[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przenoszenie się dusz interesowało Wasylego Borysowicza najbardziej.Wyciągnąwszy przed siebie owłosione nóżki, tak, by czyste pięty zwisały nad basenem, sącząc sok z guajawy, Wasyli Borysowicz perorował:— Okazuje się — tylko pomyśl, Korneliuszu! — że myśmy już mieszkali na tym świecie, ale zupełnie w innym charakterze.Może byłeś niewolnikiem przy budowie starożytnych piramid, a ja, powiedzmy, doradcą faraona.I ciągle przychodziło mi, wybacz, spuszczać ci lanie za niedołęstwo.Wasyli Borysowicz rozszerzył nozdrza i zmrużył malutkie żółtawe oczka.Widocznie posiadał specyficzną wyobraźnię: żył w nim niezrealizowany tyran i dyktator.— A mówią ludzie — powiedziała Dylemma Kofanowa — że człowiek podczas migracji dusz zachowuje swoje uzdolnienia.Podpłynęła w międzyczasie do burty basen.Jej czepek kąpielowy był oklejony niewielkimi gumowymi rajskimi ptaszkami, a na twarzy niemal nie miała makijażu, dlatego tylko najbliżsi znajomi mogli odgadnąć z kim mają do czynienia.— Na tym zasadza się idea wyboru Dalaj Lamy — rozwinął temat Wasyli Borysowicz.— Do najodleglejszych punktów Tybetu wysyłani są kurierzy, by sprawdzili, czy nie urodził się tam w chwili śmierci poprzedniego Dalaj Lamy jakiś chłopczyk.Przy tym ma on posiadać szereg odpowiednich cech.— Pieprzyk na czole — powiedziała Dylemma.— Pieprzyk, gabaryty, kształt nosa i tak dalej.Jeśli wszystko się zgadza, to chłopca biorą do klasztoru i wychowują.Tak długo, aż nadejdzie czas jego inauguracji.Jasne?Wasyli Borysowicz pytał poważnie, jak podwładnego, dlatego też Udałow odpowiedział poważnie, jak podwładny.— Jasne.Wychowują chłopca.— Oczywiście, nic nie rozumiesz — westchnął Pytończyk.— To już nie jest chłopczyk, a nowe wcielenie Dalaj Lamy.— Nie to jest najważniejsze — powiedziała Dylemma i podpłynęła tak blisko, że Udałowa zaniepokoiło, czy nie uderzy się o piętę Pytończyka.— Tylko to, że każdy z nas już kiedyś żył i cieszył się naturą oraz różnymi łaskami.— W poprzednim życiu siedziałaś w domu i nie pływałaś po morzach i oceanach — poważnie rzucił Pytończyk do Dylemmy.— O nie! Byłam markizą! W obronie mojego honoru szlachetni ludzie — dworzanie, hrabiowie — obnażali szpady, lała się krew… Morze krwi!Przyszedł barman, brunecik, z kędziorkami po trwałej.Zapytał, czy coś im podać.Zapytał również Korneliusza, albowiem był wykształcony w nowych tradycjach, w których pieniądze decydują o wszystkim.Ponieważ było chłodnawo, zamówione zostały napoje rozgrzewające i Wasyli Borysowicz kontynuował interesującą rozmowę:— Mam znajomego dyrektora pewnego instytutu, nie będziemy wnikali, jakiego…Odczekał odpowiednią pauzę, by obecni zrozumieli jak tajny jest ten instytut.— Opowiedział mi ze szczegółami, jak można się dowiedzieć, kim był człowiek w poprzednim wcieleniu.— Oj! — powiedziała Dylemma i niemal upuściła kieliszek do basenu.— Ale to tylko teoria? — zapytał Udałow.— A czy ja jestem podobny do teoretyka? — oburzył się Wasyli Borysowicz.— To już jest dokładnie rozpracowane.Wprowadzają dane do maszyny, obliczają przez dwadzieścia sekund i otrzymujesz odpowiedź: obecny tu typ zamieszkiwał Ziemię trzysta lat temu i spędził swoje życie w więzieniu „Kriesty” za kradzieże kieszonkowe i okradanie sierocińców.— O kim pan mówi? — przestraszyła się Dylemma.Tak się przejęła jego słowami, że aż się rozejrzała, w obawie, że opisany drań wcielony przedostał się nad basen.— To jest program doświadczalny — poinformował Wasyli Borysowicz półgłosem.— Dla wiodących państwowych urzędników.W Japonii ma to już masowy charakter.— Proszę opowiedzieć! — błagała Dylemma.— Więcej ani słowa — odciął Pytończyk.— Tu wszystko ma uszy.Barman natychmiast wysunął się zza swoich drzwiczek — uszy miał cienkie, przeźroczyste.Ale mowa była o innych uszach.Rozmowa miała ciąg dalszy wieczorem, kiedy Dylemma odśpiewała swoje trzy piosenki w koncercie dla nielicznych pasażerów obecnych w salonie „Malachitowa reduta”, pozbyła się lepkich wielbicieli i poleciła gorylowi zażyć wódki i iść do kajuty.Tak więc zostali w salonie we troje, sporo wypili i Wasyli Borysowicz nabrał humorku.Kocie oczka Pytończyka błyszczały, przewidując zainteresowanie rozmówców jego sekretem, już się cieszył na myśl, jak ich pomęczy, zanim go przed nimi odsłoni… Poddał się dopiero pół godziny przed północą.— Chłopaki z FBŚ szepnęli mi co nieco — powiedział.— Mamy już nowe wyniki.Wywracają wszystkie nasze oczekiwania… Gorzej być nie może.— Wasyli Borysowiczu — odważył się przerwać mu Udałow — a w jakim celu przeprowadzany jest ten państwowy program? Przecież jak ktoś kimś jest, to jest.Przecież nie będziemy wsadzali do więzienia za poprzednie jego powłoki?— Och, jak palnął! — ucieszyła się Dylemma.— Poprzednia powłoka! Ja też taką miałam.— Ty miałaś skórę — brutalnie zgasił ją Wasyli Borysowicz, ponieważ był świadomy swojej władzy i mógł poznęcać się nad bliźnimi.— A program jest realizowany w wiadomym celu.Żeby wiedzieć, czego można w przyszłości oczekiwać od towarzysza na odpowiedzialnym stanowisku.— Ale i tak nie rozumiem — wtrąciła się Dylemma.— Co ma do tego charakter i skłonności?— Na wysokim stanowisku konsekwencje czyichś odchyleń mogą być naprawdę fatalne.— A jak komisja…— I w tym jest cały problem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]