem, po czym usiadła.Jednocześnie pomyślała, że trafił się naprawdę dobry moment, aby coś z Janka wyciągnąć.Wgabinecie cisza, spokój, a oni sami, tylko we dwoje.Idealna atmosfera do zwierzeń.- No to wal prosto z mostu, co cię gnębi -wyrzuciła z siebie.Janek nie wyglądał na zaskoczonego.Prawdopodobnie spodziewał się, że Ewa prędzej czy później zapyta o przyczynę jego złego nastroju.- Podejrzewam, że jestem nie do zniesienia - wykrztusił z siebie.- Pewnie dziwnie się zachowuję?- To nie tak - wtrąciła Ewa.- Myślę, że inni widzą, iż coś z tobą nie tak, ale ich to niewiele obchodzi.Za to mnie obchodzi.Wiesz, że cię lubię i martwi mnie taka sytuacja, a nawet wkurza.Jeżeli się przed kimś wygadasz, wtedy na pewno ci ulży.- Trochę mi głupio zanudzać ciebie moimi problemami - powiedział.- Gdyby tak było, nie przychodziłabym tutaj, a jednak, jak widać, zjawiłam się z własnej nieprzymuszonej woli.Dlatego wy-kładaj wszystko od początku, a dalej zobaczymy, co z tym fantem robić.Wprawdzie rozmawiasz z babą, więc pewnie myślimy różnie, lecz jednocześnie się uzupełniamy.I w tym jest nasza siła! Gdybym była facetem, to moglibyśmy sobie pogadać najwyżej o futbolu.! Nie licząc, rzecz jasna, tenisa.- Zaśmiała się, po czym rzuciła na niego pytające spojrzenie.Janek popatrzył na nią przyjaźnie, a potem cicho, niemal szeptem zaczął o wszystkim opowiadać.O tym, jak pewnego wieczora Grażyna zaprosiła go do kawiarni, by mu oświadczyć, że kocha innego, jakiegoś Włocha, do którego się następnego dnia wyprowadziła, o tym, że również wcześniej go zdradzała z jakimś kolegą z dzieciństwa, i o tym, jak pewnego razu stanęła w drzwiach ich mieszkania wykorzystana i upokorzona.Kiedy skończył na dłuższy czas zapanowała cisza.Ewa nie wiedziała, co powiedzieć.Siedziała blada na kozetce i próbowała uporządkować myśli.W końcu się zebrała w sobie i zapytała:- Nie rozumiem, Janku, jednego.Po tym wszystkim miała czelność wrócić jak gdyby nigdy nic.? Na co ona liczyła?- Myślę, że na moją miłość.Wcześniej jej przebaczałem, całą tę podłość, więc była niemal pewna, iż zawsze już tak będzie.Sądziła, że z otwartymi ramionami przyjmę ją z powrotem.Dziś wiem, że na pewno nie miała żadnych wyrzutów sumienia, tylko że ten malowany makaroniarz zwyczajnie się nią znudził i wziął sobie inną naiwną, a jej po prostu szybko się pozbył.Wtedy nagle przypomniała sobie o mnie.Ale.ale kiedy Grażyna stanęła w drzwiach z tą koszmarną, rozpadającą się walizką, przez moment miałem pragnienie ją przytulić, lecz nie zrobiłem tego.Naprawdę nie wiem, co się ze mną stało.W jednej chwili moja wielka miłość do niej rozpłynęła się jak poranna mgła.Miałem takie wrażenie, że przede mną stał ktoś całkiem mi obcy, sponiewierany przez los, który sam sobie zgotował.Grażyna patrzyła mi w oczy z nadzieją, a ja już nic do niej nie czułem, nawet litości.- I.?- I pomogłem jej znieść z powrotem rzeczy do taksówki.Potem przez kilka następnych dni wydzwaniała do mnie od swojej matki, ale nie chciałem już z nią rozmawiać.Wiedziałem, że nie ma to najmniejszego sensu.Złożyłem o rozwód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]